Home Felietony  Duchu, przybądź!
Felietony 

Duchu, przybądź!

174
duchu, przybądź!
fot. Arkadiusz Skrzypiński/Szczeciner

Odbudowa zakończona, Zamek Książąt Pomorskich jaśnieje świeżością. Ale czegoś brakuje. Czego? Ducha, ale takiego prawdziwego, budzącego zdumienie oraz przerażenie, choć i fascynującego zarazem. Bo zamek bez ducha, to jak „Pancerni” bez Rudego, czy Kloss bez Brunnera. Ale to wszystko można jeszcze naprawić.

Od soboty znów można zwiedzać Północne skrzydło Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Przypomnijmy – w maju 2017 roku doszło do katastrofy budowlanej – zapadł się jeden z tamtejszych filarów i spadając kilka metrów w dół „zabrał” ze sobą stropy na trzech kondygnacjach. Teraz po ośmioletniej odbudowie pojawiły się nowe wystawy i eksponaty archeologiczne, reprezentacyjna sala Bogusława X, zbrojownia, krypta z sarkofagami Gryfitów, Teatr Krypta oraz ponownie dostępny jest taras widokowy. Nareszcie – można by rzec. Bo choć na Zamku atrakcji nie brakuje, to był on jakiś taki uboższy o to brakujące skrzydło i jego zawartość. Ale, niestety, chyba jednego nadal nie ma – ducha. Nie, nie oznacza to, że Zamek jest bez duszy, pozbawiony życia, sensu, artystycznego charakteru, oryginalności lub pasjonującej historii, że jest bezosobowy, obcy, „martwy”, choć istnieje. Boże broń! 

Chodzi o to, że brakuje w nim autentycznego ducha, takiego z prawdziwego zdarzenia, zjawy, upiora, poltergeista, takiego jakie ma wiele innych takich obiektów. W Polsce najsłynniejsze duchy zamkowe to Czarny Pies z Ogrodzieńca, duch okrutnego kasztelana Warszyckiego, który pojawia się, by pilnować swoich skarbów, Biała Dama z Czochy i Nidzicy, duchy rycerzy strzegących bogactwa w Malborku oraz duch hrabiny w Łańcucie. A u nas? Pusto wszędzie, głucho wszędzie. A cóż znaczy obiekt tego rodzaju bez porządnego zjawiska nadprzyrodzonego? Ubogi on taki nieco, skrzywdzony jakiś, rozczarowujący turystów, taki jak tatar bez żółtka, jak schabowy z soi, jak zimny bigos i ciepła wódka. I to tak od lat. 

W błąd nieco wprowadza AI. Bo według sztucznej inteligencji Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie jest w posiadaniu kilku duchów, z których najbardziej znana jest Biała Dama, szukająca swojego utraconego ukochanego, duszek Boguś, który jest przyjazny i często opowiada o historii zamku oraz legendarna już Sydonia von Borck. 

Człowiek od urodzenia mieszka w tym mieście i pierwszy raz słyszy, że np. na Zamku jest jakiś duszek i w dodatku nazywa się Boguś! Co to za imię dla ducha?! Pewnie to zdrobnienie od Bogusława, ale słabe to! I jeszcze jakaś nieokreślona Biała Dama, o której nic bliższego nie wiadomo. Kim była, dlaczego straszy w szczecińskim zamku, jaka jest jej tragiczna historia. To chyba jakiś twór, wykreowana kiedyś na siłę. Ale mało oryginalny, bez dobrego public relations i dreszczyku sensacji. 

Nie ma więc szans na jakieś zaistnienie w świadomości mieszkańców stolicy Pomorza Zachodniego i turystów. Co innego Sydonia. To postać krwista, wiążąca w sobie w zasadzie wszystkie niezbędne elementy świetnej opowieści, wręcz szekspirowskiego dramatu – jest miłość, zdrada, niesprawiedliwość, straszne oskarżenia o czary, okrutny los, zemsta, tragiczna śmierć. Tylko ma jeden słaby element – Sydonia niezbyt jest związana ze szczecińskim zamkiem. Dlaczego miałaby więc straszyć na jego murach, w salach i podziemiach?

Ale jeszcze nic straconego, to wszystko można naprawić. Wystarczy skorzystać ze sprawdzonych wzorców np. odgrzebać gdzieś w internecie archiwalne odcinki popularnego przed laty programu „Nie do wiary” czy serialu „Wakacje z duchami” – tam jest instruktażowo wręcz zaprezentowano w jaki sposób wykreować ducha (i to niejednego) i zaprezentować go publicznie w błyskach i dymach. Kto z Polaków nie pamięta słynnego „przebacz mi Brunhildo!”. I to powinno być drogowskazem dla dyrekcji szczecińskiego zamku. Czas ogłosić konkurs na ducha. Można do tego zatrudnić np. kilku polityków, bo oni zawsze potrafią zrobić coś z niczego (najczęściej jakąś g…burzę) i kilka duchów już wykreowali m.in. dobrobytu, porozumienia, narodowej zgody, sprawiedliwości, nowych promów budowanych w szczecińskiej stoczni itd. Można też skorzystać z rad np. akwizytorów, uwodzicieli z Tindera, telemarketerów czy tym podobnych osobników, którzy potrafią wcisnąć ludziom wszystko i nawet łysego namówić do grzywki. Co to dla nich jakiś duch?! Nieważna płeć. Ważne, żeby prezentował sobą coś intrygującego, soczystego, spektakularnego.

