Home Felietony  Kiełbasiany maj
Felietony 

Kiełbasiany maj

262

Nadchodzi sroga majówka – mówią najstarsi górale na widok kopiastych wózków wywożonych z dyskontów. Dobrobyt w naszym biednym kraju to rzecz sporna, ale kto by o nim pamiętał, gdy przychodzi pora na najdłuższy weekend sezonu. Wyładowane kiełbaskami, karczkiem i węglem grillowym tabory suną przez parkingi. Tłok, rwetes i promocja. Czas na relaks. Relaks w spoczynku.

Zawsze zadziwia mnie to pospolite ruszenie na Lidle i Biedry, kiedy tylko zbliża się ustawowo  wolny dzień. Nie taki, że ot: niedziela, ale zapowiedziany kalendarzowo wolny choć jeden dzieniuniek, który sprytnie łączony z weekendem daje mini urlop. Wtedy ruszamy kupować zapasy na tydzień. Są to rezerwy na srogie niedobory i jak na ciężką tyraninę w kamieniołomach. Tymczasem czeka nas leniwe siedzenie na meblach ogrodowych, kocach i  hamakach. Bilansu energetycznego nie będzie.

W tym roku ciągiem wolna jest środa, piątek i niedziela. Co drugi dzień można więc spokojnie wpaść do sklepu i uzupełnić zapas kajzerek na śniadanie, ale nie. Trzeba zapewnić sobie taką hałdę produktów spożywczych, żeby już tylko leżeć i jeść.

Rzecz jasna, są tacy co wyjeżdżają na majówkę, ponieważ kosztem zaledwie trzech dni urlopowych mogą wyrwać się na dziewięć dni dokądkolwiek. A tam zapasów nie trzeba robić.

Ulubioną rozrywką kraju jest jednak spożywanie, głównie smażeniny i substancji wyskokowych. Drugi maja to bowiem Święto Grilla, a tak jak rybka lubi pływać, tak ogień trzeba gasić i zaraz tam wodą.

W Polsce przepisy dotyczące grillowania nie są jednoznacznie sprecyzowane. Nie zakazują grillowania nie tylko na prywatnej posesji, ale i na balkonie w bloku i  w miejscu publicznym. Zakazu nie ma, ale trzeba się pilnować, bo można naruszać inne regulacje, które wynikają z ochrony przeciwpożarowej czy kodeksu wykroczeń. Siwy dym, czy to jako zasłona ciemności spowijająca okolicę, czy awantura sąsiedzka i darcie paszczy ciemną nocą  jest jednakowo niepożądane.

Całe osiedla domków jednorodzinnych, okoliczne polanki i miejsca piknikowe zasnuje woal przypiekanych protein. Chcesz czy nie, musisz wdychać. Maj pachnie kiełbasą, zewsząd. Nie jest to najszczęśliwszy moment dla wegetarian, nie oszukujmy się: grillowany bakłażan tak intensywnie nie pachnie jak grillowana śląska. Nie ulega wątpliwości, że jest smaczny i doskonale zastąpi mięso, ale nie wydziela aż tak rozległej woni skwiercząc.

Czy kiełbasa staje się chuda, kiedy wytopi się z niej tłuszcz? Czy komary wezmą udział w wydarzeniu? Czy sąsiedzi będą grillowali także i nie będzie się można w spokoju wydzierać? I najważniejsze: z keczupem, czy z musztardą?

Tak wiele jest pytań.

O klimat się nikt nie martwi, płoną ognie, co2 leci w nieboskłon. O zdrowie też się nikt nie martwi, substancję rakotwórcze już się ustawiają w dwuszeregu, aby desantować trzustkę wprost z przypiekanego boczku. O napojach procentowych nawet nie ma co wspominać – ziemniaczane czy chmielowe, jeden pies – wchodzą bez pukania.

Chwała zatem nam za wszelkie chęci porzucenia na chwilę biesiad, mięsiwa, ognisk i wyjście na łono natury w celu poruszania się. Wyjdzie na zdrowie.

Polecam.

 

Powiązane artykuły

świstak phil
Felietony 

Prognoza lokalnego świstaka

Tydzień temu słynny amerykański świstak Phil z miasta Punxsutawney w Pensylwanii w...

niedziela - dzień, który warto zatrzymać
Felietony 

Niedziela – dzień, który warto zatrzymać

Niedziela to dzień wyjątkowy. Choć kalendarz nie wyróżnia jej żadnym złotym kolorem,...

kogo cieszą ferie? dorośli też chodzą na wagary
Felietony 

Kogo cieszą ferie? Dorośli też chodzą na wagary

Ferie. Cudowny wynalazek w środku roku, wentyl bezpieczeństwa pomyślany po to, aby...

o barze mlecznym smutna historia
Felietony 

O barze mlecznym smutna historia

Jedno z legendarnych miejsc na gastronomicznej mapie Szczecina, relikt PRL, chyba zniknie...