
Szczecińscy kolekcjonerzy – korzystając z zaproszenia i gościnności Pani Laury Hołowacz – zaprezentowali w „Galerii na Piętrze” Starej Rzeźni obrazy namalowane przez Eugena Dekkerta. A była ku temu szczególna okazja: 150 rocznica urodzin tego urodzonego w Szczecinie artysty. Jeden z prezentowanych wówczas obrazów spowodował m.in. powstanie tego artykułu. Chodzi o obraz namalowany – zwyczajem E.Dekkerta – grubymi pociągnięciami pędzla, farbami olejnymi na tekturze o wymiarach 50×70 cm, opisany na odwrocie „Blick aut Stettin 1919”. Obraz przedstawia dwa statki stojące na Duńczycy przy wyspie Grodzkiej; w tle malarz pokazał panoramę Szczecina z Mostem Kłodnym i Zamkiem.

Jako kolekcjoner, z perspektywy czasu, mogę wspomnieć o trudnościach z zakupem tego obrazu u monachijskiego antykwariusza, a zwłaszcza z niechęcią wysłania go do Polski. Dzięki pomocy jednego ze szczecińskich kolekcjonerów pocztówek mieszkającego i pracującego w Berlinie, obraz pod roboczym aukcyjnym tytułem „Kutry w szczecińskim porcie” trafił w końcu do mojego mieszkania. Wtedy dopiero odczytałem na rufach statków nazwy „WESTFALIA” i „INGA KUNSTMANN” oraz port macierzysty: Stettin.
W publikacji K.Pittelkowa i R.Schmelzkopfa „Heimathafen Stettin” autorzy przedstawili szczecińskich armatorów i ich jednostki z okresu 1815-1945, a ja odnalazłem opisy tych dwóch statków. Okazuje się że był taki okres w historii, że obie jednostki mogły stać obok siebie w szczecińskim porcie.
„WESTFALIA” – statek zbudowany w hamburskiej stoczni w 1897 roku, zakończył swoją żeglugę dopiero w roku 1962. „INGA KUNSTMANN” – statek zbudowany w angielskiej stoczni w 1886 roku, po zderzeniu z duńskim parowcem „Rhodesia” w 1925 roku został zezłomowany rok później.
Statki na obrazie E.Dekkerta posiadają czerwone kominy z czarną obwódką przy wylocie – to charakterystyczne kolory kominów jednostek szczecińskiego armatora Wilhelma Kunstmanna. Poinformowałem o zakupie obrazu dyrektora Muzeum Narodowego w Szczecinie, pana Lecha Karwowskiego i kierującą Muzeum Historii Szczecina panią Bogdanę Kozińską. W wyniku rozmów doszło do przekazania obrazu w depozyt do Muzeum 26 czerwca 2012 r., gdzie był prezentowany wśród innych eksponatów przez 3 lata. A ja w tym czasie rozpocząłem poszukiwania wszelkich informacji o Wilhelmie Kunstmannie…
1 kwietnia 1870 roku 25-letni Wilhelm Kunstmann założył w Świnoujściu firmę „W.Kunstmann”. Nowozałożona firma zajmowała się maklerstwem okrętowym i usługami holowniczymi. Jeszcze w 1870 r. zakupiono dwa żaglowce: bryg „ADLER” i szkuner „MINNA” do przewozu ładunków morzem. Młody przedsiębiorca – urodzony 14 grudnia 1844 r. w Szczecinie – spędził swe szkolne lata w rodzinnym mieście, a wiedzę w zakresie żeglugi posiadł dzięki pobytom w Wielkiej Brytanii, Belgii i Skandynawii. Podczas wojny francusko-pruskiej w latach 1870-1871 służył w wojsku. Po powrocie z frontu rozwijał przedsiębiorstwo i poszerzył działalność o spedycję i handel angielskim węglem. W tamtym okresie – lata 70. XIX wieku – port w Świnoujściu miał duże znaczenie, gdyż do otwarcia w 1880 roku „Kaiserfahrt” (dzisiejszy Kanał Piastowski) większe statki nie wpływały do Szczecina z pełnymi ładowniami. Świnoujście do końca lat 90. XIX wieku było głównym portem wwozu angielskiego węgla, który potem był transportowany dalej mniejszymi jednostkami. Dopiero po przekopaniu wyspy Uznam i postępującym pogłębianiu toru wodnego przez Zalew Szczeciński, port w Szczecinie mógł przyjmować duże statki.
Wilhelm Kunstmann od początku stawiał na rozwój firmy i do swoich holowników i dwóch żaglowców zakupił trzeci: bark „VICTORIA”. A w odpowiedzi na rozwój żeglugi zdecydował się w 1889 roku na zakup swojego pierwszego parowca „CLARA SIEGMANN”.
W 1894 r. firma W.Kunstmann uruchomiła filię w Szczecinie przy ulicy Bollwerk. O rozwoju firmy miał stanowić transport szwedzkiej rudy żelaza. Po rozpoznaniu dużego znaczenia tego towaru jako ładunku dla swoich statków założyciel przedsiębiorstwa żeglugowego skupił się na tym by transport surowca uczynić specjalnością firmy. Zaangażował do tego nowe statki – parowce: „BORUSSIA” (1895), „HOLSATIA” i „CALIFORNIA” (1897), „HISPANIA” i „HARMONIA” (1898), „GERMIANIA” i „INDUSTRIA” (1899).
Z biegiem lat Szczecin stał się głównym ośrodkiem działania firmy W.Kunstmann, a pan Wilhelm w kolejną rocznicę założenia przedsiębiorstwa żeglugowego przenosi siedzibę firmy do Szczecina, pozostawiając w Świnoujściu filię.
W międzyczasie najstarszy syn założyciela – urodzony w 1871 roku Arthur – dojrzał do zawodu: w Niemczech ukończył naukę zawodu kupca, praktykował w firmach żeglugowych w Wielkiej Brytanii i Francji. W roku 1894 został zatrudniony w firmie ojca – początkowo kierował filią w Świnoujściu, a od 1903 roku pracował już w centrali w Szczecinie.
Na przełomie XIX i XX wieku nastąpił dalszy rozwój firmy – zakupiono kolejne statki: „BAVARIA” (1900), „SILESIA” (1902), „HOLLANDIA” (1903), „VENETIA” i „PERUVIA” (1904), „TEUTONIA” i „NIPPONIA” (1905).

Oprócz rudy i węgla szczecińska huta potrzebowała jeszcze wapienia, którego dostarczał kamieniołom w Faxe (Dania). Do transportu kolejnego surowca W.Kunstmann zakupił mały parowiec „NORDSTERN” i dwie 600-tonowe barki morskie „NORDCAP” i „NORDPOL”. Tym zestawem przez obsługuje linię: kamieniołom w Faxe – huta Kratzwieck.
Powodem rozbudowy firmy Reederei W.Kunstmann było nie tylko zapotrzebowanie na surowce płynące ze szczecińskiej huty, lecz przede wszystkim import szwedzkiej rudy żelaza przez Szczecin na Śląsk i dalej do Austrii. Do roku 1914 flota firmy rokrocznie powiększała się o 1-2 jednostki: „BRITANIA” (1907), „RHENANIA” i „MONTANIA” (1909), „NORMANIA” (1911), „BELGRAVIA”, „HISPANIA II” i „SVIONIA” (1912), „SAXONIA”, „WESTFALIA”, „ITALIA”, „SIEGENIA” (1913). Charakterystyczną cechą nazw tych statków była końcówka „-ia”.
Ale były też jednostki z nazwiskiem założyciela firmy w nazwie: „WERNER KUNSTMANN” (1906), „MARGOT KUNSTMANN” (1910), „GERTA KUNSTMANN” (1912).
