Home Felietony  Gdy nie ma czasu na nudę
Felietony 

Gdy nie ma czasu na nudę

442

O, bezczynie, znużony męczącym „to samo”!

O, nudo, nudo, nudo wyblakłych nadziei! (…)

Julian Tuwim „Nuda”

 

Gdyby małpy potrafiły się nudzić, zostałyby ludźmi – uważał Goethe. Próbowałam ostatnio przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz się nudziłam. I nic. Nie mogę znaleźć w pamięci ani chwili, w której z całą pewnością było mi nudno. Coś  zawsze mnie zajmuje – fizycznie mnie lub chociaż moje myśli. Ostatni raz nudziłam się, kiedy byłam dzieciakiem. Lars Svendsen, norweski filozof, uważa z kolei, że w dzisiejszych czasach ludzie są bardziej podatni na nudę niż kiedykolwiek wcześniej. Czy to znaczy, że ja mam tak ciekawe życie?

Obawiam się, że nie do końca. To raczej skutek tego, że mam za dużo na głowie i nie umiem złapać momentu na pustkę i brak zajęcia. Mój galopujący jak dziki chomik w kołowrocie mózg, napotykając sytuację monotonną wcale się nie zatrzymuje. Leci dalej, tylko sobie tor zmienił.

Dajmy na to: stoję w kolejce do okienka na poczcie, posuwam się jak ślimak. Wpadłam tu po drodze z pracy do domu, sytuacja kolejkowa unieruchomiła mnie znienacka, ale skutecznie. Tkwię. Pierwsze sekundy są nadpobudliwe: zirytowałam się, że obiadu w domu nie ma, głodna jestem, korki z niemieckiego dziecko ma na 17.30, pralka niewyładowana, artykuł na jutro. Stoję. No cóż. Polecony od tygodnia nie odebrany, trzeba odstać.

Wzdycham, z nogi na nogę przestępuję, zaczynam się rozglądać. O, „Przepisy siostry Prudencji” przy okienku stoją – może by zrobić takie leczo, jak na okładce? Siostra Prudencja lubi leczo, nie tylko zresztą, taka okrąglutka jest siostra. Nie pości. Policzki czerwone ma jak papryka.  Czy ja jednak mam tyle papryki? Papryka to najlepsza z ryneczku, a już do leczo najlepsza jednak żółta, polska. Kupujmy polskie rzeczy, wspierajmy lokalny biznes. Nie, to jednak nie jest sezon, teraz jest sezon na nic. W zeszłym sezonie chłodniej jakby było, a w tym to już proszę, meble ogrodowe trzeba wyciągnąć. Poduszki nowe by się na nie przydały, może w stylu boho? Naturalne sploty… O to to. Wikliny, plecionki, sznurki, to by pięknie wyglądało. Sznurki… Sznurkami moja mama zawiązywała gołąbki, żeby się przy gotowaniu nie rozłaziły. Spodnie mi się rozlazły, kuloty. Kto by pomyślał, że kuloty w ogóle kiedyś będą takie modne. Tak jak kozaki bez palców, na okładce pisma modowego widzę. No bez sensu: ani kozak, ani sandał. W upał za gorąco, w chłód za zimno w te gołe paluszki. Paluszki pani stojąca przede mną ma takie ciekawe, to chyba halluksy. O! Halloumi zrobię na obiad!

Mój mózg pędzi, aż gumy smali. Gdzie spojrzy tam się uruchamiają ciągi skojarzeń i leci, leci, jak szalony. To na bank się kiedyś odbije na moim zdrowiu psychicznym. W końcu się zagrzeję i kołowrotek wypadnie z mocowania. Będę szukała słowa i myśli. Ale póki co, nie umiem się zawiesić na dobre w pustostanie.

Medytacja. Ale mnie zmęczyła! Skupianie się na tym, żeby o niczym nie myśleć, było dla mnie tym samym co położenie szynki przed Reksiem. Dyscyplinowałam się cały czas „słuchaj szumu oceanu, myśl tylko o ruchu fal…”. Tymczasem wyraźnie zaczynałam dostrzegać w załamaniach fal np. fałdy karpatki przysypanej cukrem pudrem i o.

Jak to jest możliwe, że nudziłam się jak mops, będąc nastolatką? A ile razy mi się to zdarzało, wpadałam szybko na jakiś pomysł, żeby tę nudę zabić. Musiałam. Kiedyś nudzenie się było grzechem. A teraz idea slow life staje się popularna. Brak brak aktywności staje się modny. Chyba lubimy zasady kontry w odniesieniu do minionych czasów. Tak na przekór. Była ambitna „girl boss” jest konsekwentna „snail girl”. Pierwsza trochę pędziła i brała na bary udowodnienie, że kobieta też może być bossem, druga? Tej drugiej chodzi raczej o to, by nie być dla siebie zbyt surową i priorytetowo traktować równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Wolniej, dokładnie, z granicami. Snail girl lubi się położyć i pozwala sobie nie robić czasem NIC. Dosłownie nic.

Trochę nie wiem jaki będzie w przyszłości trzeci trend, nie starcza mi wyobraźni.

Nudę krytykowano od zawsze, od starożytności. Była co najmniej wadą, a w średniowieczu wręcz grzechem. Pozwalało to na pewną kontrolę systemową: nudzący się osobnik, a już najgorzej jak grupa, to początek zamieszania. Z nudy może powstać jakaś rewolucja, albo zgorszenie. A jeśli nudzenie się to grzech, to praca jest jego przeciwieństwem. I tak przez wieki ludzie ciężko pracowali, a arystokraci,  szlachta mieli  przywilej nudzenia się.

„Mamy więcej wolnego czasu niż przodkowie (…)  Przelotna nuda może dawać nam luksus swobodnych rozmyślań (…) – przeczytałam w książce pt. „Nuda. Ujęcie psychologiczne i humanistyczne” dr. hab. Michała Chruszczewskiego, psychologa z Uniwersytetu Warszawskiego i się uspokoiłam.

Luksus swobodnych rozmyślań! Mam. Mam luksus swobodnych rozmyślań. Korzystam z niego na zatłoczonej poczcie, dając się nieść fali skojarzeń. Swoją drogą, widzieliście jak teraz wygląda poczta? Praliny, mydła, miody, kalkulatory – wszystko jest. Nie ma nudy!

A książkę doktora Chruszczewskiego polecam. Wskazuje pożytki z nudy.

 

Powiązane artykuły

Biznes i inwestycjeFelietony InspirationLifestyleW regionie

Najlepszy na świecie gin powstaje w Szczecinie!

Kiedyś, całkiem niedawno, jednym z produktów, z których Szczecin mógł być dumny,...

Felietony 

Bon appetit brudasy!

Na te informacje powinni czekać wszyscy autorzy kryminałów. Bo to naprawdę wielkie...

KulturaFelietony 

Aktorzy protestują, bo im źle, a „kapitan” zostawia statek i ucieka do Krakowa

Jakub Skrzywanek obejmie stanowisko dyrektora artystycznego Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Artysta...

Felietony 

Zgubne inspiracje

Co ludzie zostawiają w szczecińskich tramwajach i autobusach? Okazuje się, że  najczęściej...