Mimo słusznie zajmującej wszelką uwagę katastrofy powodziowej, polski internet ma jeszcze nieco pary na zajmowanie się sztuką. Muzyką i tańcem. Najbardziej tańcem. Przez kilka dni trwało wręcz niezłe szaleństwo, a my robiliśmy to co zwykle nam wychodzi najlepiej: podziały, rozłam i wiekuistą debatę. Tym razem kraj podzieliła (jedną wizytą w Szczecinie i kilkunastoma sekundami tańca podczas niej) Beata Kozidrak.
Beatę – wróć! – jak dla mnie i dla wszystkich komentujących : „Panią Beatę”, można śmiało nazywać ikoną polskiej sceny muzycznej. Czy się ją lubi czy nie, jest na scenie nieprzerwanie od dekad, zapełnia widownię na koncertach, ma dystans do siebie, zadziorny charakter i bez wątpienia jest konsekwentna. Jest rockową damą. Rockendrolówy nigdy nie były przesadnie grzeczne, to się nawet kłóci.
Całkiem niedawno, bo 14 września, ta dama rocka wystąpiła u nas w Teatrze Letnim im. Heleny Majdaniec. To była jubileuszową trasa koncertowa z okazji 45-lecia zespołu Bajm – głęboki szacunek. Niektórzy tyle nie żyją, niektórzy nie daliby rady w takiej formie odbywać intensywnej okazjonalnej trasy.
Beata Kozidrak podczas szczecińskiego koncertu zaśpiewała na scenie piosenkę „OK. OK. Nic nie wiem, nic nie wiem” o pracownicy jednego z najstarszych zawodów świata. I zatańczyła dla podkreślenia treści. Burza dotyczy tego, że artystka wiła się na scenie w tańcu z wyraźnymi podtekstami seksualnymi, a ma 64 lata. I się wiła. I był SEKS. Internet zapełniły komentarze osób wijących się z oburzenia. Pojawili się również obrońcy, co pocieszające, ale tylko trochę.
Wiek. Trudna sprawa. Okazuje się, że może być przyczyną stereotypizacji, lekceważenia, poniżania, ośmieszania, dyskryminacji i niesprawiedliwości. Ageizm to taka dyskryminacja ze względu na wiek. Osoba przekraczająca pewien rocznik zaczyna tracić mnóstwo praw i być traktowana jak … zużyty, niepełnowartościowy odpad, nie bójmy się tego powiedzieć. Osoba myśląca, czująca i mająca ambicje nagle dostaje łatkę: tor boczny, koniec jazdy.
I wróćmy do pani Beaty. Najwyraźniej nie czuje się niedołężnie i na bocznym torze, przeciwnie. Wbija na scenę jak Pendolino na Główny, na pełnej petardzie i do piosenki o zarabianiu ciałem tańczy, jakby zarabiała ciałem. Najwyraźniej mając przy tym doskonałe pojęcie co jest sexy, jaki ruch, mina i gest do tej kategorii należą. Świadomie, ambitnie i czując temat sobie poczyna. Jakie znaczenie ma tu pesel? Ma. Awantura wybucha gromko. W naszej kulturze seksualność osób starszych jest tabu. Pani Beato, proszę mi wybaczyć tę „osobę starszą” ,ale internet mi mówi, że w tym kraju sama mieszczę się w takiej samej kategorii „senior”, gdyż po 50- tce się tam trafia. Tak że…
Powiedziałabym dobitniej: nie mówi się o seksualności seniorów wcale, albo się ją wyśmiewa. Stereotypy dotyczące osób starszych: osoby aseksualne, zdziecinniałe, albo zdewociałe, pozbawione satysfakcjonującego życia erotycznego, brzydkie, pomarszczone, nieapetyczne. Tymczasem badania, zarówno polskie, jak i zagraniczne, pokazują, że to nieprawda. Powyżej 60. roku życia, 55-70 proc deklaruje, że ma satysfakcjonujące życie płciowe, zakochuje się, fascynuje partnerami, podnieca! I to jak: „W starym piecu diabeł pali” – przemyślcie to przysłowie.
Dopóki stan zdrowia się nie pogorszy, partnerzy nie poodchodzą (w sensie głębszym, niestety, świeć Panie nad ich duszą), a sam zainteresowany nie zacznie odczuwać jakichkolwiek problemów z potencją czy innych zaburzeń – bo do lekarza specjalisty w tym temacie nie pójdzie, gdyż nie będzie się chciał narażać na wyśmianie. Że mu się „jeszcze chce”.
Bo przecież w pewnym wieku nie wypada!
Zwłaszcza kobiety mają słabo. Raz, że żyją dłużej i istnieje większe ryzyko, że partner odejdzie do lepszego świata i zostaną same, a kawalerów jakby w przedziale mniej; a dwa, że nie akceptuje się seksualności seniorek. Przynajmniej w tym kraju.
Jakiś czas temu, 65-letnią wówczas Hellen Mirren okrzyknięto Najlepszym Ciałem 2011 roku, przed Jennifer Lopez, Beyoncé czy Kelly Brook. „Uważam, że nadal jestem piękna. Tylko, że kultura masowa zabiła kategorie piękna dla kobiet w moim wieku” – powiedziała Hellen dziennikarzowi New York Magazine.
Popkultura zabiła kategorie piękna dla kobiet w pewnym wieku i możliwości bycia sexy. Diane Keaton i Susane Sarandon występują w filmach, gdzie grają matki i babki, a jednocześnie prowadzą całkiem żwawe życie seksualne. Bycie seniorką rodu jest tu zaledwie opisem pozycji w rodzinie, a nie funkcją główną. Keaton i Sarandon mają pierwszoplanowe role w romansidłach i grają sceny łóżkowe!
A Tina Turner? Jej sexy kreacje sceniczne i nogi odsłonięte aż do szyi na trasie po sześćdziesiątce?
A Madonna, która nie daje się strącić w przepaść, odziewa się jak lubi i wybiera coraz młodszych partnerów? Jak jakiś facet?
Tymczasem nasza swojska Beata Kozidrak zostaje uznana za: nieodpowiednio ubrana w seksowny strój, wyzywająca, wulgarna, niesmaczna i niestosowna. Taka stara, a się tak wije.
Cóż. Na koncert przyszły tłumy i będzie się o nim mówiło jeszcze długo. Ci, którzy się teraz z oburzenia wiją, przestaną się w końcu wić. Niech oszczędzają siły. Lata lecą, poczekajcie na Nicki Minaj, Miley Cyrus i Lady Gagę, aż się nieco zestarzeją.
Coś mi się zdaje, że te „starsze panie” nie będą się przejmowały ageizmem. A to początek.