Powinien mieć solidnie opracowaną, bogatą, przyciągającą uwagę i emocje historię oraz być odpowiednio wyposażony np. w kajdany, magnetyczny i przeszywający wzrok, upiorny śmiech, pojawiać się obłokach dymu i ogniach piekielnych, w zbroi (jeżeli to osobnik męski) lub strzępach bogatych sukien (jeżeli dama), koniecznie powinien mieć coś do powiedzenia, coś co by było jego znakiem rozpoznawczym jak np. w „Grze o tron” sławne „winter is coming”, czy „noc jest ciemna i pełna strachów” albo wspomniane już nasze rodzime „przebacz mi Brunhildo”. Mogłyby to być np. werbalne pretensje kierowane pod adresem któregoś z Gryfitów – „Barnimie, kara Cię nie minie” lub „wisisz mi kasę Warcisławie”, lub informacje adresowane do Gryfitek – „zabiła mnie Dobrawa i jej niedogotowana strawa”, „wykończyła mnie Dobromiła, bo ciągle ględziła”, czy „zdradziłaś mnie Kazimiero, Ty cholero” itd., itp. No i koniecznie musi mówić przynajmniej po niemiecku i angielsku, żeby zagraniczni turyści zrozumieli o co mu chodzi. Historia zamku jest bogata, więc chyba nie powinno sprawić trudności znalezienie kandydata lub kandydatki na ducha. Trochę nad nim popracować, potem przygotować jakiś event, na którym zostałby zaprezentowany, niby przypadkowo oczywiście np. jakiejś wycieczce japońskich turystów, którzy zjawę obfotografują ze wszystkich stron, opowieść o niej poniosą w świat, a może nawet jakiś horror nakręcą. To musi być duch przez duże De, żeby na jego widok nocną porą na zamkowym dziedzińcu lub krużgankach np. bladły tatuaże, spadały majtki, a głos przerażenia wiązł w gardle. Czas nagli. Duch powinien być gotowy przed sezonem turystycznym 2026.

Bo na razie po zamku krąży chyba tylko i wyłącznie Duch Głodnego Turysty, który chciał się posilić i zaspokoić pragnienie w romantycznych murach. Ale od dawne nie jest to dane zwiedzającym, gdyż razem z katastrofą budowlaną zniknęła restauracja „Zamkowa”, która miała siedzibę w Północnym skrzydle. Kilka lat potem doszło do drugiej gastronomicznej katastrofy na Zamku kiedy kogoś Bóg opuścił i zdecydowano o zlikwidowaniu bardzo popularnej restauracji „Na Kuncu korytarza” (nazwa od nazwiska byłego dyrektora Opery na Zamku i znanego szczecińskiego dyrygenta Warcisława Kunca, a prowadził do niej korytarz, którego ściany zdobiły wpisy zadowolonych klientów m.in. celebrytów, polityków, gwiazd kina i estrady np. Sinned O`Connor, Zbigniewa Wodeckiego, Ewy Demarczyk i wielu, wielu innych – przyp. red.). Ale komuś to przeszkadzało i zamiast gastronomicznej atrakcji tętniące życiem i smakowitymi potrawami restauracyjne sale straszą od lat kilku. Podobno jakaś restauracja ma zacząć działać na Zamku. Oby nie towarzyszyły jej Duchy Nieświeżych Potraw, Zatrucia Pokarmowego lub Paragonów Grozy.

(gdyby ktoś się nie domyślił, to ten tekst ma charakter żartobliwy, ale doświadczenie wskazuje, że wielu traktuje wszystko z cmentarną powagą oraz czyta bez zrozumienia, stąd też te słowa wyjaśnienia)

Powiązane artykuły

barierka in red
Felietony 

Barierka in red

Wszyscy wiemy, nie od dziś i nie od wczoraj, że kolor czerwony...

pierwszy krok w chmurach
Felietony 

Pierwszy krok w chmurach

Tytuł, oczywiście pożyczony od klasyka, nie ma nic wspólnego z tym, o...

marszałek geblewicz
Felietony Polityka

Polityka w wersji „like”. Gdy kampania trwa bez przerwy

Marszałek Olgierd Geblewicz pochwalił się ostatnio w mediach społecznościowych: „W ubiegłym tygodniu...

gdyby szczecin nie runął w gruzach...
Felietony 

Gdyby Szczecin nie runął w gruzach…

Bartłomiej Hauka Smoliński z grupy „Szczecin znany i historyczny” wrzucił pytanie, które...