Felietony 

Szczęki

169
Ilustracja dla potrzeb felietonu została wygenerowana przez AI.

Kilka dni temu nasz kraj został zaatakowany! I to od naszej najsłabszej strony – morza. W Bałtyku, na wysokości Kołobrzegu, zauważono… rekina! Jednego co prawda, ale fakt jest faktem. Żywy rekin śmiał naruszyć granice naszego państwa, bezczelnie wpłynąć na nasze wody bez uprzedzenia i straszyć Polaków. Wszystkie media poinformowały o jego podstępnym ataku. Większą popularnością cieszyły się tylko relacje z Sejmu (niezłe widowisko) oraz najnowsza seria „The Crown” na Netfliksie.

Od razu pojawiły się komentarze i opinie z różnych środowisk co też może oznaczać pokazanie się tej ryby w polskiej części Bałtyku w listopadzie A.D. 2023. Wyznawcy różnych sekt zgodnie orzekli, że to zły znak, gorszy nawet od komety na niebie. Ekolodzy uznali, że to potwierdzenie ocieplenia klimatu, katastrofiści – nadchodzi koniec świata, czarnowidzący – będzie wojna, meteopaci – czeka nas ostra zimy, próbujący przepłynąć Bałtyk – za cholerę nie wejdę do morza, dietetycy – nie ma się co bać, to wegetarianin, meteorolodzy –  jeden rekin wiosny nie czyni, patrioci – musi mieć polskie korzenie i wrócił na Ojczyzny łono, służby specjalne – to szpieg, filmowcy – nakręcimy z nim komedię romantyczną, pogranicznicy – to przemytnik – płetwonurek z doklejona na plecach płetwą, zwolennicy pewnej partii – to wina Tuska, wędkarze – nie takie ryby się łowiło, feministki – rekin i rekin a może to jednak rekinia lub rekinowa?

 

W każdym razie huk się zrobił okrutny na temat biednej ryby. Ale okazało się także, że to żadna sensacja, bo rekiny w Bałtyku i to przynajmniej trzy gatunki, żyją w Bałtyku od lat. To żarłacz śledziowy, który osiąga nawet 3 metry długości i waży do 200 kg. Ale on nie lubi płytkich wód. Marne więc są szanse, że pojawi się w okolicach plaż. Drugi to rekin koleń, który osiąga do ok 1,5 m i ok 10 kg wagi. Trzeci – rekinek psi do 75 cm i 3 kg wagi. Ale w okolicach polskiego pasa Morza Bałtyckiego rzadko się pojawiają. Bo wolą bardziej zasolone wody. Mówiąc krótko – rekinom szkoda energii, żeby u nas żerować. Tylko to dziwne trochę. Żyje już człowiek na tym świecie trochę, setki razy pluskał się w Bałtyku i żadnego takiego osobnika na oczy nie widział. Meduza, zdechła ryba, sinice – jak najbardziej. Ale rekin? A jednak jeden z nich się u nas pojawił. Przypłynął sobie biedak, bo być może coś mu się w naturalnym GPS-ie popierdzieliło i pomylił kierunki. Ale może to też być taki zwiadowca, który przypłynął w celach rozpoznawczo – zapoznawczych. Taki, który ma zbadać grunt, a raczej wodę, pod kurtuazyjną (mniej lub bardziej) wizytę reszty kolegów i koleżanek. Albo to też „turysta”, który jest na jakimś rekinim „last minute”. Na szczęście nie  pojawił się w jakichś dramatycznych i tragicznych okolicznościach. Takich na kształt i podobieństwo tych z legendarnych „Szczęk” Stevena Spielberga. Przypomnijmy: środek lata, dzika plaża, ognisko, atrakcyjna blondyna, trochę C2H5OH, niewinny flirt z jednym z uczestników plażowej biesiady. Nagle dziewczyna zrywa się, w biegu porzuca poszczególne części garderoby i naga wskakuje w odmęty oceanu. Rozkosze nocnej kąpieli zostają jednak zakłócone wizytą okrutnego rekina, który powabną blondynkę upatrzył sobie na kolację. Niewiele osób pewnie oglądało inny film Spielberga – komedię o II wojnie światowej pt. „1941”. To zabawna historia o histerii w jaką wpadli Amerykanie na punkcie Japończyków po ich ataku na Pearl Harbor. Ale to także film w którym w pierwszej sekwencji reżyser parodiuje własne „Szczęki”. Tym razem naga kąpiąca się w oceanie blondynka nie stanie się ofiarą spotkania z  rekinem tylko… z japońską łodzią podwodną, która chce zaatakować i zniszczyć Hollywood. Ale wracajmy do „naszego” gościa. Otóż zauważono go, a raczej jego charakterystyczny element,  znak firmowy, taką rekinią wizytówkę, czyli płetwę grzbietową wystającą z wody gdzieś na wysokości Kołobrzegu. Ciekawe co na to wszystko władze miasta i kołobrzescy radni. Czy podejmą uchwałę o wynajęciu jakiegoś Leona Zawodowca, który dopadnie bestię a jej łeb zawiesi przed wejściem do ratusza? Bo raczej trudno będzie z rekina zrobić produkt reklamujący uzdrowisko. To raczej konkurencja będzie mogła żerować na tej historii i niecnie ją wykorzystując hasłami w stylu: „Atrakcja Kołobrzegu –turysta się wygina w paszczy rekina”, „Selfie z rekinem Twoim ostatnim w życiu wyczynem”, „Dziwna Twoja mina, czyżbyś spotkał w morzu rekina?”, itp.

