Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, elewator zbożowy Andreas w Porcie Szczecin ma zostać sprzedany i wycofany z eksploatacji. „To cios w polskie rolnictwo i w rolników z Pomorza Zachodniego, bo to my z tego terminala korzystaliśmy najbardziej. Do tej pory mówiło się o zagrożeniu dla terminali w Trójmieście, a tu się okazuje, że i w Szczecinie jest bardzo źle” – komentują rolnicy.
Kupcem szczecińskiego terminala ma być amerykańska firma, producent klejów, która chce zlikwidować miejsce do przeładunku zbóż i przechowywać tam składniki do produkcji klejów.
Szczeciński terminal to ważny punkt dla rolników z województwa zachodniopomorskiego, lubuskiego, a nawet z Wielkopolski czy Dolnego Śląska. Rocznie obsługiwał nawet 650 tys. ton produktów rolnych, co w skali całego polskiego eksportu oznacza jakieś 6%.
– Tych 6% wydaje się niewiele, ale korzystali z tego terminala rolnicy z Pomorza Zachodniego – mówi Roman Waszczyk, rzecznik prasowy Protestu rolników w zachodniopomorskim.
Likwidacja terminala do niebezpieczeństwo dla przyszłości szczecińskiego portu. Jeśli przestanie funkcjonować, to wiele transportów mogą przejąć Niemcy. Dlaczego? Chodzi o koszty transportu. Ze Szczecina do Gdyni jest 355 km, gdy do alternatywnego portu Mukran w Niemczech – jedynie 130. Przy dużych ilościach transportu górę weźmie ekonomia.
– Jest duże prawdopodobieństwo, że przeładunek zbóż przejmą porty niemieckie, jesteśmy tym zaniepokojeni, o sytuacji wie już Minister Rolnictwa. Zdajemy sobie sprawę, że właścicielem terminala jest prywatna spółka, ale poprosiliśmy o przeanalizowanie tej sytuacji. Może trzeba złożyć lepszą ofertę na zakup tego terminala i go ocalić? – komentuje Roman Waszczyk. – Idealnie by było, gdyby terminal przejęła Krajowa Grupa Spożywcza, która jest powołana między innymi do takich celów. Można byłoby ten terminal ocalić, każda tona przeładunku w szczecińskim porcie jest dziś na wagę złota – dodaje.
Rolnicy uważają, że polski rząd powinien zadbać przetrwanie terminala.
Próbowaliśmy w rejs prawie skontaktować się z wiceministrem infrastruktury, Arkadiuszem Marchewką, ale jak na razie – bezskutecznie.