Jak poinformował dzisiaj Onet, lokalni działacze PO, PSL i Lewicy oraz zaufani ludzie czołowych parlamentarzystów, a także boiskowy kolega Donalda Tuska, dostali lukratywne stanowiska w Totalizatorze Sportowym. Wśród tych osób są również współpracownicy Sławomira Nitrasa i Stanisława Gawłowskiego.
Wszystko zaczęło się pół roku temu, w lutym tego roku. Ówczesny minister aktywów państwowych Borys Budka przystąpił do „czyszczenia” kierownictwa spółki z Olgierdem Cieślikiem na czele. „Partyjna miotła” wyrzuciła wszystkich 17 dyrektorów regionalnych (nie wszyscy z nich zostali powołani w trakcie rządów PiS) i zastąpiła ich nowymi, bezpośrednio powiązanymi z koalicją. Nowym prezesem został Rafał Krzemień, doświadczony menedżer, wcześniej pełniący kierownicze stanowiska m.in. w Poczcie Polskiej, Polskim Holdingu Nieruchomości czy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
– Osoby na tych stanowiskach mogą zarobić nawet ponad 20 tys. zł miesięcznie – piszą Marcin Terlik i Szymon Piezga z Onetu.
Nagrodzeni ludzie Nitrasa i Gawłowskiego, ale nie tylko
Macki tego procederu sięgają również województwa zachodniopomorskiego. Dyrektorami regionalnymi oddziałów w Szczecinie i Koszalinie zostali odpowiednio Krzysztof Janicki i Anna Makarewicz. Ten pierwszy w latach 2015-2019 był pracownikiem, a następnie dyrektorem biura poselskiego Sławomira Nitrasa (od grudnia ub. r. piastuje stanowisko ministra sportu i turystyki), natomiast ta druga przez lata szefowała biuru poselskiemu, a następnie senatorskiemu Stanisława Gawłowskiego.
Jednak nie tylko oni zostali „nagrodzeni” stanowiskami w firmie znanej przede wszystkim z „totolotka”. Zaszczytów dostąpili również inni działacze partyjni z całej Polski. I tak wśród nowych „tłustych kotów” znajdujemy np. radnych powiatowych PSL: Bartosza Piecha z Lublina i Michała Małeckiego z Łodzi. Ci nie chcieli w żaden sposób odpowiedzieć na pytania dziennikarzy dotyczące zarobków i drogi zatrudnienia.
W Kielcach mamy natomiast swoisty tandem. Dyrektorem tamtejszego oddziału TS został przewodniczący Rady Miasta w Kielcach Karol Wilczyński, a jego zastępcą Sebastian Nowaczkiewicz, związany z PSL były wójt podkieleckich Nowin.
Szefem rzeszowskiego oddziału Totalizatora został niedoszły parlamentarzysta KO Sławomir Czwal, bydgoskiego – Remigiusz Zagórski, a warszawskiego – Paweł Siedlecki. Ci ostatni to działacze Lewicy.
Czarę goryczy przelało zatrudnienie w gdańskim oddziale boiskowego kolegi Donalda Tuska. Adam Sekuła, bo o nim mowa, to nie tylko były właściciel winiarni w Sopocie, ale również „gwiazda” meczu rozegranego w 2017 roku z okazji jego 50. urodzin. Razem z nim i obecnym premierem grali również były szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski, poseł Sławomir Rybicki i ówczesny prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
– Warto też zwrócić uwagę na zapewnienia Totalizatora Sportowego, że rekrutacje spółka przeprowadza „zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa oraz wewnętrznymi regulacjami”, a osoby w niej zatrudniane „muszą spełniać określone kryteria oraz posiadać niezbędne kompetencje do pracy na danym stanowisku”. W zakładce z ofertami pracy na stronie TS widnieje ponad 70 ogłoszeń o wakatach, jednak żadne z nich nie informuje o rekrutacji na stanowisko dyrektora oddziału terenowego, choć oddziały w Olsztynie, Poznaniu, Krakowie i Katowicach jeszcze w ubiegłym tygodniu były nieobsadzone – czytamy dalej.
„Nie na to się umawialiśmy”
Sprawę komentują wszyscy politycy, bez względu na przynależność partyjną. W komentarzach często się przewija teza o przejmowaniu stanowisk na zasadzie TKM.
– Nie na to się umawialiśmy z Polakami. Profesjonalizm, nie TKM – czytamy na oficjalnym koncie Polski 2050 na platformie X.
– „Spółka nie udziela szczegółowych informacji na temat prowadzonej przez siebie polityki personalnej”. No to mamy klasyczne TKM na pełnej! – pisze Paulina Matysiak, posłanka Lewicy zawieszona w prawach członka klubu parlamentarnego za współpracę z posłem PiS Marcinem Horałą.
– Pamiętacie, jak działacze samorządowi PO, PSL i Lewicy publikowali listy tłustych kotów z PiS i Solidarnej Polski zatrudnianych po linii partyjnej w spółkach publicznych? No to teraz ci ludzie robią dokładnie to samo w Totalizatorze. Żadna zmiana – komentuje poseł Konfederacji Stanisław Tyszka.
– Spółki i agencje znów, jak za PiS, obsiadła partyjna nomenklatura? Ostatnio byłem tak zdziwiony, gdy po niedzieli przyszedł poniedziałek. Establishmentowe partie na tym się opierają. To patologia, ale nie nowość. Dziwi mnie tylko zdziwienie kiboli PO. Nie wiecie, komu kibicujecie? – oświadczył Adrian Zandberg z partii Razem.
– Panie Hołownia, gwarancja wam się skończyła. Swoją drogą, co z projektem ustawy dot. nominacji w spółkach skarbu państwa, który zapowiadaliście w lutym? Nie wierzę, że Donald Tusk kazał go panu zamrozić w tej zamrażarce co miała z hukiem wylecieć z Kancelarii Sejmu – kwituje Sebastian Łukaszewicz z Suwerennej Polski.