Home Kultura Wielkie święto rocka za nami
Kultura

Wielkie święto rocka za nami

222

Największe gwiazdy polskiego rocka zawładnęły tysiącem szczecinian, którzy tłumnie stawili się w sobotni wieczór w Netto Arenie na pierwszej edycji The Legend. 

A było się dzięki komu bawić i zedrzeć sobie gardło – przed publicznością w różnym przekroju wiekowym (byli nie tylko ludzie w kwiecie wieku, ale też liczna młodzież) zagrali sami giganci rodzimej sceny, a mianowicie: Róże Europy, Chłopcy z Placu Broni, Kobranocka, Sztywny Pal Azji, Jary Oddział Zamknięty i Ira. 

Tylko oni są jak jedwab!

To właśnie zespół pod dowództwem Piotra Klatta jako pierwszy rozgrzał publiczność, choć po swoim półgodzinnym recitalu pozostawił po sobie mały niedosyt – zabrakło ich największego przeboju, czyli „Jedwabiu”. Jego brak świetnie zrekompensowały takie utwory, jak „Stańcie przed lustrami”, „Radio młodych bandytów”, czy „Rock’n’rollowcy”, a także obecność muzyków, którzy po latach przerwy znów grają w Różach – Artura Orzecha (tego samego, co niedawno powrócił do prowadzenia „Szansy na sukces”) i Ryszarda Wojciula.

Ela straciła przyjaciela. Znowu…

Sporo wzruszeń dostarczyli Chłopcy z Placu Broni, którzy przy każdej okazji przywoływali zmarłego przed laty Bogdana Łyszkiewicza. Nie ma się co temu dziwić, ponieważ wpływ „polskiego Lennona” na kształt polskiego rocka dalej jest niesamowicie odczuwalny, a jego postać jest ciepło wspominana zarówno przez starszych i młodszych melomanów. On sam pewnie ucieszyłby się z faktu, że Janusz „Yanina” Iwański i Franz Dreadhunter pieczołowicie pielęgnują jego dziedzictwo. Na szczególne uznanie zasługuje wykonanie piosenki „Kocham Cię”, któremu towarzyszyło wydobywające się z tysięcy smartfonów światło latarek.

Nikomu nie wolno było się z tego śmiać? 

Po tych chwilach zadumy przyszedł czas na potężnego łupnia od Andrzeja „Kobry” Kraińskiego i jego Kobranocki. Nikogo nie zaskoczył fakt, że statyw wokalisty, gitarzysty i lidera w jednej osobie był żartobliwie przyozdobiony, uwaga, biustonoszami! Była mowa o Eli, co wciąż się nie wciela w kamasze, o „biednej pani z domu starców”, czy też o przestrodze przed tym, żebyśmy nie byli obojętni wobec otaczającego nas zła. Nie mogło zabraknąć hołdu dla Republiki („Kombinat”), Tiltu („Mówię Ci, że”) i Die Toten Hosen („I nikomu nie wolno się z tego śmiać”), a przede wszystkim – ponadczasowego wyznania miłości, które, wbrew sugestiom „Kobry”, ostatecznie wybrzmiało w Netto Arenie – „Kocham Cię jak Irlandię”. Tutaj mała dygresja – piszący te słowa reporter, podobnie jak niektórzy jego współtowarzysze, liczył na „Hipisówkę”. Ale od czego są przecież płyty, kasety i serwisy streamingowe?

Spóźnienie na spotkanie z Polską usprawiedliwione

Leszek Nowak i Jarosław Kisiński razem ze „Szpalem” nie tylko nie zawiedli swoich oddanych fanów, ale nie byli gorsi od pozostałych pod względem dostarczonych wrażeń. Wspólnie z publicznością budowali grób dla faraona, pomieszkiwali w otoczonej fosą wysokiej wieży, prosili ojczyznę o wybaczenie spóźnienia na spotkanie z nią, przestrzegali, aby nie wychylać się za wysoko, czy też zachęcali do tego, aby zmieniać siebie, jeśli chce się zmienić świat. Zupełnie się nie przejmują tym, że szczyt popularności mają za sobą – i bardzo dobrze! Bo najważniejsza jest przyjemność ze wspólnego grania

Andzia, czy gandzia? Oto jest pytanie…

Każdy szanujący się fan polskiego rocka zachodził w głowę, czemu Krzysztof Jaryczewski, śpiewając o pewnej dziewczynie, zawarł przestrogę przed uzależnieniem się od tego miękkiego narkotyku. Na szczęście szybko dochodził do konkretnych i właściwych wniosków. 

Wracając do tematu – „Jaremu” należą się ogromne wyrazy uznania i podziwu za to, że po latach niebytu odzyskał głos i znów może cieszyć publiczność swoją obecnością na scenie. Ogromną pomocą ze strony wokalnej służył mu Zbyszek Bieniak, a i pozostali muzycy nie ustępowali sobie nawzajem jeśli chodzi o umiejętności i charyzmę. Dla Jaryczewskiego to była zresztą kolejna okazja do powrotu do czasów, kiedy nagrywał w studiu szczecińskiej rozgłośni Polskiego Radia dwie pierwsze płyty Oddziału.

Radom to nie mem. Radom to IRA

Może ten mazowiecki gród jest memem w pewnych kręgach, ale pod względem muzycznym ma swoje powody do dumy – to właśnie tam narodziła się gwiazda Artura Gadowskiego, który po dziś dzień z powodzeniem koncertuje i nagrywa kolejne przeboje ze swoim zespołem. Takie utwory, jak „Nadzieja”, „Wiara”, czy „Mój Dom”, będące „must-have” w setliście każdego koncertu Iry, wybrzmiały nie tylko z głośników, ale też z tysięcy solidnie już rozdartych gardeł. 

Był też mały, szczeciński akcent – gitarzysta zespołu, Piotr Konca, wyszedł na scenę z koszulką Pogoni Szczecin, czym pozytywnie zaskoczył tamtejszą publiczność. Dostał ją od legendy „Dumy Pomorza”, Radosława Majdana, z okazji awansu „Portowców” do finału Pucharu Polski, w którym 2 maja zagra na PGE Narodowym z Wisłą Kraków.

Jakie były wrażenia?

Tutaj sprawozdawca pozwolił sobie na odrobinę prywaty. W mojej ocenie koncert wypadł bardzo dobrze, czego potwierdzeniem jest nie tylko ogólna atmosfera wewnątrz Netto Areny, ale też znakomity dobór wykonawców i sympatyczna konferansjerka. Wszyscy wychodzili ze szczecińskiej hali widowiskowo-sportowej z uśmiechami na twarzy, ale i też z ogromnym oczekiwaniem na przyszłoroczną edycję The Legend. I owszem, to była pierwsza odsłona tej imprezy, i jak zapewniają organizatorzy, na pewno nie ostatnia. Zatem trzymamy za słowo!

Powiązane artykuły

AktualnościKultura

Wielkie szanty The Tall Ships Races, czyli żeglarskie granie podczas finału regat

Czym byłyby żeglarskie wyprawy bez szant! Nie inaczej będzie podczas wielkiego finału...

AktualnościKultura

Drugi sezon „Odwilży” już niedługo na platformie Max. Zobacz pierwszy zwiastun! [WIDEO]

Już 23 sierpnia na platformie Max pojawi się długo wyczekiwany, drugi sezon...

AktualnościKulturaLifestyle

Jak weekend, to tylko w Szczecinie! Oto, co na nas czeka w najbliższych dniach

Przed nami ostatni weekend lipca, który zapowiada się naprawdę obiecująco. Świadczy o...

AktualnościKulturaLifestyleTurystyka

Gwiazdy na koncertowej scenie The Tall Ships Races

Finał regat The Tall Ships Races to nie tylko woda, wspaniałe jednostki...