W środowy wieczór Grzegorz Ufniarz, niedawno odwołany z funkcji zastępcy burmistrza Polic, po raz pierwszy publicznie odniósł się do swojej dymisji. Zamiast konferencji w urzędzie – wybrał spotkanie online. Podczas ponadgodzinnego live’a na Facebooku odpowiadał na pytania mieszkańców, komentował swoje odwołanie i relacje z burmistrzem Krystianem Kowalewskim.

– Nie będzie to historia skrzywdzonego misia ani wezwanie do świętej wojny – zapowiedział na wstępie Ufniarz, który z humorem rozpoczął transmisję, borykając się z technicznymi „gwiazdkami” w aplikacji.

„Nie wiem, dlaczego zostałem odwołany. Powodów merytorycznych nie było”

Były wiceburmistrz przypomniał, że po wyborach samorządowych w 2024 roku poparł Krystiana Kowalewskiego w drugiej turze wyborów na burmistrza.

– Krystian wygrał, powołał mnie na swojego zastępcę, mieliśmy hulać – i przez długi czas to działało – wspominał.

Według Ufniarza współpraca zakończyła się niespodziewanie.

– Dwa tygodnie temu Krystian poinformował mnie, że zamierza mnie odwołać. Nie pytałem o szczegóły. Zapytałem tylko, jak to ma wyglądać formalnie. Tydzień później decyzja została podtrzymana – relacjonował.

Ufniarz nie krył, że decyzja burmistrza go zasmuciła, ale – jak mówił – nie zamierza jej dramatyzować.

– Nie będę się przedstawiał jako ofiara. Ale uważam, że powodów merytorycznych nie było. Jeśli już, to polityczne i… „społecznościowe” – ironizował.

Zasugerował, że najprawdopodobniej zaczęły się już pewne ruchu i interesy.

Czy będzie teraz wylewanie „pomyj”? – pytał retorycznie sam siebie odwołany wiceburmistrz. Grzegorz Ufniarz napomknął, że już po decyzji o jego odwołaniu odbyło się spotkanie władz miejskich z mieszkańcami Jasienicy:

– Pojawiły się zarzuty, „że czegoś nie ma” i od razu było: „to Grzegorza wina” – ironizował. – „To „najsłabsze ogniwo” będzie jeszcze hulało jakiś czas, bo łatwo zwalać na kogoś.

Bilans półtora roku pracy

W trakcie wystąpienia były zastępca szczegółowo opowiadał o projektach, którymi kierował. Wymieniał m.in. działania w zakresie polityki mieszkaniowej (program „mieszkanie za remont”, likwidacja tzw. mieszkań łączonych, modernizacja instalacji gazowych).

– Jestem szczęśliwy bardzo, bo udało się zamknąć starą listę mieszkaniową, udało się też rozwiązać problem mieszkań łączonych. Pewnie nie wiecie nawet, że coś takiego funkcjonuje, czyli funkcjonowało właściwie w naszej gminie. Ale były takie przypadki, że duże mieszkanie zajmowały dwie rodziny. Miały tam wspólną kuchnię czy wspólną łazienkę. Taka sytuacja współcześnie jest trudna do zaakceptowania. Udało się ten problem rozwiązać – wspomniał jeden ze swoich mieszkaniowych sukcesów.

Dodał do tego udane inwestycje drogowe i modernizację oświetlenia ulicznego.

– Nie byłem od wszystkiego, ale za to, co robiłem, odpowiadałem w stu procentach. I nie dam sobie wmówić, że nic nie robiłem – podkreślał.

Dodał także, że przy niektórych jego sukcesach nie był wspominany jako jeden z autorów przedsięwzięcia, jak chociażby wspominane inwestycje w oświetlenie, porozumienie z Eneą podpisał burmistrz Kowalewski w czasie, gdy Ufniarz był na urlopie, nikt nie wspomniał, że do porozumienia doszło na skutek pracy wiceburmistrza:

– Tak się złożyło, że pies z kulawą nogą nie przypomniał sobie o tym, że to ja w jakiś sposób brałem w tym udział – komentował online Grzegorz Ufniarz.

Mówił też o inicjatywach związanych z transportem publicznym:

– Udało się zmienić rozkład jazdy Linii Samorządowej, wprowadzić podwyżki dla kierowców i poprawić relacje z partnerem ze Szczecina. To były konkretne działania, nie polityka.

„Facebook rządzi światem, również naszym małym światem”

Znaczną część wystąpienia Ufniarz poświęcił relacjom w urzędzie i komunikacji, zarówno wewnętrznej, jak i tej prowadzonej w mediach społecznościowych. Przyznał, że w tym zakresie „bywało różnie”.

– Nie ustaliliśmy jasnych zasad komunikacji, nie było regularnych spotkań kierownictwa. W końcu zaproponowałem cotygodniowe narady, ale rozeszło się po kościach. Szkoda – mówił.

Jego zdaniem, napięcia w relacjach z burmistrzem potęgowały także sprawy związane z Facebookiem.

– Nie wszystkim podobało się, że prowadzę live’y i piszę o pracy w internecie. Ale to dziś naturalny sposób kontaktu z mieszkańcami. Facebook rządzi światem – również naszym małym światem – komentował.

Ufniarz zdementował też plotki o swoim rzekomym związku z profilem „STAFO”, który miał krytykować burmistrza.

– Po raz dwudziesty szósty mówię: nie mam z tym nic wspólnego – zapewnił.

Radne z klubu „Nasze Police” i dalsze plany

Podczas live’a odniósł się także do zarzutów, że radne z jego środowiska politycznego atakowały burmistrza.

– To nieprawda. Każda z pań jest samodzielna i odpowiedzialna. Nigdy nie było sytuacji, żeby głosowały przeciwko burmistrzowi wbrew ustaleniom – stwierdził.

Nie wykluczył jednak, że klub „Nasze Police” może się rozluźnić po jego odwołaniu.

– Radne powiedziały mi, że nie czują się zobowiązane do popierania wszystkich propozycji burmistrza. Co będzie dalej – zobaczymy – dodał.

Na koniec zapowiedział, że nie zamierza znikać z życia publicznego.

– Na razie potrzebuję oddechu, ale nie kończę swojej aktywności.

I złożył mocną deklarację:

– Nie, nie… nie złamiecie mnie. Spotkamy się na wyborach za dwa i pół roku.