Szczecin jest miastem, w którym niegdyś witano się zwrotami „Guten Morgen”, „Guten Tag”, a na pożegnanie mówiono „Auf Wiedersehen”. Pozostałości po tym czasie możemy nadal zauważyć w stolicy Pomorza Zachodniego chociażby w postaci starych budowli lub ich ruin. Polacy z pewnością dostrzegali i dostrzegają te pozostałości po kulturze niemieckiej. A czy Niemcy zwracali uwagę na elementy kultury polskiej?
Karolina Andrzejewska pisała na łamach „Szczecinera” o wystawie polskiej sztuki, która miała miejsce w 1936 roku w Muzeum Miasta przy dzisiejszych Wałach Chrobrego. Bazowała na relacji Waltera Reindersa opublikowanej na łamach „Pommersche Zeitung”. Była to wystawa Towarzystwa Szerzenia Sztuki Polskiej wśród Obcych (TOSSPO).
Dostrzeganie a polityka
Obecność wspominanej publikacji oraz sama inicjatywa przemawiają za tym, że niemieccy obywatele także interesowali się dziełami Polaków. Jak czytamy w artykule Karoliny Andrzejewskiej, „(…) Podobne ekspozycje niemiecka publiczność miała okazję podziwiać rok wcześniej w Berlinie czy Dreźnie. Przewodniczącym powstałego w 1926 r. TOSSPO i jednocześnie kuratorem większości wystaw był (…) dr Treder, historyk sztuki i znany krytyk (…)”.
Choć trzeba przyznać, że publikacja mogła też mieć wymiar polityczny, ponieważ Andrzejewska zauważa, że w relacji niemieckiego periodyku „(…
) uderza częstotliwość słów o przyjaźni polsko-niemieckiej i sensie sztuki, jako twórczości pomagającej wyrazić ducha narodu (…)”. Nie jest to jednak nic rzadko dostrzeganego w rzeczywistości przeszłej, teraźniejszej i zapewne będziemy to zauważać w przyszłości, nie tylko w historii Niemiec i Polski.
Na których artystów przedwojenny dziennikarz zwrócił uwagę?
W ramach wystawy „Polnische Kunst” w Szczecinie prezentowane były prace polskich artystów w postaci grafik, drewnianych rzeźb oraz dzieł z różnego rodzaju tkanin. Ekspozycja dostępna była od 19 stycznia do 16 lutego 1936 roku.
Zwiedzanie rozpoczynało się od prac graficznych współczesnych artystów i kilku starych drzeworytów, których autorami byli twórcy ludowi. Karolina Andrzejewska cytuje wrażenia przedwojennego dziennikarza:
„Są one bardzo dekoracyjne, możliwe, że ich pierwotnym przeznaczeniem było upiększanie domostw bądź stanowiły one religijne ozdoby pomieszczeń. Kompozycja wielu drzeworytów pozwala zauważyć bardzo dobre myślenie przestrzenne. Fakt, że dzieła poświęcone są prawie wyłącznie żywotom świętych, świadczy zarówno o głębokiej religijności twórców, jak i potwierdza wyżej założone przeznaczenie użytkowe. Prostota prowadzenia linii, siła oraz naturalność barw wskazują na nieskażone odczuwanie tych artystów z ludu. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na kilka wspaniałych dzieł, których tajemnicą wielkości jest właśnie prostota”.
Zajrzyjmy teraz do współczesnych na tamten czas artystów, na których zwrócił uwagę Walter Reinders. Są wśród nich Władysław Skoczylas doceniony za indywidualny styl, Leon Woczółkowski, którego środki wyrazu – zdaniem dziennikarza – sięgają od elegancji po silną ekspresję, Janina Konarska, autorka pracy „Narciarze”, Józef Pochwalski, Stefan Mrożewski, Stanisław Noakowski, czy Zofia Stryjeńska. Wśród zauważonych rzeźbiarzy znaleźli się Alfons Karny, autor popiersia marszałka Piłsudskiego, Xawery Dunikowski, twórca wyrzeźbionych w drewnie głów.
Sztuka środkiem porozumienia
Słowa uznania otrzymał również dr Mieczysław Treder, który napisał obszerny komentarz do katalogu wystawy. Redaktor przedwojenny napisał, że wystawa daje wgląd w życie artystyczne Polaków. Ponadto jego zdaniem „(…) wydarzenie to świadczy dobitnie, że sztuka może być środkiem porozumienia pomiędzy narodami oraz zwiększyć wzajemne poszanowanie.” Podejście autora relacji w żaden sposób nie odbiega od działań, które znamy i obserwujemy współcześnie. Często wspólne inicjatywy i projekty, także artystyczne mają służyć również celowi wyższemu – porozumieniu i dialogowi.