Posiadanie potomstwa obracającego się na co dzień w społeczności uczniowskiej bywa wielce pouczające. I to z wielu powodów. Bywa jak wycieczka w nieznane: nowe terytoria, wrażeń co niemiara, nieprzewidywalność wypadków losowych i brak tłumacza. Wszystkiego można się spodziewać: rano słońce, potem deszcz, a w międzyczasie gradobicie. Do tego te teksty. Słyszysz, ale nie pojmujesz! Dziecko mniejsze, większe czy studenciak – nieważne jaki wiek – bywa, że mówi kompletnie obcym dla ciebie dialektem. Niczym Marsjanin.
Jazda, jaką rodzicowi funduje przeciętny nastolatek, to prawdziwa karuzela. I to nie taka z zabezpieczeniami i automatyką, ale stara niebezpieczna łańcuchówka z jarmarku, z której można się w każdej chwili zerwać i przekonać co potrafi siła odśrodkowa. Po prostu: nie nadążysz.
Na pewno myślisz, że akurat Tobie to się nigdy nie przydarzy. Przecież jesteś fajnym rodzicem, a do niedawna wręcz byłaś/byłeś najfajniejszą mamą, najfajniejszym tatą na Ziemi. Jako nowoczesny rodzic obyty w trendach świadomego parentingu doskonale rozumiesz swoje dziecko, dogadujecie się fantastycznie. Śruby wojskowo nie dokręcasz, kaman. „Czaisz bazę”, „łapiesz zajawkę”, „ogarniasz kuwetę”, „kumasz czaczę”, „kleisz fazę” – no „ogarniasz agendę” co nie?
A tu pewnego dnia słyszysz: błagam mama, weź, tata, mówisz jak boomer.
Ale, że jak to? Taka „do tyłu” nie jesteś. Fejsbuka ogarniasz. Insta masz. Spotifaja słuchasz. Na bieżąco z dobrymi serialami się starasz być, filmy nowe śledzisz, premiery. Od zawsze czytasz i oglądasz co nowe i co warto, niejedno podsunęłaś i poleciłaś. Duma cię rozpiera.
Nie miej złudzeń, dla dziecka i tak jesteś dinozaurem. Jest pewien, że dobrze wiesz, jakie drzewa rosły w kredzie lub jurze, bo się pod nimi umawiałaś na randki. Dla własnego nastoletniego potomka to już jesteś jedną nogą w grobie, albo w podróży do domu seniora: nie wiesz jak hulać, zapomniałaś co to seks. Wprawdzie w domu o seksie rozmawia się całkiem swobodnie, ale masz wrażenie, że dziecię kategoryzuje Cię już jako nieaktywny sensorycznie rupieć. To bezcenne podejrzenie: „Nie mów, że wy z ojcem jeszcze TO robicie?!” I co odpowiesz? Nie wszystek umarłem – podpowiedziałby pewien polski poeta.
Nie umarłeś, ale nie nadążasz. Wydaje Ci się, że rozumiesz, ale to wcale nie takie oczywiste. Udowodni to małe ćwiczonko domowe. Państwo za pomocą wuja Google sprawdzą, jak bardzo nie nadążają. Lecimy z próbką: cringe, side eye, drip, skibidi, drill, kys, onuca, kto pytał, twoja stara, UwU, siedemnaście, robi wrażenie, sus, betoniarz, NPC, pokemon, gigachad, slay, sigma, naura, odklejka.
To jednak jest marsjański. Zgadzasz się? Mówi się w takiej sytuacji rel. Użytkownicy języka zdecydowali, że tytuł Młodzieżowego Słowa Roku 2023 należy do „rel” (wyraz aprobaty wobec tego, co mówił przedmówca, i pochodzi od angielskiego „relatable”, czyli „możliwy do powiązania z tematem”).
Jak to mawiało się w mojej szkole: I co? Zatkało kakao.
Już się tak nie mawia, a i strach używać popularnych w naszych czasach powiedzonek, bo nie dość, że trącą lamerstwem, to może okazać się, że nabrały zupełnie nowego, przewrotnego znaczenia w tej osobliwej młodzieżowej ewolucji językowej. Ty mówisz, że coś „robi wrażenie”, a dziś oznacza to, że się właśnie nabijasz.
Czasami w tym nowym slangu pojawia się uroczy zwrot lub słówko retro, takie jak „onuca”, „twoja stara” czy „odklejka”. Na szczęście oznaczają to samo. Jednak czasami nic nie zrozumiesz ze zwykłego obgadywania innych w grupce nastolatków, bo nic Ci nie powie określenie, że ktoś jest „NPC” (od non-playable character, niewyróżniająca się osoba), albo „pokemon” ( osoba wyróżniająca się zbyt ekstrawaganckim, niecodziennym, kolorowym wyglądem) , albo „gigachad” czy „sigma” (sigma male, oznaczające mężczyznę silnego, niezależnego, intrygującego, a to drugie to postać wręcz idealna).
Zwykłe prewencyjne rodzicielskie podsłuchiwanko pod drzwiami nic więc nie daje, bo te czorty mówią szyfrem.
Nie martwcie się, millenialsi też już nie nadążają za pokoleniem alfa urodzonym po 2010 roku. Już depcze im po piętach oddech TikToka i trendy w stylu Skibidi Toilet (nie sprawdzajcie, naprawdę nie warto, uwierzcie). Skoro już nawet millenialsi czują się „do tyłu”, to dla nas nie ma żadnej nadziei. Jesteśmy vintage. Mieliśmy komunię na płycie VCD, albo nawet na VHS.
Ok boomer, jak śpiewa Waglewski. To co robić? Mówić ładną polszczyzną i mieć nadzieję, że ten uniwersalny slang poprawności pozwoli jakoś się porozumieć z własnym Marsjaninem.
Zresztą, zbliża się wigilia. Wszyscy będziemy mówili ludzkim głosem. Dogadamy się.