Do tej pory chyba najsławniejszą polską lipą była ta rosnąca w Czarnolesie, którą opiewał wybitny poeta Odrodzenia Jan Kochanowski. Ale pojawia się szansa na to, aby jedne ze szczecińskich takich drzew wypłynęło na szersze wody i stało się o nim głośno w Polsce. A wszystko za sprawą kolejnej edycji Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego.
Już niedługo rozpocznie się głosowanie nad projektami zgłoszonymi do najnowszej edycji SBO. Wśród nich znajduje się pomysł jednego ze szczecinian zgłoszony w ramach Zielonego SBO. To projekt zasadzenia drzewa – lipy przy ulicy Arkońskiej. I cóż w tym takiego wyjątkowego, ale wydarzenie! – mógłby ktoś rzec. Przecież ludzie drzewa sadzą, sadzili i będą sadzić. I bardzo dobrze. Ale to nie będzie takie pierwsze lepsze drzewo. Tu nie ma przypadku. Ta lipa ma być symbolem. Czego? Oddajmy głos projektodawcy.
„Lipą, oprócz gatunku drzewa, nazywane jest także coś ściemnionego, oszukanego i polegającego na wykiwaniu osoby lub grupy osób. Przez szczecińskich radnych miejskich, tak właśnie jest z SBO. Miały być to pieniądze dla obywateli, dzięki którym zwykły mieszkaniec miasta mógłby zrealizować swój pomysł. Niestety instrument ten obsiedli politycy (zwłaszcza z Platformy „Obywatelskiej”, jak pokazuje analiza wniosków z poprzednich lat) i cynicznie wykorzystują jako narzędzie swojej promocji. W razie poruszenia tej kwestii bronią się tym, że też są obywatelami. Zapominają, że stoją za nimi sztaby partyjne, pieniądze na kampanie, a także o tym, że jako radni miejscy decydują już o 99% budżetu. Niestety partyjni politycy nie potrafią sobie odpuścić tego 1% dla obywateli i poprzez swój udział niszczą całą idee oddolnej partycypacji. Podsumowując: lipa zarówno jako drzewo jak i określenie udziału radnych miejskich w SBO” wyjaśnia pomysłodawca.
Dodaje jeszcze, że każdy mieszkaniec miasta w dowolnym momencie będzie mógł podejść pod lipę i zastanowić się nad stanem demokracji w naszym mieście.
„Na projekcie skorzystają wszyscy mieszkańcy miasta, zwłaszcza jeśli w następstwie jego realizacji rozpocznie się owocna debata nt. partycypacji obywatelskiej” – stwierdził projektodawca.
Znając polskie realia polityczne ta jego ostatnia sugestia należy chyba do, jak mawiają Anglicy, „wishful thinking”, czyli pobożnych życzeń. Ludzie od dawna zastanawiają się nad stanem demokracji, nie tylko w Szczecinie. I nie są to raczej wesołe przemyślenia oraz wnioski. Lipę posadzić można i trzeba oraz nagłośnić całą sprawę. Ale czy to wpłynie na jakość demokracji? Niech sobie każdy sam odpowie. Ale w następnych edycjach SBO można pójść za ciosem i zgłosić kolejne projekty dotyczące stanu relacji na linii polityka – obywatel np. wyprodukowania „wielkiej chały” – bo w ten sposób kiedyś przecież potocznie określało się coś, co jest słabe, żenujące i kiepskie, czyli w zasadzie wszystko co jest mizernej jakości. Niejednemu jej kawałek na pewno stanąłby w gardle.