Jej powrót do wód Szczecina po prawie 90 latach niebytu stał się niemałą sensacją w środowisku lokalnych przyrodników, choć nadal znajduje się na liście gatunków zagrożonych. Kotewka orzech wodny, z łaciny „Trapa natans”, może być jedną z kart przetargowych do utworzenia Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry.
Jest to roślina jednoroczna, należąca do rodziny krwawnicowatych. Zasiedla podmokłe obszary Europy, Azji i Afryki, ze szczególnym uwzględnieniem słodkowodnych jezior, stawów, rzek i ich ujść, a także niezanieczyszczonych, bogatych w pierwiastki biogenne zbiorników i cieków nizinnych. Jako roślina nietolerująca obszarów o podłożu wapiennym, stanowi ważne źródło pokarmu dla ptaków i tworzy siedliska sprzyjające tarliskom ryb.
Mimo, że w Europie jest gatunkiem rzadko występującym, prowadzona od 1963 roku przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody „Czerwona lista gatunków zagrożonych” nie wskazuje na jej rychłe wyginięcie w skali globalnej.
– Niemal wszędzie jest gatunkiem bardzo rzadkim. Wyginęła m.in. w Szwecji, Litwie i Obwodzie Królewieckim, a w Niemczech, Czechach, Słowacji i Białorusi jest silnie zagrożona wyginięciem. Natomiast w Azji występuje obficie, a w Ameryce Północnej jest gatunkiem inwazyjnym – piszą Łukasz Ławicki, Dominik Marchowski i Krzysztof Ziarnek w artykule „Powrót kotewki orzecha wodnego >>Trapa natans<< do Doliny Dolnej Odry”, opublikowanym w „Przeglądzie Przyrodniczym” (nr 3/2017, s. 3-10).
W Polsce kotewka jest rośliną bardzo rzadką. Na przełomie XX i XXI wieku znana była z ok. 40 stanowisk. Występuje głównie w dorzeczu górnej Wisły i dolnego Sanu oraz górnej i środkowej Odry. Charakter historyczny mają stanowiska stwierdzone dawniej w Wielkopolsce, wschodniej części Wyżyny Małopolskiej, Karpatach oraz w dorzeczu Nysy Łużyckiej.
– Jeszcze w XIX wieku była dość często w wodach Odry w rejonie Puszczy Wkrzańskiej, ale ubytek jej stanowisk rejestrowano od 1870 roku. Ostatnie znane stanowisko koło Szczecina było obserwowane w 1929 roku, czyli 95 lat temu. Podejrzewa się, że wyginęła w związku z prowadzonymi na szeroką skalę pracami w korycie Odry. I to ją prawdopodobnie wyeliminowało z tego terenu – tłumaczy Grzegorz Grzejszczak, botanik i pasjonat dendrologii.
Jak wróciła do Szczecina?
Niespodziewany powrót kotewki do Szczecina zaobserwowano na początku lata 2017 roku, konkretnie w kanałach Międzyodrza oraz wzdłuż brzegów Regalicy.
– Z kanału Obnica Północna gatunek rozprzestrzenia się wzdłuż zachodniego brzegu Regalicy na odcinku około 3,5 km, sięgając na północ do okolic Siedlińskiej Kępy. Na Regalicy występuje dość równomiernie między ujściem kanału Obnica Pólnocna a Mostem Gryfitów, zarówno w skupieniach po kilkadziesiąt, jak i w pojedynczych okazach. Natomiast na północ od Mostu Gryfitów skupienia są rzadsze i w znacznej odległości od siebie. Kotewka zasiedla również dwa przylegające do Regalicy kanały: Kanał Leśny (Odyńca) oraz Bryniecki Nurt. Łącznie kotewka pokrywa powierzchnię około 2 ha w ramionach Odry rozciągających się na długości około 8 km – czytamy w artykule Ławnickiego, Marchowskiego i Ziarnka.
Nasz rozmówca, Grzegorz Grzejszczak, przedstawił w rozmowie swoją hipotezę dotyczącą powrotu rośliny do stolicy Pomorza Zachodniego.
– Kotewka wycofała na południe. Ona ciągle była gdzieś w Odrze koło Wrocławia i podejrzewa się, że albo powódź z 1997 roku spowodowała przyniesienie tutaj nasion, przypłynięcie ich w ten rejon i stąd gdzieś one się zakotwiczyły właśnie w kanałach Międzyodrza i rozwinęły, a teraz następuje dalej jej rozprzestrzenianie się w dół Odry, albo pochodzenie antropogeniczne stoją za tym. Przed 2017 rokiem była na przykład uprawiana m.in. w ogrodzie dendrologicznym w Glinnej, czy też w Przelewicach, gdzie nawet tam organizowano festiwal jedzenia orzechów. Istnieje też prawdopodobieństwo, że ptaki mogły przenieść, chociaż jest to dość trudne, bo nasiona są jednak duże i ciężkie. Ewentualnie jakaś osoba mogła próbować ją reintrodukować na ten teren i wysiała nasiona, wrzucając je do Odry – mówi Grzejszczak.
Kotewka a plany co do parku narodowego
Okazuje się, że występowanie kotewki w rejonie Międzyodrza może stanowić jeden z kluczowych argumentów przemawiających za utworzeniem Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. W końcu jest ona rośliną zagrożoną wyginięciem i znajduje się w „Czerwonej księdze roślin i grzybów Polski”. Ponadto jest chroniona prawem europejskim i jej ochrona jest jak najbardziej zasadna.
– Park Narodowy na pewno wzmocniłby ochronę tego gatunku. Nie można by było prowadzić pogłębiania, odmulania brzegów, części kanałów przynajmniej tam, gdzie ona występuje w dużych ilościach. I to by pomogło jej w utrzymaniu się na tym terenie. Wzmocniłby ochronę tego gatunku. Na przykład nie można by było prowadzić pogłębiania, odmulania brzegów, części przynajmniej kanałów tam, gdzie ona występuje w dużych ilościach. I to by pomogło jej w utrzymaniu się na tym terenie – zaznacza Grzegorz Grzejszczak.
Takie rozwiązanie jednocześnie mogłoby zabronić okolicznym wędkarzom dewastację ognisk kotewki. Jednak nasz rozmówca jest sceptyczny co do tego scenariusza.
– Ludzie, nawet ci, którzy są świadomi tego, że coś jest chronione i ta ochrona spowodowałaby ich jakąś działalność, i tak negatywnie odbiorą te całe działania, dorabiając teorie o wymyśle botaników, przyrodników, że nie powinno się chronić, skoro to ogranicza jakąś działalność. Także na pewno twarde zasady utworzenia parku spowodują jakieś wzmocnienie ochrony, chociaż też jakaś bez bieżącej kontroli, bez upominania czy uczenia, bo może niekoniecznie zawsze jest kontrola konieczna, tylko wystarczy uświadamiać ludzi, może pewnie coś pomoże w tym zakresie – stwierdza botanik.