Home Felietony  Dziady po szczecińsku
Felietony 

Dziady po szczecińsku

387

Milowymi krokami zbliża się Halloween, czyli jak podaje Wikipedia „święto obchodzone 31 października, w przeddzień zachodniochrześcijańskiej uroczystości Wszystkich Świętych”. Trudno nie zauważyć tego święta, gdzie się człowiek nie obróci tam dynie atakują.

 

Ale w zasadzie u nas w kraju Halloween trwa cały rok. Jak mawiano kiedyś w cyrku przy arcyniebezpiecznych popisach np. na trapezie – „a teraz drodzy państwo numer tylko dla ludzi o mocnych nerwach”. U nas takie występy trwają 365 dni w roku. Wystarczy włączyć jakikolwiek kanał TV, stację radiową lub internetowy portal informacyjny. A tam horror na całego,  same numery mrożące krew w żyłach, thrillery w wielu kategoriach: polityczne, ekonomiczne, społeczne, historyczne, rozrywkowe, ogólnopolskie, regionalne, miastowe i wioskowe. W jaki więc sposób jakieś halloweenowe strachy mają na nas zrobić jakiekolwiek wrażenie ? 

 

Ale trochę szkoda, że to dyniowe święto przysłoniło nam obyczaje naszych przodków, które już w zasadzie odeszły w zapomnienie,  a ściśle związane są z 1 listopada i Zaduszkami. Chodzi o piękną kresową tradycję, „Dziady”.

 

Nie dziadostwo z którego zresztą też słyniemy ani nie „dziaderstwo”. Szkoda. „Dziady”, czyli  pogański obrzęd ku czci zmarłych związany z wiarą w powrót na ziemię duchów zmarłych, który  opisał w II części „Dziadów” Adam Mickiewicz, miały swoją moc, urok, roztaczały wokół siebie aurę tajemniczości, a nawet grozy, do tego dochodziły zjawiska paranormalne i gastronomiczne, bo próbowano przecież pojawiające się w trakcie ceremonii zjawy nakarmić i napoić. Dziw, że do tej pory żaden rodzimy filmowiec na nakręcił horroru na ten temat.

 

 „Dziady” – to jest tytuł ! A nie jakieś tam 'Lśnienie”, czy „Koszmar minionego lata”. Wystarczy tylko nieco przerobić scenariusz niejakiego Adama Mickiewicza, a ludzie będą walić do kin ! Można także spróbować reaktywować tradycję. Wszakże działają różne tzw. grupy rekonstrukcji historycznej. Mogą pokazywać na Helu lądowanie aliantów na plażach Normandii albo w Gryfinie walki o most w Arnhem, to mogłyby się także zająć odtwarzaniem „dziadów”. Oczywiście zaraz się znajdą tacy, którym obyczaje przodków nie w smak, zaraz zaczną doszukiwać się elementów wspólnych z satanistycznymi „czarnymi mszami”, albo ceremoniami sekt przeróżnych. No cóż, taki kraj. Niektórym zawsze wszystko się z czymś kojarzy. 

 

Rekonstruując obyczaj można oczywiście posiłkować się opisami wieszcza prosto z jego kultowych „Dziadów cz. II”. Wyobraźmy więc sobie…Zaduszki, noc z 1 na 2 listopada. Mgła otula ruiny np. Wieży Quistorpa w Lesie Arkońskim, jak pisał poeta: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?”. Niektórzy z widzów i uczestników tego spektaklu na pewno już czują lekki dreszczyk nie tylko podniecenia, ale i powoli paraliżującego członki strachu. Gdzieś w oddali zawył bezdomny pies, a może trójnogi wilk, który znowu uciekł z woliery w Wolińskim Parku Narodowym. Wiatr porusza gałęziami drzew, sowa huka, atmosfera grozy gęstnieje.

 

A potem jak u Mickiewicza. Pojawia się Mistrz Ceremonii, czyli Guślarz. Człek już z postawy budzący respekt, z rozwianym włosem, w sukni plugawej z szaleństwem w oczach. To on wzywa duchy i zjawy na ucztę.  

 

Oczywiście wszystko wypadałoby nieco uwspółcześnić i przywoływać duchy, zjawy i upiory nie konkretnych postaci tylko może pewnych zdarzeń lub symboli mających znaczenie dla miasta i województwa. Np. pojawiłby się Upiór Stępki, która miała być elementem pierwszego promu budowanego w reaktywowanej (bardziej duchem niż ciałem) Stoczni Szczecińskiej. Niejeden pewnie chciałby zapytać go:” a gdzież on, ten zapowiadany prom ?”. A upiór na to: „a odwalcie się ode mnie i od  promu, idę do domu”. Albo duch Pogoni, która się skutecznie przed tytułem mistrzowskim broni. Aż się ciśnie pytanie na usta: „kiedy oni ten tytuł zdobędą ? „. Odpowiedź: „i ducha te zagadnienia trapią, że te łamagi do bramki trafić nie potrafią”. Albo zjawa Sediny, podobno pięknej niemieckiej dziewczyny. Jest grupa osób, która walczy o przywrócenie jej pomnika w stolicy Pomorza Zachodniego. Zapytać więc można zjawę: „kiedy znowu zobaczymy Cię dziewczyno w Szczecinie?”. A zjawa: „jeszcze dużo wody w Odrze upłynie, napij się lepiej wina, to Ci się przyśni Sedina”. W tym momencie może się pojawić duch Starki, do której sprzedaży były niejednokrotnie poważne przymiarki. Ale nadal trunek leży w piwnicach dawnego Polmosu. Zapytałby ktoś: „duchu, o przesiąkniętym alkoholem chuchu, kiedy będzie się można w końcu napić tego napoju ?”. A duch : „ty opoju, przestań tyle chlać i zacznij o siebie dbać, (…) mać”.

 

Upiorów, zjaw i duchów do przywoływania w Szczecinie i regionie na pewno nie zabraknie. I w ten sposób może zostać przywrócony obyczaj naszych przodków oraz narodzić się nowa, świecka tradycja i atrakcja turystyczna. Bo takie spektakle „z dreszczykiem” zawsze znajdą amatorów. Tylko trzeba byłoby popracować nad nowym tytułem. No bo jak to brzmi: „Dziady w Szczecinie”, „Dziady szczecińskie”, albo „Dziady po szczecińsku” ? Jak wytłumaczyć potem ludziom, że to tytuł widowiska, a nie określenie kondycji ekonomicznej mieszkańców stolicy Pomorza Zachodniego ?

Powiązane artykuły

świstak phil
Felietony 

Prognoza lokalnego świstaka

Tydzień temu słynny amerykański świstak Phil z miasta Punxsutawney w Pensylwanii w...

niedziela - dzień, który warto zatrzymać
Felietony 

Niedziela – dzień, który warto zatrzymać

Niedziela to dzień wyjątkowy. Choć kalendarz nie wyróżnia jej żadnym złotym kolorem,...

kogo cieszą ferie? dorośli też chodzą na wagary
Felietony 

Kogo cieszą ferie? Dorośli też chodzą na wagary

Ferie. Cudowny wynalazek w środku roku, wentyl bezpieczeństwa pomyślany po to, aby...

o barze mlecznym smutna historia
Felietony 

O barze mlecznym smutna historia

Jedno z legendarnych miejsc na gastronomicznej mapie Szczecina, relikt PRL, chyba zniknie...