W latach 1900-1911 firma eksploatowała pasażerski bocznokołowiec „MISDROY” (zbudowany w 1859 roku w Stettiner Maschonenbau A.G. „Vulcan” dla innego szczecińskiego armatora – J.F.Brauenlich). Oczywiście z biegiem czasu niektóre z wymienionych statków zostały przez firmę wyłączone z eksploatacji, ale warto wspomnieć, że przed wybuchem I wojny światowej firma W.Kunstmann była największą w prywatną firmą żeglugową w Niemczech.
Parowce W.Kunstmann z czerwonymi kominami pokazywały niebiesko-biało-czerwoną banderę i napis Stettin na rufie w całej Europie i poza nią. Lulea, Ofefte, Oxelosund, Narvik to porty, z których statki przywoziły rudę, a z Ameryki Północnej, Hiszpanii, Portugalii, portów Morza Czarnego zabierały ładunki powrotne po transporcie węgla i innych towarów z Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii.

Wkrótce po zakupie pierwszego parowca, a jeszcze bardziej wraz ze zwiększeniem liczby eksploatowanych jednostek okazało się jako korzystne jest zaopatrzenie kotłowni statków węglem bezpośrednio z kopalni. W.Kunstmann, jako pierwsza szczecińska firma żeglugowa, zaczęła wykorzystywać do tego celu węgiel ze Śląska. Do tej pory rynek bunkrowania statków w Szczecinie i w Świnoujściu był opanowany przez węgiel angielski. Z czasem również i obce statki zaczęły korzystać z węgla Kunstmanna i ta część działalności firmy stała się znacząca.
Wilhelm Kunstmann, jeden z założycieli Stettiner Oderwerke (był w radzie nadzorczej tej stoczni, a także stoczni „Vulcan”), zdecydował się założyć własne warsztaty w celu utrzymania w dobrym stanie swoich statków. I w 1900 roku taki zakład pod roboczą nazwą „Bleichholm” powstał w południowej części Wyspy Grodzkiej, na terenie dawnej legendarnej kuźni, którą założył w 1784 roku Johann-Gotfried Seydell – producent kotwic okrętowych w XVIII i XIX wieku.
Po wybudowaniu przy Bollwerk 1 „Terassen Hotel” w 1904 firma armatorska „W.Kunstmann” zajęła dla swoich potrzeb I i II piętro hotelu.

Rozwój firmy został gwałtownie zahamowany przez wybuch wojny w 1914 roku. Regularne rejsy przez Bałtyk i Morze Północne zostały zawieszone w wyniku blokady morskiej. Część działalności „W.Kunstmann” polegająca na transporcie szwedzkiej rudy żelaza na potrzeby przemysłu zbrojeniowego w czasie wojny zyskała na znaczeniu. Mimo ryzyka statki zaczęły transportować ten surowiec ze Szwecji. Ale firma ponosiła też straty: „BAVARIA” nie wróciła do Szczecina z rejsu z Oxelsund w marcu 1915 roku – zatonęła prawdopodobnie po wejściu na minę; „SVOINIA w październiku tego samego roku ostrzelana i storpedowana przez brytyjską łódź podwodną „E-19” osiadła na mieliźnie przy Rugii; ta sama łódź podwodna „E-19” ostrzelała także w październiku 1915 roku „GERMANIĘ”, która osiadła na mieliźnie w pobliżu Karlskrony; „HISPANIA” w kwietniu 1916 roku weszła na minę i zatonęła; w podobnych okolicznościach przy wyspie Oland zatonęła w maju tego samego roku „BELGRAVIA”.
Po zakończeniu wojny postanowienia i nakazy Traktatu Wersalskiego bardzo boleśnie dotknęły niemiecką żeglugę. Wszystkie duże statki musiały zostać oddane aliantom. Firma W.Kunstmann została szczególnie dotknięta koniecznością oddania dużych statków (pow. 1600 BRT) – straciła naraz prawie 90% swojego stanu posiadania. Mimo to Wilhelm Kunstmann z synami energicznie zabrał się za odbudowę swojego przedsiębiorstwa. Już w 1920 roku pozostałe w posiadaniu firmy małe jednostki zaczęły transportować rudę przez Bałtyk.
