Nieco ponad dwie godziny potrzebowali funkcjonariusze, aby dotrzeć do mężczyzny, który telefonicznie powiadomił o wysadzeniu „połowy miejscowości Mieszkowice przy pomocy gazowni”. Okazało się, że alarm był fałszywy i miał być tylko żartem. Mężczyzna usłyszał już zarzut w tej sprawie. Za to przestępstwo grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Żartowniś zadzwonił na numer alarmowy 112 i poinformował, że w godzinach popołudniowych za pomocą gazowni dojdzie do wysadzenia połowy miejscowości Mieszkowice. Policja natychmiast podjęła działania w związku z powyższym zgłoszeniem. Funkcjonariusze niezwłocznie udali się w rejon przyłącza gazu, sprawdzili również teren przyległy w poszukiwaniu ewentualnego zagrożenia.
Równolegle do czynności prowadzonych w zagrożonym obiekcie funkcjonariusze pracowali nad ustaleniem nadawcy informacji. Po nieco ponad dwóch godzinach policjanci zatrzymali mężczyznę. 47-latek w momencie przekazywania informacji o wybuchu znajdował się w stanie nietrzeźwości oraz wiedział, że zagrożenie nie istnieje. Teraz musi się liczyć z tym, że za ten żart trafi na 8 lat do więzienia.