To materiał tylko dla osób o mocnych nerwach. Niektórzy już mówią, że to był zamach. Inni, że próba morderstwa. Śledztwo na pewno potwierdzi którąś z tych wersji. Bo są poszlaki wskazujące, że wypadek, do którego doszło kilka dni temu w Muzeum Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu, mógł nie być dziełem przypadku. Na razie wiadomo tylko tyle – z niewyjaśnionych przyczyn w obiekcie tym pękło dno akwarium, w którym od lat przebywa najstarsza pirania w Polsce.
Kasi, bo tak nazywa się ta ryba, w kwietniu ubiegłego roku „stuknęło” 40 lat. Mieszka w świnoujskim Muzeum Rybołówstwa Morskiego. I jest najstarszą piranią żyjącą w niewoli w Europie. Podobno zdrowie i apetyt jej dopisują. Być może dlatego, że jest na specjalnie dla niej przygotowanej diecie. Uspokajając niektórych, nie składa się ona z tego, czym żywią się koleżanki Kasi na wolności np. w Amazonce, które zazwyczaj żywią się padliną, zjadają inne ryby – żywe i martwe, insekty, rośliny, niewielkie gady. Jak są wściekle głodne, to nie pogardzą stworzeniami lądowymi, które znajdą się w zasięgu ich zębów. Mimo wszystko w ich obecności, nawet kiedy dzieli nas szyba akwarium, lepiej zachować czujność. Bo z piranią jest jak z niektórymi politykami – niby jest spokojna, miny nie ma wrogiej, wzrok obojętny, ale podaj jej palucha, a odgryzie ci całą rękę albo rzuci się do gardła. Jedna z dziennikarek przed laty ujawniła dietę Kasi. To m.in. serca wołowe oraz banany. Ale nie pogardziła rybami, które wpuszczono jej do akwarium „do towarzystwa”. A suma, który był dla niej za duży i nie mogła go skonsumować odganiała od pożywienia. Nie wiadomo jednak czy doprowadziła go do śmierci głodowej, czy też został w porę przeniesiony do innego towarzystwa. Ale wróćmy do wydarzeń z ostatnich dni. Z niewyjaśnionych przyczyn pęka dno akwarium z piranią w Muzeum Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu.
„Wydobycie Kasi było ogromnym wyzwaniem, ale i przeżyciem, w którym pomagali pracownicy Muzeum i Strażacy PSP. Bardzo im za to dziękujemy. Kasia jest zestresowana i były duże obawy, czy przeżyje” – napisała na FB Joanna Agatowska, prezydent Świnoujścia.
Podobno przez całą pierwszą dobę nie chciała jeść i pływała na boku. Pracownicy czuwali przy niej przez całą noc. Dzień później kondycja ryby się poprawiła – odzyskała apetyt i zaczęła jeść banany oraz pokarm dla ryb. Ichtiolodzy uznali, że dla piranii najlepszym będzie wykorzystanie wody odzyskanej z pękniętego akwarium i umieszczenie jej w zbiorniku zastępczym (tzw. mauser) na terenie muzeum. Dostarczyli go strażacy, którzy przepompowali do niego „starą” wodę. Kasia pozostanie w nim aż do przygotowania nowego akwarium. A to może potrwać kilkanaście dni.
Nie wiadomo czy rybą zajmie się psycholog i czy odbędzie ona z nim kilka sesji terapeutycznych. Nie wiadomo także czy pomocą w urządzeniu akwarium służyć będzie radę np. specjalista ds. wystroju wnętrz. Być może pomieszczenie, w którym przebywa Kasia powinno zostać objęte całodobowym monitoringiem. Bo ciągle niewyjaśnione pozostają przyczyny, które doprowadziły do tego wypadku. Czy był to przypadek, czy akwarium miało już swoje lata i zawiodło? A może stali za tym np. jacyś eko terroryści? A może to dzieło kogoś z rodziny jednej z ofiar piranii? Nie stać, go lub jej, było na bilet nad Amazonkę, więc postanowiła się zemścić na świnoujskiej rybie? Jeżeli tak, to tu się może kroić jakaś grubsza historia. To może być robota tylko dla współczesnego odpowiednika kapitana Żbika lub porucznika Borewicza z MO, wytrawnego prywatnego detektywa, który ujawni prawdę w błysku fleszy i pod czujnym okiem telewizyjnej kamery, wścibskiej „dziennikarskiej hieny” z jakiegoś „brukowca” albo lokalnego lub krajowego twórcy kryminałów ociekających krwią i zbrodnią. Mamy więc zagadkę, być może próbę popełnienia przestępstwa w „białych rękawiczkach”, czyli morderstwa doskonałego oraz kilka pytań, które wymagają odpowiedzi. Prawdę zna jedynie Kasia.
Ale jeżeli mamy do czynienia z próbą zabójstwa, to przecież wiadomo, że złoczyńca zawsze wraca na miejsce zbrodni. I teraz nie wiadomo, jak może się potoczyć cała historia. Być może policja zastawiła już pułapkę a prokurator i sędzia czekają w blokach startowych, aby najpierw oskarżyć, a potem skazać zbrodniarza. Niewykluczone też, że organy wymiaru sprawiedliwości nie będą miały wiele do roboty. Bo przecież złoczyńca może przypadkowo pośliznąć się i wpaść do akwarium, albo tylko włożyć do niego (np. próbując złapać równowagę ratując się przed upadkiem) kawałek swego ciała, ot, choćby ramię, nogę lub głowę. A wtedy Kasia pokaże zęby. Dosłownie i w przenośni. I zemsta zostanie dokonana. Bo przecież pirania zawsze pozostanie piranią. Tak jak stary ułański koń na dźwięk trąbki zawsze będzie gotowy ruszyć do boju, tak pirania widząc jakiś smaczny kąsek nie odmówi sobie porządnego posiłku. Choćby to było nawet ostatnie kłapnięcie starczymi zębami. Bo w końcu jak długo można jeść banany?