Home Felietony  Jesienne rozważania nad pączkiem
Felietony 

Jesienne rozważania nad pączkiem

108
pączek jesień

 „Aniu, no jak ty dobrze wyglądasz!” – wita babcia, a mnie błyskawicznie przechodzi ochota na ten jabłecznik z kruszoneczką, którego boski zapach czułam już na schodach. W nomenklaturze babci bowiem, pojęcie „dobrze wyglądasz” oznacza mniej więcej tyle, że ci hula hop pasuje. W pasie.

Babcia jest starej daty, wtedy świat lubił, żeby kobita miała tył i przód zauważalny, a najbardziej erotycznym hasłem było: „kochanego ciałka nigdy za wiele”.  Teraz są czasy Anji Rubik, teraz kości ma być widać lepiej. Najlepiej zaraz pod swetrem. Ewentualnie  można mieć  zad jak bochenki zakopiańskie, ale tylko zad. Internety oszalały na punkcie okazałego tyłu Kardaszianki, przy której nasza literacka  Jagienka (ta co orzechy rzycią) jest w sumie deską.

Panna Kardashian jest jednak w talii jak osa, a Ty jakby bardziej jak bąk. Czyli co? Czyli dieta. Phi, a bo to raz? Żadna dieta mi nie obca, każdej dam radę. A wygląda to mniej więcej tak:

Najpierw musi do mnie dotrzeć, że to jest ten moment, kiedy waga łazienkowa może Ci jednym prostym komunikatem spieprzyć dzień. Ty już to wiesz, już ją od jakiegoś czasu cwanie omijasz, wsunęłaś ją nogą głębiej pod szafkę. Ale trudno, musisz na nią wejść, przełknąć tę żabę, jak wcześniej eklerka, opanować ewentualny szok. Dziewczyno, wypłacz się w ręcznik, świat już taki jest niesprawiedliwy. Nie poszło w cycki.  Sąsiad, pan Henio, od niedawna zaczął cię dostrzegać i kłaniać się nader szarmancko, a wiadomym jest, że ślepy chłopina jak krecik, okulary nosi jak denka od butelek i bywa, że nie dostrzeże autobusu… Ale ok, otrzyj oczy i wyłaź z łazienki, idź sobie poprawić morale w bardzo prosty sposób. Nie, tym razem omijasz paterkę ze słodyczami, uderzasz prosto do ślubnego i zadajesz mu pytanie retoryczne, ale z rozpaczą pewną w głosie, taką wyważoną:

„Czy ja jestem gruba?!”

Jezu, no wiadomo, że jak z Tobą żyje, to już jest dobrze przeszkolony, posiada instynkt samozachowawczy i nieustającą czujność. Głupi nie jest, na bank Ci odpowie: „Ależ skąd!”,  Przyjmij, że TAK ŹLE to jeszcze nie jest i zabierz się do roboty.

Jak masz silną wolę (a skoro sezonowo ulegasz pączkom i czekoladzie, to nie masz, ale co tam) to podziel lodówkę na część dietetyczną, Twoją i część dla tej wszystkożernej, choć wybrednej i nieokiełznanej hordy paszcz – rodziny. Na swoją ładujesz wszystkie produkty którym brakuje tego co Cię gubi, a co jest akurat najpyszniejsze na świecie. Nie ma tam np. miejsca na serki do wina, na samo wino też nie ma. Jak żyć? Tam jest miejsce na paszę, zielonkę, fit i lajt. I tego masz się trzymać, a nie zapomnij, że lodów nie zaliczamy do kategorii „nabiał”, kfc nie jest drobiem, a czekolada to nie warzywa i owoce, jako ziarno kakaowca itd. 

Jeśli masz naprawdę słabą silną wolę, to trudno: przestawiasz całej rodzinie menu i nie zważasz na ich protesty wcale, olej. I tak związków zawodowych nie założą. Ja należę do tych drugich: jak ja się mam męczyć, to reszta nie będzie mi się tu tiramisu delektować i makaronem z borowikami w śmietance. Będą jechać na sałacie!

Nie no żesz żartuję. Wiadomo, że przepisów jest masa, można jeść pysznie i naprawdę mało kalorycznie, a wartościowo. Robisz sobie kuchenną rewolucję, będziesz teraz znienawidzoną Magdą Gesler w wersji lajt. Będziesz jak Magda bez rozpirzonej treski. Będą płakać i jeść. Obok patelni dla reszty stołowników, stawiasz sobie naczynie do gotowania na parze i zawierasz z nim prawnie związek, póki śmierć was nie rozłączy. Para z parą, do porzygu. Do chwili, kiedy zaczniesz mieć sny o podtekście erotyczno – spożywczym: Ty naga w wannie barszczu.

Potem jeszcze przestaw sobie plan dnia na o pół godziny wcześniej i używaj nóg. Pieszo się będzie teraz przemieszczało, hrabino, na własnych giczach, ew. rowerowo. I mimo, że ostatnio zaliczyłaś na wszechobecnych o tej porze mokrych liściach takiego szlifa, że się wrony posrały ze śmiechu – jedziesz. Wyprowadzaj rower i wio! Póki dróg nie zasypie. Jak Cię stać, umiesz wygospodarować czas i masz wygodnie po drodze, zapisz się do jakiegoś centrum masowych tortur ćwiczeniami, zawsze to skuteczniej jak ktoś nad tobą stoi z batem, leniu jeden.

Jak jesteś bohaterką: biegaj. Ja podziwiam wszystkich biegających, gorąco im kibicuję z kanapy z pączkiem w ustach. Jeśli gdziekolwiek zobaczylibyście, że ja biegnę, to znak, że też macie natychmiast zerwać się do galopu, smalić kapcia, bo najwyraźniej zasuwa za mną oszalały nosorożec. Innej opcji nie widzę.

Jak  to jest, że natura całemu światu przyrody każe w obfitości jesiennej plonów jeść co tylko się uda, żeby zgromadzić w pasie zapasy sadła na zimę, a ja mam być chuda. Przecież to nienaturalne.

Kocham jeść. Byle czego nie ruszę, ale jak już coś jest pyszne, to chrzanię kalorie. Co gorsze,  potrafię gotować. Czasem uda mi się tak przejść samą siebie, że danie wychodzi tak dobre, o mamuniu, tak dobre, że się człowiek ma ochotę dotykać.

No ale jak już się tak dotykasz, a paluszki się za głęboko zapadają, to już mus przejść na dietę.  A bo to pierwszy raz?

Powiązane artykuły

Felietony 

Inwestycja, która miała być wygraną Szczecina, stała się porażką miasta

Stadion Miejski w Szczecinie, po przebudowie dumnie noszący imię Floriana Krygiera, miał...

alkoholizm - picie alkoholu
Felietony 

Kto najwięcej pije?

Podobno przed wejściem do muzeum CIA jest taki napis: „nic nie jest...

lawka_patriotyczna
Felietony 

Smutny los pewnego siedziska, czyli ławeczka story

Pamiętacie tzw. ławeczki patriotyczne? Te w konturze Polski i w biało-czerwonych barwach?...

schronisko - kot w klatce
Felietony 

Politycy kochają zwierzęta tylko przed wyborami? Po kampanii o schronisku zapomnieli

W okresie kampanii wyborczej schroniska dla zwierząt stają się jednym z ulubionych...