Można było tego meczu nie przegrać, w ostatnich sekundach i Woodson, i Cuthbertson stanęli przed szansą bydoprowadzić do dogrywki, ale oba rzuty były niecelne. Trefl wygrał 84:81 i teraz rywalizacja przenosi się do Szczecina. Koszykarze Wilków w Sopocie zdobyli przewagę własnego parkietu w walce o złoto.
– Trefl to silny zespół, ale jesteśmy spokojni. Jeśli ktoś się łudził, myśląc, że będzie gładkie 4:0 to trudno… to jest finał, tu nic nie przyjdzie łatwo – mówili po przegranym meczu zawodnicy Kinga.
Wczoraj z parkietu schodzili jako przegrani, choć przez blisko 27 minut meczu, prowadzili.
– To było niewielkie prowadzenie, kwestia jednego, czy dwóch posiadań piłki – mówił na konferencji prasowej Arkadiusz Miłoszewski, szkoleniowiec Wilków Morskich.
Mecz od samego początku był wyrównany, dziewięć razy zmieniało się prowadzenie – raz górą był King, chwilę potem prowadził Trefl i trzeba było odrabiać straty. Do tego na boisku widzieliśmy mnóstwo fauli i niesportowych zagrań, sporo kontrowersyjnych sytuacji i wideoweryfikacji. Ostatecznie z wygranej cieszył się Trefl Sopot, który wygrał 84:81. Gospodarze o wynik drżeli do samego końca, a Wilki miały swoją szansę. W ostatniej akcji meczu zza linii 3 punktów rzucał Woddson, potem Cuthbertson i obaj mogli doprowadzić do remisu, obaj przestrzelili.
Stan rywalizacji w serii do czterech zwycięstw jest remisowy (pierwszy mecz wygrał King 82:73). Szczecinianie nie tylko wygrali pierwszy mecz w Sopocie, ale przede wszystkim zdobyli przewagę własnego parkietu, co sprawia, że możliwa jest sytuacja, w której zdobycie mistrzowskiego tytułu może nastąpić po meczu w szczecińskiej Netto Arenie. Wiadomo też, że rywalizacja nie zakończy się w piątek 7 czerwca i na pewno 10 czerwca jeszcze raz Wilki pojawią się w sopockiej Ergo Arenie.