„Chyba będę chory”. Ten komunikat odpala mi w mózgu wycie syren. Ewakuować się, nadchodzi mór! Dzieci wywieźć do matki, koty podrzucić sąsiadom, znak czerwoną farbą na drzwi i modlić się, aby los oszczędził. Mnie i moje nerwy, bo jego może śmierć na ten katar jeszcze nie zabierze.
„Będzie, będzie się działo” – jak mówi ludowy poeta. Bowiem kiedy mężczyzna jest chory, to cień pada na Ziemię i nie ma co sobie tu robić podsmiechujek, bo on kona.
Kiedy mężczyzna jest chory, cierpi w ciszy. W ciszy pomiędzy jednym a drugim komunikatem: „Podasz mi termometr?”, „A zrobisz mi herbatki?”, „Czy my mamy jeszcze jeden koc?”, „Pilot gdzie jest?” itd.
Kiedy mężczyzna jest chory, to zawsze jest to absolutnie rzadka i dramatyczna choroba. Nikt z pewnością na nią jeszcze do dziś nie zapadł, a jeśli nawet już, to nie miał tak koszmarnych dolegliwości, bo to na bank jakaś nowa silniejsza mutacja jest. To będzie epokowe wydarzenia i historia na pierwsze strony: szczeciński katar śmiertelny, rzadki, a w zasadzie gorszy niż dżuma.
Kiedy mężczyzna jest chory to boleje z godnością. Jest niczym konający król. Z obliczem pooranym cierpieniem z trudem wlecze się na tron. Nadludzkim wysiłkiem wciska spłuczkę, sił mu już nie starcza na opuszczenie deski. Nie przyczepiajmy się więc do umierającego, że nie opuścił. On padół ten niemal opuszcza!
Kiedy mężczyzna jest chory, nie wolno ruszać go z miejsca (najlepiej jeśli jest to barłóg urządzony przed telewizorem), bo zagraża to jego zdrowiu. Należy go w tym miejscu ogacić, schładzać umiarkowanie i w żadnym wypadku nie żądać oddania pilota. Badania naukowe dowodzą, że mężczyzna w stanie infekcji bezpieczniej czuje się z pilotem ściskanym kurczowo w ręce. Kiedy mężczyzna jest chory, przecież w wyniku niebezpiecznie wysokiej temperatury 37 stopni pilot wtapia mu się w zasadzie na stałe w dłoń.
Kiedy mężczyzna jest chory to wie, że to już jest koniec. On to wie, więc nie lekceważy powagi sytuacji. Z rodziną zaczyna się żegnać (ja chyba jutra nie dożyję), żałuje za błędy (mogłem zakładać tę grubszą kurtkę) i wyraża żal. Nad sobą. A przede wszystkim – ubolewa. Nad sobą.
Kiedy mężczyzna jest chory, staje się wrażliwy. Świat w tv postrzega jako ten zły, polityków w tv jako kłamców, a sąsiada jako szuję, co naparza wiertarką, właśnie kiedy akurat człowiek leży konający,
oglądając netfliksy!
Kiedy mężczyzna jest chory, staje się ekspertem. „Nic dobrego nie ma lodówce”, „Te lekarstwa na pewno nie działają”, „Moja mama robi lepsze kopytka, moja droga.”
Kiedy mężczyzna jest chory, staje się miłosierny. Nieledwie wczoraj wyrżnął dwie cywilizacje, spalił osadę i w ogóle strzelał bez opamiętania do tych nieszczęsnych cyfrowych bytów, a dziś – odpuszcza im, niech sobie żyją w swoim cyberświecie, klonują się i cieszą.
Kiedy mężczyzna jest chory, nie ma ochoty na żaden seks, choć wcześniej prowokował go nawet twój strój ochronny do oprysku drzewek owocowych. Złożony temperaturą już od 36.9 tkwi w stuporze, nie reaguje na bodźce i zaczepki. Testosteron wycieka z niego wysmarkiwany w chustki higieniczne.
Kiedy mężczyzna jest chory, pragnie jedynie, abyś była dla niego aniołem.
Oraz: matką, pielęgniarką, psychoterapeutką, rehabilitantką, kucharką, kelnerką, pokojówką, kaowcem, trefnisiem, lekarzem lub farmaceutą i prowadzącym teleturniej „Zgadnij na co dobrego miałbym ochotę, gdzie wepchałem pilota i kiedy mam brać te drugie krople”.
Masz być zbiorem tego wszystkiego na raz, wszystkich profesji jednocześnie i to bez prawa do zakładania związków zawodowych.
Kiedy mężczyzna jest chory – po prostu, postaraj się go nie dodusić poduszką. Przejdzie mu.