Home Aktualności Szczecinianin rusza na Mount Everest. To jego ósma góra Korony Ziemi
AktualnościLifestyleRozmowy

Szczecinianin rusza na Mount Everest. To jego ósma góra Korony Ziemi

227

Na swoim koncie ma już siedem z dziewięciu szczytów. Zdobycie Everestu będzie kolejnym krokiem w realizacji jego pasji i dążeniu do ukończenia projektu „Korony Ziemi”, co oznacza zdobycie najwyższych szczytów poszczególnych kontynentów. Ten projekt jest jednym z najbardziej wymagających podróżniczych osiągnięć, a szczecinianin, Michał Leksiński jest na dobrej drodze, aby go zrealizować.

 

Zdobycie Mount Everest to marzenie wielu wspinaczy, ale jest to także jedno z największych wyzwań w świecie podróżniczym. Wymaga nie tylko doskonałej kondycji fizycznej, ale również dużej wiedzy i umiejętności technicznych. Wymaga też niemałego budżetu.

– To prawda, Mount Everest to ogromne wyzwanie. Z jednej strony wyzwanie fizyczne, ale też trudne emocjonalnie, ze względu na rozłąkę z rodziną. Rzeczywiście tak jak wspomniałeś: to również wyzwanie finansowe. Żeby zdobyć najwyższy szczyt świata trzeba liczyć się z kosztami wyprawnymi na poziomie od 150 do 200 tysięcy złotych.

Co generuje taki koszt? Podejrzewam, że ktoś, kto chodzi po górach, dysponuje wysokiej jakości sprzętem i nie kupuje wszystkiego od nowa na każdą wyprawę.

– Sprzęt jest kosztowny, natomiast rzeczywiście osoba, która ma za sobą już wiele szczytów, posiada sprzęt i ewentualnie go jedynie uzupełnia. Warto tu jednak podkreślić, że każda góra ma swoją specyfikę, a im wyższa góra, tym sprzęt musi być bardziej specjalistyczny. Inne kurtki, spodnie, ochrona rąk, inny rodzaj butów. Nierzadko sam śpiwór potrafi kosztować 3000 zł lub więcej, niemniej faktycznie za każdym razem nie trzeba kupować wszystkiego od nowa. Tak wysokie koszty wyprawy generuje cała logistyka. Samo formalne pozwolenie na wejście na Everest to koszt rzędu około 12 000 dolarów.

Nawet nie wiedziałem, że uzyskanie zgody wymaga tak wysokich opłat.

– To  niestety również biznes. Nepal ma na swoim terenie najwyższy szczyt świata, na który chcą wchodzić setki wspinaczy rocznie, więc na tym zarabia. Jeśli dodać do tego ceny obsługi logistycznej, w tym transport do bazy, zapewnienie tam norm bezpieczeństwa i wiele innych…  to wszystko generuje niemałe koszty.

Złapie Cię teraz za słowo: powiedziałeś, że setki osób próbują wejść na Everest, ale wiemy doskonale, że niewielu się to udaje. Ty wchodzisz za wszelką cenę? Czy jeśli zauważysz, że to nie jest ten moment, wracasz?

– W swojej górskiej biografii, jeśli tak można to nazwać, posiadam sporo przykładów tego, że mam w sobie pokorę i tę umiejętność powiedzenia „stop”. Zawracam, jeśli czuję, że coś jest nie tak z organizmem. Wejście na szczyt to skomplikowane przedsięwzięcie, wieloetapowe i niekiedy zdobywanie góry trwa 2 miesiące od momentu wyjazdu z domu. Samo wejście na Everest… musisz najpierw dotrzeć do bazy na 5300 m. Sam fakt dotarcia na tę wysokość jest męczący dla organizmu i może spowodować zaburzenia związane z chorobą wysokościową albo ze zwykłym przeziębieniem – przy czym nawet niegroźna choroba na takich wysokościach nie jest już taką dolegliwością, jaką znamy z naszej codzienności. Odpoczynek, regeneracja, zaklimatyzowanie się, stopniowe wchodzenie na wyższe wysokości… zanim dojdzie do ataku na szczyt, minie sporo czasu i… nie wszystkim się to udaje.

Jaki odsetek dociera na szczyt?

– O ile mnie pamięć nie myli, jest to około 60%. A mówimy tu o ludziach, którzy nie idą tam z przypadku, ale do wejścia na Everest nierzadko przygotowują się latami. To pokazuje, jak trudne jest to przedsięwzięcie.

Wchodzenie na tak wysokie i trudne góry to już nie jest spacer. Przed chwilą rozmawialiśmy o tym, że nie wszystkim się udaje dotrzeć na szczyt, ale nie można zapomnieć o tych, którzy z tych gór już nigdy nie wrócili. Jak na Twoje wyprawy reagują najbliżsi?

– Wiesz co… rzeczywiście jest tak, że powinno się pisać nie o tych, którzy się wspinają na szczyt, ale o ich bliskich, bo na nich spoczywa ogromny ciężar psychologiczny.

Przed wyjazdem staramy się wszystko przepracować, rozmawiać o tym, jak będzie wyglądała wyprawa i bliscy wiedzą, które fragmenty są bezpieczne, a które mniej bezpieczne. Natomiast najtrudniejsza jest dwumiesięczna rozłąka. Czasami podczas wyprawy jest możliwość komunikacji, ale to wciąż niezwykle trudne. Myślę, że wspólne przeżywanie takiej wyprawy wymaga dużego zrozumienia i tolerancji.

Czego się najbardziej obawiasz w tej wyprawie?

– Najtrudniejsze będzie chyba wyjście z domu i pożegnamy się z rodziną. Taka wyprawa to ogromne przedsięwzięcie i największe logistyczne wyzwanie w całej Koronie Ziemi. Oczywiście ważny elementem jest również wsparcie sponsorów. Pojawiają się już pierwsi co daje nadzieję że w przyszłym roku stanę na Dachu Świata i zdobędę Everest, moją ósmą z dziewięciu gór Korony Ziemi.

Powiązane artykuły

AktualnościBiznes i inwestycje

Siedmiu chętnych na przebudowę Trasy Zamkowej. Wszystkie oferty mocno przekraczają budżet

Siedmiu wykonawców jest zainteresowanych przebudową młodszej, wyjazdowej nitki Trasy Zamkowej. Problem jest...

Aktualności

Jesteśmy bezpieczni? „Możliwe są czasowe, lokalne wezbrania wód”

Obecnie Szczecin nie jest poważnie zagrożony powodzią, w przeciwieństwie do miast na...

Biznes i inwestycjeAktualności

Stowarzyszenie Gentlemen’s Business Group na rzecz Ligi Superbohaterów

Nie każdy superbohater nosi pelerynę, ale każdy może nim być. Wystarczy odrobina...

Biznes i inwestycjeAktualności

Wykonawca przejął Plac Orła Białego. Niebawem ruszy przebudowa

Plac Orła Białego staje się placem budowy. Wykonawca przejął teren inwestycji. Początek...

WP Twitter Auto Publish Powered By : XYZScripts.com