Dopiero w 1921 roku w ramach rekompensaty za oddaną flotę firma mogła zamówić w szczecińskiej Vulcan Werke jedynie 2 statki po 4700 t każdy, które jako „WILHELM KUNSTMANN” i „LINA KUNSTMANN” zostały przekazane do eksploatacji w 1922 roku. Następnymi statkami, które w kolejnych latach powiększały flotę i zostały zakupione ze środków własnych firmy, były: „CLARA KUNSTMANN” (jeszcze w 1922 roku), „ARTHUR KUNSTMANN” (1923), „WERNER KUNSTMANN” (1925).
Jako pierwszy szczeciński statek „WERNER KUNSTMANN” ze swoim patronem – wnukiem założyciela firmy – na pokładzie w 1926 roku był na Morzu Czerwonym, skąd ładunek ze wzgórz Synaju z portu Abu Zenima popłynął do Niemiec. Telegram opisujący to wydarzenie, nadany przez Wernera Kunstmanna z pokładu parowca, został z dumą przeczytany podczas uroczystego bankietu przez Nadburmistrza Szczecina Friedricha Ackermanna.
Rok 1933 przypieczętował los niemieckich Żydów, w tym także rodziny Kunstmann. Po przejęciu władzy przez narodowych socjalistów nacisk „brunatnych” stawał się coraz mocniejszy. Wilhelm Kunstmann zmarł w Szczecinie 25 marca 1934 roku w wieku 90 lat i został pochowany na cmentarzu żydowskim przy ul. Ojca Beyzyma – niedaleko od swojej willi al. Wojska Polskiego 99 (w której dziś mieści się pub „Trzy Korony”).
Firmą zarządzał już Arthur Kunstmann, który został zmuszony do sprzedaży przedsiębiorstwa. 1 września 1936 roku, w swoim mieszkaniu przy al. Wojska Polskiego 69 (obecnie siedziba m.in. Fundacji Talent, Promocja, Postęp) podpisał umowę z utworzonym w Szczecinie nowym armatorem „Johs. Fritzen & Sohn”, reprezentowanym przez Jacobusa i Johannesa Fritzen z Emden.
Wkrótce po sprzedaży całej floty Arthur Kurtsmann wraz z żoną, córką i synem wyjechał do Londynu. Zmieniono nazwy statków ale firma jeszcze długo funkcjonowała jako „Johs. Fritzem & Sohn dawniej W.Kunstmann”. Jednak w końcu i nazwisko Kunstmann zniknęło z dokumentów przedsiębiorstwa. Arthur Kunstmann zmarł 27 sierpnia 1940 roku w Londynie.
Czy po Wilhelmie Kunstmannie i jego rodzinie pozostaną tylko zdjęcia i pocztówki, które wykonał Max Dreblow, obraz Eugena Dekkerta i jeden artykuł? Może warto by w Szczecinie pozostał jednak jakiś ślad – może tablica na ścianie domku, w którym mieszkał?…
Pomocne w opracowaniu niniejszego artykułu były następujące publikacje:
– „W Kunstmann Stettin – Swinemunde 1870-1930” opracowanie jubileuszowe, Stettin 1930
– Kurt Pittelkow, Reinhert Schmelzkopf „Heimathafen Stettin”, Cuxhaven 1987
– Hans-Gert Wahrmann „Winhelm Kunstmann – Der Balin der Ostsee”, Stettiner Burgerbrief 2008 Nr 34
– Roman Czejarek „Szczecin i okolice w obiektywie Maksa Dreblowa”, Szczecin 2009
Przypomniany w cyklu [ Z ARCHIWUM SZCZECINERA ] artykuł Jana Dębskiego „OD DEKKERTA DO KUNSTMANNA…” pochodzi z numeru 11 naszego Magazynu, który ukazał się w 2018 roku.
Zachęcamy do pobrania udostępnionego pliku PDF z całym tekstem w układzie graficznym, w jakim został wydany.