Home Felietony  Dziady po szczecińsku
Felietony 

Dziady po szczecińsku

331

Milowymi krokami zbliża się Halloween, czyli jak podaje Wikipedia „święto obchodzone 31 października, w przeddzień zachodniochrześcijańskiej uroczystości Wszystkich Świętych”. Trudno nie zauważyć tego święta, gdzie się człowiek nie obróci tam dynie atakują.

 

Ale w zasadzie u nas w kraju Halloween trwa cały rok. Jak mawiano kiedyś w cyrku przy arcyniebezpiecznych popisach np. na trapezie – „a teraz drodzy państwo numer tylko dla ludzi o mocnych nerwach”. U nas takie występy trwają 365 dni w roku. Wystarczy włączyć jakikolwiek kanał TV, stację radiową lub internetowy portal informacyjny. A tam horror na całego,  same numery mrożące krew w żyłach, thrillery w wielu kategoriach: polityczne, ekonomiczne, społeczne, historyczne, rozrywkowe, ogólnopolskie, regionalne, miastowe i wioskowe. W jaki więc sposób jakieś halloweenowe strachy mają na nas zrobić jakiekolwiek wrażenie ? 

 

Ale trochę szkoda, że to dyniowe święto przysłoniło nam obyczaje naszych przodków, które już w zasadzie odeszły w zapomnienie,  a ściśle związane są z 1 listopada i Zaduszkami. Chodzi o piękną kresową tradycję, „Dziady”.

 

Nie dziadostwo z którego zresztą też słyniemy ani nie „dziaderstwo”. Szkoda. „Dziady”, czyli  pogański obrzęd ku czci zmarłych związany z wiarą w powrót na ziemię duchów zmarłych, który  opisał w II części „Dziadów” Adam Mickiewicz, miały swoją moc, urok, roztaczały wokół siebie aurę tajemniczości, a nawet grozy, do tego dochodziły zjawiska paranormalne i gastronomiczne, bo próbowano przecież pojawiające się w trakcie ceremonii zjawy nakarmić i napoić. Dziw, że do tej pory żaden rodzimy filmowiec na nakręcił horroru na ten temat.

 

 „Dziady” – to jest tytuł ! A nie jakieś tam 'Lśnienie”, czy „Koszmar minionego lata”. Wystarczy tylko nieco przerobić scenariusz niejakiego Adama Mickiewicza, a ludzie będą walić do kin ! Można także spróbować reaktywować tradycję. Wszakże działają różne tzw. grupy rekonstrukcji historycznej. Mogą pokazywać na Helu lądowanie aliantów na plażach Normandii albo w Gryfinie walki o most w Arnhem, to mogłyby się także zająć odtwarzaniem „dziadów”. Oczywiście zaraz się znajdą tacy, którym obyczaje przodków nie w smak, zaraz zaczną doszukiwać się elementów wspólnych z satanistycznymi „czarnymi mszami”, albo ceremoniami sekt przeróżnych. No cóż, taki kraj. Niektórym zawsze wszystko się z czymś kojarzy. 

 

Rekonstruując obyczaj można oczywiście posiłkować się opisami wieszcza prosto z jego kultowych „Dziadów cz. II”. Wyobraźmy więc sobie…Zaduszki, noc z 1 na 2 listopada. Mgła otula ruiny np. Wieży Quistorpa w Lesie Arkońskim, jak pisał poeta: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?”. Niektórzy z widzów i uczestników tego spektaklu na pewno już czują lekki dreszczyk nie tylko podniecenia, ale i powoli paraliżującego członki strachu. Gdzieś w oddali zawył bezdomny pies, a może trójnogi wilk, który znowu uciekł z woliery w Wolińskim Parku Narodowym. Wiatr porusza gałęziami drzew, sowa huka, atmosfera grozy gęstnieje.

 

A potem jak u Mickiewicza. Pojawia się Mistrz Ceremonii, czyli Guślarz. Człek już z postawy budzący respekt, z rozwianym włosem, w sukni plugawej z szaleństwem w oczach. To on wzywa duchy i zjawy na ucztę.  

 

Oczywiście wszystko wypadałoby nieco uwspółcześnić i przywoływać duchy, zjawy i upiory nie konkretnych postaci tylko może pewnych zdarzeń lub symboli mających znaczenie dla miasta i województwa. Np. pojawiłby się Upiór Stępki, która miała być elementem pierwszego promu budowanego w reaktywowanej (bardziej duchem niż ciałem) Stoczni Szczecińskiej. Niejeden pewnie chciałby zapytać go:” a gdzież on, ten zapowiadany prom ?”. A upiór na to: „a odwalcie się ode mnie i od  promu, idę do domu”. Albo duch Pogoni, która się skutecznie przed tytułem mistrzowskim broni. Aż się ciśnie pytanie na usta: „kiedy oni ten tytuł zdobędą ? „. Odpowiedź: „i ducha te zagadnienia trapią, że te łamagi do bramki trafić nie potrafią”. Albo zjawa Sediny, podobno pięknej niemieckiej dziewczyny. Jest grupa osób, która walczy o przywrócenie jej pomnika w stolicy Pomorza Zachodniego. Zapytać więc można zjawę: „kiedy znowu zobaczymy Cię dziewczyno w Szczecinie?”. A zjawa: „jeszcze dużo wody w Odrze upłynie, napij się lepiej wina, to Ci się przyśni Sedina”. W tym momencie może się pojawić duch Starki, do której sprzedaży były niejednokrotnie poważne przymiarki. Ale nadal trunek leży w piwnicach dawnego Polmosu. Zapytałby ktoś: „duchu, o przesiąkniętym alkoholem chuchu, kiedy będzie się można w końcu napić tego napoju ?”. A duch : „ty opoju, przestań tyle chlać i zacznij o siebie dbać, (…) mać”.

 

Upiorów, zjaw i duchów do przywoływania w Szczecinie i regionie na pewno nie zabraknie. I w ten sposób może zostać przywrócony obyczaj naszych przodków oraz narodzić się nowa, świecka tradycja i atrakcja turystyczna. Bo takie spektakle „z dreszczykiem” zawsze znajdą amatorów. Tylko trzeba byłoby popracować nad nowym tytułem. No bo jak to brzmi: „Dziady w Szczecinie”, „Dziady szczecińskie”, albo „Dziady po szczecińsku” ? Jak wytłumaczyć potem ludziom, że to tytuł widowiska, a nie określenie kondycji ekonomicznej mieszkańców stolicy Pomorza Zachodniego ?

Powiązane artykuły

Biznes i inwestycjeFelietony InspirationLifestyleW regionie

Najlepszy na świecie gin powstaje w Szczecinie!

Kiedyś, całkiem niedawno, jednym z produktów, z których Szczecin mógł być dumny,...

Felietony 

Bon appetit brudasy!

Na te informacje powinni czekać wszyscy autorzy kryminałów. Bo to naprawdę wielkie...

KulturaFelietony 

Aktorzy protestują, bo im źle, a „kapitan” zostawia statek i ucieka do Krakowa

Jakub Skrzywanek obejmie stanowisko dyrektora artystycznego Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Artysta...

Felietony 

Zgubne inspiracje

Co ludzie zostawiają w szczecińskich tramwajach i autobusach? Okazuje się, że  najczęściej...