Home Historia Początki szczecińskich tramwajów elektrycznych
HistoriaZ archiwum Szczecinera

Początki szczecińskich tramwajów elektrycznych

525

Dla nas, współczesnych mieszkańców Szczecina, tramwaj nie jest niczym nowym – jest komunikacyjnym udogodnieniem, którego się spodziewamy, z którego korzystamy. A jakie były początki szczecińskich tramwajów elektrycznych? O tym właśnie przeczytacie w artykule zaczerpniętym z Nr2/2012 naszego magazynu.

Pierwszy tramwaj elektryczny wyruszył na szczecińskie ulice 4 lipca 1897 r. Mija 127 lat obecności tego środka lokomocji w naszym mieście. Obecności na co dzień właściwie niezauważalnej, zwyczajnej, stanowiącej jeden z elementów miejskiego krajobrazu. Trudno uwierzyć, że to już tyle lat, kilka pokoleń szczecinian, niezliczone tłumy pasażerów. A i dookoła wiele się działo – dwie wojny światowe, zniszczenia i odbudowa miasta, zmiana granic i gospodarzy, inny dziś język pobrzmiewa na ulicy. Zmieniły się też same pojazdy – współczesne w niczym nie przypominają tych, od których historia się zaczęła. Cofnijmy się zatem do XIX stulecia, by przekonać się, czy rzeczywiście szczecińskie tramwaje zasługują na to, aby czasem o nich powspominać.

Na początku lat siedemdziesiątych XIX w. Szczecin liczył już 76 tys. mieszkańców. Otaczający miasto gorset fortyfikacji stawał się przeszkodą uniemożliwiającą dalszą rozbudowę. Po uzyskaniu przez władze miejskie zgody wojska na rozbiórkę wałów i umocnień, rozrost terytorialny, powstawanie nowych dzielnic przemysłowych i mieszkaniowych były już tylko kwestią czasu. Istotnym problemem, wynikającym z urbanizacji terenów podmiejskich i wzrostu liczby mieszkańców, stało się znalezienie odpowiedniego sposobu komunikacji publicznej.
Wybór padł na tramwaj konny, którego pierwsze wozy wyjechały z remizy 23 sierpnia 1879 r. Wtedy to Szczecin dołączył do grona „najbardziej cywilizowanych miast ówczesnej Europy” – i to od razu w „pełnym wymiarze”. Przyjęto bowiem, że wozy tramwaju konnego toczyć się będą po torach o normalnej szerokości. Za taką uważano 1435 mm między dwiema szynami toru, od paru dziesięcioleci powszechnie stosowaną w kolejnictwie. Ostatecznie długość tras tramwaju konnego osiągnęła 19,7 km toru pojedynczego. Sieć była jednotorowa, z mijankami umożliwiającymi prowadzenie ruchu w takcie dwunastominutowym, a na niektórych odcinkach śródmiejskich – sześciominutowym. Pod koniec istnienia trakcji konnej na trzech liniach kursowało 39 wagonów pasażerskich. Siłę pociągową zapewniało 198 koni. Wraz ze wzrostem popularności tramwajów, wydajność „napędu owsianego” okazała się niewystarczająca. Władze miejskie musiały rozglądać się za czymś doskonalszym. I tańszym… Wybrano tramwaj elektryczny. Co prawda ówcześni esteci grymasili, że rzędy słupów podtrzymujących trakcję, a i wiszące przewody, oszpecą miasto, ale jakąś cenę za postęp należało zapłacić.

5 maja 1896 r. władze Szczecina podpisały umowę na budowę tras tramwaju elektrycznego i elektrowni, zasilającej sieć trakcyjną prądem stałym o napięciu 550 V, z berlińską firmą Allgemeinen Elektrizität-Gesellschaft (AEG). Przedsiębiorstwo to miało już za sobą podobne prace w wielu innych miastach. Roboty rozpoczęto jeszcze w tym samym roku, zaczynając od elektryfikacji istniejących tras tramwaju konnego. W zajezdni Oberwiek – w pomieszczeniu, w którym dawniej składowano paszę dla zwierząt – ulokowano pierwszą elektrownię tramwajową. Eksploatacją tramwajów elektrycznych zajęła się spółka dotychczas zarządzająca trakcją konną – Stettiner Strassen-Eisenbahn Gesellschaft.

Powiązane artykuły

AktualnościHistoria

Odkryć tajemnice wieży Quistorpa? Każdy może dołączyć do poszukiwań fragmentów legendarnej budowli

Zapraszają do wyjątkowych poszukiwań fragmentów wieży Quistorpa. „Zapewniamy dobrą atmosferę, niezbędne narzędzia...

HistoriaZ archiwum Szczecinera

Browary północnego Szczecina przełomu XIX i XX wieku

W cyklu „Z Archiwum Szczecinera” prezentujemy kolejny artykuł zaczerpnięty naszego czasopisma. Tym...

Z archiwum Szczecinera

O gryfach w Szczecinie i na Pomorzu (cz.3)

To już ostatni artykuł z minicyklu o gryfie jako postaci ze szczecińskiego...