7 października 2014 roku King Szczecin debiutował w koszykarskiej ekstraklasie meczem ze Śląskiem Wrocław. Wilki Morskie przegrały go 73:82. Szczecinianie przegrali wówczas jeszcze dwa kolejne spotkania. Nikt nie przypuszczał wtedy, że w 2023 roku zespół Kinga całkowicie zdominuje rozgrywki w Polsce – zdobędzie mistrzostwo, Superpuchar i zwycięsko zadebiutuje w Lidze Mistrzów!
2023 to bez wątpienia rok Kinga Szczecin. Projekt stworzony przez trenera Arkadiusza Miłoszewskiego podbija serca wszystkich kibiców koszykówki. Po dwóch wielkich sukcesach wielu wróżyło jednak szybką weryfikację w Lidze Mistrzów. Wszak to bardzo prestiżowe rozgrywki, w których nie ma słabeuszy. Pierwszym rywalem Wilków Morskich było utytułowane włoskie Dinamo Sassari. Klub, który od lat występuje w europejskich pucharach. Mało tego, w sezonie 2018/2019 Włosi zdobyli przecież trofeum FIBA Europe Cup.
Przez ostatnie lata King Szczecin był drużyną, która kojarzyła się ze stabilizacją. Tą organizacyjną i sportową. Dla wielu Wilki Morskie były nawet okazją do żartów. Powody? Gra w fazie play-off, ale problemy z przejściem pierwszej rundy. W ten sposób kończyły się dla Kinga sezonu 2015/2016, 2017/2018, 2018/2019, 2020/2021 oraz 2021/2022 (sezon 2019/2020 został anulowany z powodu pandemii, King został sklasyfikowany na 8. miejscu – które oznaczałoby prawo do gry w fazie play-off).
Gdy w maju 2023 roku Wilki Morskie przystępowały do ćwierćfinału play-off ich rywalem był Anwil Włocławek, który chwilę wcześniej zwyciężył w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Szczecinianie mimo zajęcia 2. miejsca w rundzie zasadniczej nie byli faworytami w tej rywalizacji. Drużyna trenera Arkadiusza Miłoszewskiego ruszyła wtedy po swoje marzenia. Seria z Anwilem była niesamowita. To było to, co kochamy w koszykówce. Wielkie emocje, piękne i widowiskowe akcje. King zwyciężył 3:2 i awansował do półfinału, w którym mierzył się z BM Stalą Ostrów Wielkopolski. To była kolejna batalia. Szczecinianie zapewnili sobie jednak awans do finału już w czwartym spotkaniu. Pokonali Stal 3:1.
W wielkim finale czekał utytułowany WKS Śląsk Wrocław (zdobywca 18 tytułów mistrza Polski). King odbierany był, jako rewelacja sezonu, ale nikt nie przypuszczał, że WKS może mieć większe problemy ze zdobyciem kolejnego mistrzostwa. Tymczasem Wilki Morskie w świetnym, przekonującym stylu wygrały trzy pierwsze starcia. Śląsk walczył jeszcze o powrót do serii, ale wszyscy doskonale pamiętamy mistrzowską fetę w Szczecinie. To właśnie na parkiecie Netto Areny King wywalczył pierwsze w swojej historii i od razu największe rangą trofeum. Wtedy stało się też jasne, że sezon 2023/2024 będzie wyjątkowy, bo Wilki Morskie zagrają w Lidze Mistrzów.
Wakacje minęły bardzo szybko. W drużynie pozostali najważniejsi zawodnicy mistrzowskiego skłądu: Andy Mazurczak, Tony Meier, Zac Cuthbertson, Kacper Borowski, Filip Matczak i Maciej Żmudzki. Trener Arkadiusz Miłoszewski zdecydował się na kilka wzmocnień i już 17 października przyszedł czas na długo wyczekiwany debiut w Lidze Mistrzów.
Basketball Champions League to olbrzymie wyzwanie dla klubu, nie tylko pod względem sportowym, ale i organizacyjnym. Masa wymagań, masa oczekiwań, ale i masa podpowiedzi oraz pozytywnych doświadczeń. 2023 rok jest dla Kinga magiczny i ta magia trwała też podczas starcia Wilków z włoskim Dinamo Sassari.
Mecz z trybun oglądało 3211 kibiców. Biorąc pod uwagę termin i godzinę rozgrywania meczu, ta frekwencja musi cieszyć. Cieszyć musi też to, że fani, którzy zdecydowali się na przyjazd do Netto Areny nie mogli narzekać na nudę. King Szczecin stworzył niesamowite widowisko. W pewnym momencie prowadził z faworytem 27 punktami. Wilki Morskie zanotowały zwycięstwo w debiucie w Lidze Mistrzów. Kolejne starcia nie będą łatwiejsze, ale w DNA drużyny trenera Arkadiusza Miłoszewskiego spełnianie własnych marzeń jest wpisane na stałe.
Takimi samymi marzeniami były myśli o zdobyciu mistrzostwa Polski, zdobyciu Superpucharu Polski. King marzy o wyjściu z grupy w Lidze Mistrzów. Jak to się skończy? W tym momencie trudno o tym mówić, bo Kingowi do rozegrania zostało jeszcze pięć grupowych spotkań. Trzeba jednak pamiętać, że „przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń”.
Przemysław Sierakowski