Felietony 

Koniec laby

59

Pora wracać do szkoły! Podręczniki i zeszyty kupione, zeszłoroczne kanapki ze ostatecznie wyrzucone z zapomnianej w plecaku śniadaniówki  – trzeba wracać do placówki oświatowej. Czy dzieci się cieszą z końca wakacji? Rzadko które. A i te nieliczne cieszą się znacznie mniej niż powinny.

 

Szkoła to ciężka orka, a z przyjaciółmi (jeśli są) nie traciło się nieustannego kontaktu on-line, to jak ma się chcieć wracać. Nic fascynującego nie czeka w murach „budy”, poza starymi znajomymi  wrogami.

Już nawet nie to jest smutne, że kończą się wakacje, lato i pogoda. Kończy się wolność! Skończy się wstawanie w południe i korzystanie z dobrodziejstw pustej chaty, czy jak to my, boomerzy, mawialiśmy: wolnej chawiry, odwapnionego M, czystego kwadratu. Podczas gdy rodzice wychodzą do pracy ma się bite osiem albo i więcej  godzin nieskrępowanej wolności osobistej, kiedy można słuchać najokrutniejszego rzężenia w głośnikach, jeść nutellę łyżką prosto ze słoika i niczego nie musieć. Skończyło się. Koniec z leżeniem i scrollowaniem telefonu, koniec z grami on-line do piątej nad ranem (bo koledzy z drugiej półkuli mają trochę inną porę dnia i nocy). Koniec z tym, co dzieciak powinien mieć czas robić: zbijaniem bąków i szansą na nudzenie się i szukanie zapełniania czasu.

Ten czas na nudzenie się nie był wcale zmarnowany. W naszym przebodźcowanym świecie szanse na oddech są coraz mniejsze. Ciągle coś robimy, oglądamy, odbieramy. Mózgi nam pracują na pełnych obrotach, przetwarzając wszystko nawet kiedy śpią. Tzn., kiedy my śpimy, bo mózg podobno nigdy nie śpi do końca. Dziecko i młody człowiek też muszą mieć chwilę resetu zbierania danych. Na komfortowe nudzenie się i relaks, na skupianie się na tu i teraz. Nuda nikomu nie zaszkodzi, jeśli zmusi do kombinowania mózgownicę i poskutkuje przyjemnym spędzeniem czasu. Obiektywnie przyjemnym.

Szkoła jest jaka jest. Przeładowany program i mnóstwo informacji potrzebnych bardziej, mniej lub wcale. To wszystko poddane rygorom, ocenom, cenzurze i stresom. „To rób, tego nie możesz.”, „Postaraj się”. „Musisz”. „Stać cię na więcej”. „Mierna.” „Wyjąć karteczki”.  „Co za klasa”. I inne równie dołujące komunikaty.

Nie ma czasu na kreatywną nudę, nie ma czasu na nic. Na pasje, na zabawy do upadłego, ganianie po okolicy, na poszukiwanie tego, co się lubi najbardziej. Co z tego, że kochasz czytać poetów meksykańskich, kiedy musisz wkuć całki. Wkuwać musisz po równo, bo trzeba zbierać punkty, a te są za dobrą średnią. Mało punktów – słaby wybór kolejnej szkoły z następnego stopnia edukacji.  Czyli: wkuwamy za lizaka czerwonego paska i przejście na kolejny etap jeszcze intensywniejszego wkuwania.

Tak więc żal za wakacjami to żal za przepustką z pudła. Koniec ze swobodnymi widzeniami, panowaniem nad czasem i korzystaniem z życia.

Dwa miesiące lata, dwa tygodnie ferii i kilka dodatkowych wolnych dni okołoświątecznych to nadal słaby urlop dla dzieciaka. Dlaczego? Ano dlatego, że zdarza się często, że ciągnie dwa etaty: kilka ładnych godzin w szkole, czasem jak ośmiogodzinna szychta dorosłego, a do tego robota w domu. Rodzice po swoich ośmiu godzinach mają wolne od pracy umysłowej, a uczeń siada do zadań i nauki. A jest nieletni. Dorosłemu trudno jest ogarniać dwa etaty, a co dopiero takiej bombie z tykającymi hormonami jaką jest nastolatek.

Czekaliśmy na rewolucję w oświacie, a tymczasem nie będzie szału i hitu. Będzie pierwsza pomoc. Może się akurat przydać, ale zabrzmiało lekko smutnawo.

Ach i wcześniejsze emerytury nauczycieli będą. Też nie ma czym się podniecać: emerytury wcześniejsze, za to cienkie  jak brulion do nauki kaligrafii. Do policzenia wystarczą podstawy tabliczki mnożenia na liczbach pojedynczych. Trzeba będzie ostro używać matematyki, żeby zaliczyć pogodną jesień życia.

Dlatego, nie ma co się cieszyć z końca lata. Upał zelży, ale atmosfera w szkole się nie ociepli.

 

 

Powiązane artykuły

Felietony 

Kłodzko po powodzi. To miasto z wielką wodą przegrało

Szczecin jest bezpieczny – głoszą wszech i wobec wszyscy. Wierzę, ale siłę...

Felietony 

Ale lipa

Do tej pory chyba najsławniejszą polską lipą była ta rosnąca w Czarnolesie,...

Felietony 

Sezon na pluszowe dynie

Dobrze się ma przemysł dekoracyjny. A my chyba sami już nie wiemy...

AktualnościFelietony Kultura

„Polita”, czyli przez życie Poli Negri w formie musicalu [RECENZJA]

Mówi się, że Janusz Józefowicz jest perfekcjonistą jedynym w swoim rodzaju, a...

WP Twitter Auto Publish Powered By : XYZScripts.com