Home Biznes i inwestycje Problem przymrozków dotyczy nie tylko winnic. Sadownicy także mają duży kłopot 
Biznes i inwestycjeEkologia i zdrowie

Problem przymrozków dotyczy nie tylko winnic. Sadownicy także mają duży kłopot 

143

Fala nieoczekiwanych przymrozków zaskoczyła sadowników i winiarzy całej Polski. Właściciele liczą straty i zastanawiają się, jakie konsekwencje będą szły za niespodziewaną zmianą pogody. Czy konsumenci mają się czego obawiać? 

Kwietniowa pogoda dała o sobie znać licznym sadownikom z woj. zachodniopomorskiego. Nocne przymrozki nie tylko są niebezpieczne dla roślin, ale często mogą przekreślić szanse na owocne zbiory. 

– Sądzę, że straty są dosyć znaczne w winnicach, ale to tylko wynika z tego, że fenologicznie rośliny bardzo szybko ruszyły i oczywiście  przemarzły. Natomiast sama roślina ma jeszcze czas na regenerację i ta regeneracja nastąpi najprawdopodobniej z pączków uśpionych, bo każdy pączek główny, jeżeli zostanie mechanicznie lub też przez przymrozki, tak jak ostatnio uszkodzony,  taki pączek posiada jeszcze dwa zapasowe, które jeszcze nie są widoczne i te dwa pączki budzą się do życia – mówi Sebastian Pilczuk, właściciel winnicy Sydonia.

Często się zdarza, że wino po przymrozkach zyskuje inną fakturę smaku i w konsekwencji ma wyższą kwasowość, co nie jest niczym złym. Nie tyczy się to jednak drzew owocowych, dla których przymrozki mogą być jednoznacznym wyrokiem śmierci.

– Myślę, że na jabłoniach gdzieś między 50 a 70% strat, to samo przy gruszach. Śliwy i brzoskwinie to będzie do 90%. To też jest bardzo, bardzo specyficzny rok, bo przymrozki nie są niczym nowym i one występują co roku w okresie kwitnienia, ale akurat ten rok jest wyjątkowy pod tym względem, że przymrozki były w całej Polsce, bardzo rzadko to się zdarza, ale faktycznie wymroziło całą Polskę – komentuje Tomasz Rajewski, właściciel Sadu Rajewscy.

Sady i winnice mają jednak swoje sposoby na to, aby się bronić przed przymrozkami. Problem w tym, że niektóre z nich nie są ekonomiczne i nie przekładają się na zysk ze zbiorów.

– Można się ubezpieczyć od przymrozków, można zadymiać, można podgrzewać atmosferę, można mieszać powietrze, ale to wszystko ekonomicznie musi być uzasadnione, bo przy takich cenach jabłek, jakie my mamy na dzień dzisiejszy, to zupełnie się nie opłaca. Jeżeli na przykład mówimy o czereśniach, czy o winoroślach, czy o jakichś takich owocach, z których jakiś tam dochód jest wyższy, to może ma to sens przy jabłoni, to ekonomicznie nieuzasadnione – komentuje Tomasz Rajewski.

Największa obawa dotyczy cen żywności. Trudno jednoznacznie ocenić, czy taki obrót spraw będzie miał długofalowe konsekwencje, jednak trzeba spodziewać się najgorszego. 

 

 

 

Powiązane artykuły

AktualnościBiznes i inwestycjeW regionie

Przetargi na sprzęt diagnostyczny pod lupą CBA. Służby weszły do dwóch szpitali w regionie

Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zabezpieczyli dokumentację przetargową w placówkach medycznych z Koszalina,...

Biznes i inwestycjeAktualności

Prace ruszyły! Drzewa zostaną przesadzone, a potem wybudują kładkę

Prace przygotowawcze na terenie budowy kładki nad ulicą Strugą ruszyły. Dotyczą one...

Biznes i inwestycjeAktualności

Mamy kolejne zielone torowisko w Szczecinie. To fragment torów na Nabrzeżu Wieleckim

Na przebudowywanej trasie „szóstki” pomiędzy przystankami „Wyszyńskiego” i „Dworcowa” zbudowano torowisko w...

AktualnościBiznes i inwestycje

Prawie 11 milionów straty. Fatalna kondycja goleniowskiego lotniska

10 mln 890 tys. złotych straty – to bilans Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów....