Mecz momentami był wręcz brutalny, a sędziowie musieli gwizdać niesportowe zagrania. Koszykarze oby drużyn walczyli o każdy skrawek parkietu, by odnieść zwycięstwo w pierwszej potyczce o tytuł Mistrza Polski. Lepsi w najtrudniejszym momencie byli szczecinianie, którzy wypunktowali każdy błąd rywali.
Mecz rozpoczął się pod dyktando gospodarzy, każda z pierwszych akcji Trefla kończyła się celnym rzutem, natomiast zawodnicy Kinga mieli duży problem z konstruowaniem akcji. Przy stanie 12:5 dla gospodarzy Tony Meier pokazał, jak ważnym jest graczem w Kingu: najpierw zanotował ważną zbiórkę w obronie, a po chwili popisał się celnym, trzypunktowym rzutem. Po chwili dorzucił skuteczną akcję dwupunktową, Kyser trafił kolejne dwa punkty i King wyszedł na prowadzenie. Od tego momentu Mistrzowie Polski zaczynali dyktować swoje warunki.
W kolejnych częściach gry Mistrzowie Polski grali z większą energią! W pewnym momencie przewaga wzrosła do 13 punktów dzięki trójce Avery’ego Woodsona. Gospodarze próbowali odrabiać straty, ale grę na boisku kontrolowali szczecinianie i do szatni schodzili prowadząc 38:29.
W kolejnych dwóch kwartach obie ekipy wykazywały dużą skuteczność, świetnie w Treflu grał Kuba Schenk, ktory wnosił sporo świeżości do gry gospodarzy. I choć w pewnym momencie Wilki prowadziły już 17 punktami (56:39), to Trefl potrafił podnieść się w trudnych momentach i doprowadził do stanu 66:63. Grę nerwów lepiej „znieśli” szczecinianie i… Andy Mazurczak, który w kluczowych momentach popisał się fantastycznymi rzutami zza linii 3 punktów uciszył blisko pięciotysięczną grupę kibiców Trefla w Ergo Arenie. Ostatecznie King pokonał rywali z Sopotu 82:73 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzi 1:0.
Najlepszym graczem w zespole Wilków był Woodson, który zdobył 21 punktów ( w tym 5 celnych rzutów za 3 punkty). Andy Mazurczak rzucił 19 punktów i zaliczył 7 asyst.
Kolejny mecz już jutro, również w Sopocie.