Nie tylko złote algi, ale również zasolenie, przyduchy i inne stresy środowiskowe spowodowały masowe śnięcia ryb w okolicach Szczecina. Takie są wnioski z poniedziałkowej konferencji prasowej wojewody zachodniopomorskiego Adama Rudawskiego, w której uczestniczyli również przedstawiciele Wód Polskich, sanepidu, straży pożarnej i szczecińskich uczelni.
Na początku wojewoda uspokoił, że sytuacja jest opanowana i stale się stabilizuje. Do piątku wyłowiono 1400 kg śniętych ryb, a ich liczba maleje z każdym dniem.
– Wczoraj razem z burmistrzem Goleniowa i starostą powiatu patrolowaliśmy wody Jeziora Dąbie i nie było tam żadnej dużej ilości padłych ryb, doliczyliśmy się kilkunastu sztuk. Jesteśmy w stałej łączności z ministrą środowiska Pauliną Hennig-Kloską, przy której zbiera się co tydzień specjalny zespół do spraw sytuacji na Odrze – powiedział Rudawski.
Jednocześnie ostrzegł, że w miarę wzrostu temperatur i zmniejszania się stanu wody w Odrze sytuacja może się powtórzyć, a liczba padłych ryb wzrosnąć. W takich sytuacjach niezbędną pomocą będą służyć oddziały Wojsk Obrony Terytorialnej.
Nie tylko algi
Jak się okazało, złote algi nie są jedyną przyczyną kryzysowej sytuacji.
– Mamy tutaj do czynienia również z innymi stresami środowiskowymi, takimi jak przyduchy w kanałach i jeziorach Międzyodrza, duże zasolenie wód i wysokie temperatury – wylicza profesor Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego i prezes Polskiego Związku Wędkarskiego, dr hab. Adam Tański.
Przyczyny jej występowania w wodach Odry stara się wyjaśnić również specjalny zespół naukowców Uniwersytetów Szczecińskiego, Śląskiego i Jagiellońskiego, a także Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych z Katowic i Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego z Warszawy.
– Nasze analizy pokazują, że komórki złotej algi w niskich stężeniach soli, w warunkach stresu osmotycznego, częściowo uwalniają zawartość komórki do środowiska lub ulegają całkowitej destrukcji z uwolnieniem całej zawartości. Te, które stwierdzono w wodach w okolicach Bielinka, były bardziej napęczniałe niż w Kanale Gliwickim i słabiej sobie radzą w słabo zasolonych wodach – podkreśla prof. Małgorzata Bąk z Instytutu Nauk o Morzu i Środowisku Uniwersytetu Szczecińskiego.
Ryby nie miały metali ciężkich
Z badań zleconych przez zachodniopomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii Macieja Prosta wynika, że nie stwierdzono przekroczeń ilości metali ciężkich w wyłowionych rybach.
– W każdym przypadku występowania śniętych ryb będzie pojawiał się odpowiedni lekarz weterynarii, który stwierdzi czy każdy pojedynczy okaz należy kierować do stosownych badań – dodaje Prost.
Lubczyna całkowicie, a Dąbie tymczasowo zamknięte
Jednocześnie w związku z kryzysową sytuacją na wodach Jeziora Dąbie całkowicie zamknięto plażę i marinę w Lubczynie, a kąpielisko na Prawobrzeżu jest nieczynne tymczasowo z powodu niedostatecznej jakości za rok ubiegły.
– Inna sytuacja jest z kąpieliskiem na Dziewokliczu. Jest ono cały czas otwarte, ponieważ nie stwierdzono żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa człowieka – informuje Małgorzata Domagała-Dobrzycka, zachodniopomorski wojewódzki inspektor sanitarny.
Służby apelują do wszystkich mieszkańców o zgłaszanie przypadków śniętych ryb poprzez zrobienie stosownego zdjęcia, oznaczenia lokalizacji i powiadomienie za pośrednictwem adresu mailowego: wczk@szczecin.uw.gov.pl, a także pod numerami telefonów: 91 43 03 342 (Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego), 22 470 10 01 (Wody Polskie) oraz 797 623 240 (Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska).