Home Z archiwum Szczecinera Ołtarz ułanów w szczecińskim kościele
Z archiwum Szczecinera

Ołtarz ułanów w szczecińskim kościele

269

W kolejnej odsłonie naszego cyklu „Z Archiwum Szczecinera” udostępniamy tekst Krzysztofa Męcińskiego opisujący losy polowego ołtarza, który podczas II wojny światowej służył polskim żołnierzom na Zachodzie, przed którym modlili się generałowie, a który wędrował przez wiele lat, by ostatecznie trafić do Szczecina. Tekst ukazał się pierwotnie w 2016 roku nr 8 naszego czasopisma.

 

Niewiele osób wie, że w szczecińskim kościele garnizonowym pw. św. Wojciecha znajduje się wyjątkowa pamiątka związana z Polskimi Siłami Zbrojnymi na Zachodzie. Ołtarz polowy 12 Pułku Ułanów Podolskich – bo o nim mowa – to najcenniejsza (po sztandarze pułku) pamiątka historyczna, którą pozostawili po sobie ułani 12 pułku odtworzonego w strukturach 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa. Losy
ołtarza, tak jak losy polskiej emigracji wojennej, były skomplikowane i zawiłe. Po rozwiązaniu pułku służył on w różnych miejscach, by ostatecznie znaleźć swoje miejsce na polskiej ziemi. Po wieloletniej tułaczce 21 listopada 2008 r. trafił do Szczecina.

W 1945 r. we włoskim miasteczku Cingoli w prowincji Macerata, miejscu stacjonowania pułku, wśród oficerów powstała myśl, aby miał on swój własny ołtarz polowy. Chciano w ten sposób zastąpić prowizorycznie budowane ołtarze, które stawiano każdorazowo podczas świąt i uroczystości państwowych. Choć ołtarze polowe spełniały swoją funkcję sakralną, to ich walory estetyczne często budziły wątpliwości. Przychylnie do pomysłu odniósł się dowódca, ppłk dypl. Leon Fudakowski. Naszkicował on w notatniku kapelana ks. Kazimierza Krzyżanowskiego główne elementy ołtarza, w tym ryngraf Matki Boskiej Ostrobramskiej – patronki Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej (warto nadmienić, że jej wizerunek umieszczono na ostatnim sztandarze pułku ufundowanym przez Polskie Siły Powietrzne, którego poświęcenie miało miejsce 11 listopada 1945 r.). Kolejnym elementem naszkicowanym przez dowódcę były skrzydła husarii – symbol polskiej ciężkozbrojnej jazdy, której spadkobiercami były pancerne pułki polskiej kawalerii.

Szkic artystycznie opracował ppor. Jerzy Olszański, uzupełniając rysunek o miecz pośrodku skrzydeł, z głowicą ozdobioną krzyżem jerozolimskim (na pamiątkę stacjonowania pułku w Ziemi Świętej). Całość uzupełniały pomysłowe świeczniki w kształcie litery „U” z wpisaną liczbą „12”. Wymiarami i techniczną stroną projektu ołtarza, zgodnie z relacją ks. Krzyżanowskiego, zajął się bezinteresownie niejaki inż. Lech pochodzący z Krzemieńca. Jest on najbardziej tajemniczą postacią w dziejach powstania ołtarza, jego imię lub nazwisko znamy tylko dzięki wspomnianej wcześniej relacji. Na apel kapelana w kościele katedralnym w Cingoli, gdzie modlili się ułani, i w szwadronach udało się zebrać ponad 150 tys. lirów włoskich, z których sfinansowano dzieło. Projekt, po akceptacji dowódcy pułku i kapelana, trafił do włoskich rzemieślników. Został zrealizowany przez znaną rzymską firmę prof. Arnolda Brandizziego, która wykonała wiele ołtarzy, relikwiarzy, monstrancji i podobnych przedmiotów znajdujących się we włoskich świątyniach, w tym sarkofag i ozdobne okratowanie dla szczątków papieża Innocentego XI (sarkofag znajdował się w kaplicy św. Sebastiana bazyliki watykańskiej do 8 kwietnia 2011 r., kiedy to przeniesiono go do kaplicy Przemienienia Pańskiego, aby zrobić miejsce dla trumny z ciałem papieża Jana Pawła II).

 

Powiązane artykuły

AktualnościHistoriaZ archiwum Szczecinera

Ceglana kula w Podjuchach

I wojna zakończyła się dla Niemiec prawdziwą kastrofą. Nie tylko załamał się...

HistoriaZ archiwum Szczecinera

Lody (prawie) od NASA

Lato, upał, temat lodów jest bardzo na czasie. Ale w cyklu Z...

atelier przy breite strasse
HistoriaKulturaZ archiwum Szczecinera

Pracownie fotograficzne przy najbardziej reprezentacyjnej ulicy Stettina

Jaka ulica przedwojennego Szczecina była najbardziej prestiżowa? Jaki adres był najbardziej pożądany...

HistoriaZ archiwum Szczecinera

Sedina Mayom pisana

Początek tej opowieści dało pewne pióro wieczne. Wyryte na nim napisy najpierw...