 

Ale trzeba sobie zadać bardzo ważne pytanie: w którą stronę „nasz” rekin popłynął dalej ? Czy może na Wschód? Ten kierunek budzi kolejne pytania np. czy pojawił się u nas z inspiracji wiadomo jakich sił chcąc zasiać zamęt i popłoch nad polskim wybrzeżem Bałtyku i teraz wraca do domu? A może płynie tam z Zachodu z jakąś określoną misją i zadaniem do wykonania? A może popłynął na północ, żeby stać się np. bohaterem kolejnego skandynawskiego kryminału ? Dochodzenie dotyczące zabicia kogoś rekinem to całkiem innowacyjny pomysł na zbrodnię. A może jednak zawrócił i ruszył w drogę powrotną? Tylko dokąd? Niektórzy liczyli, że może nieco zboczy z kursu i zahaczy o Szczecin. Obserwując poczynania niektórych osobników na nadodrzańskich bulwarach kilku z nich na pewno, po wzmocnieniu się odpowiednią ilością „wody ognistej”, chętnie wskoczyłoby do rzeki, żeby rekinowi „spuścić wpierdziel” a potem ciało ozdobić wymownym tatuażem „shark killer”.

 

Nic z tego. Rekin tak jak nagle się pojawił, tak zniknął. Nie wiadomo gdzie jest i co robi. Wczasowicze z Kołobrzegu twierdzą jednak, że czmychnął na widok członków ekipy jednej ze stacji telewizyjnych. Prawdopodobnie uznał, że są bardziej drapieżni od niego.

 

 

Powiązane artykuły

Felietony 

Urlop polski

Jest taki rodzaj urlopu, który nazwałabym polskim. Jest to taki czas, kiedy...

AktualnościFelietony 

Szczecińskie korty w przededniu turnieju Invest in Szczecin Open 2024

W ramach cotygodniowych felietonów filmowych: przed nami szczecińska, a właściwie Polska –...

Felietony 

Opozycja kontra rządzenie – czego radna nie rozumie?

Ten, kto mnie zna, wie, ile poświęciłem w ostatnich latach w obronie...

Felietony 

Zmarnowana wizyta

W sumie bez większego rozgłosu, tak trochę jakby tylnymi drzwiami, w Szczecinie...

WP Twitter Auto Publish Powered By : XYZScripts.com