O tym zdarzeniu pisaliśmy na początku tego tygodnia. Z powodu awarii i braku możliwości dojazdu do zajezdni, szczecińskie tramwaje musiały tydzień temu spędzić noc na zajezdni przy ul. Potulickiej. Natychmiast zainteresował się nimi pewien uliczny „artysta”, a tak naprawdę po prostu wandal, który nie uszanował naszej wspólnej własności. Czy uda się go odnaleźć?
Powodem pozostawienia tramwajów na noc na świeżym powietrzu była awaria platformy przewożącej ciężkie materiały przy ul. Nocznickiego. Z powodu usterki niemożliwy był przejazd w stronę Zajezdni Golęcin. Jak się okazało, pozostawienie pojazdów bez opieki natychmiast wzbudziło zainteresowanie wandala, który postanowił podzielić się swoją sztuką wątpliwej jakości. Choć graffiti może wzbudzać zainteresowanie, a nawet zachwyt, to kiedy znajduje się w niewłaściwym miejscu – po prostu szpeci i jest aktem wandalizmu.
Zapytaliśmy spółkę Tramwaje Szczecińskie o konsekwencje tej sprawy. Awaria została usunięta już w poniedziałek rano i tramwaje mają już dostęp do zajezdni. Co jednak stanie się z pojazdem, który padł ofiarą grafficiarza?
– Pojazd, na którym wymalowano graffiti, został na noc na pętli na ul. Potulickiej, ponieważ powrót do zajezdni uniemożliwiał mu zablokowany przejazd na ul. Nocznickiego. Pojazd aktualnie przebywa w zajezdni, gdzie jest szykowany do czyszczenia – informuje Kacper Reszczyński, rzecznik prasowy Tramwajów Szczecińskich. – Spółka jest obecnie w trakcie przygotowywania zgłoszenia na policję tego aktu wandalizmu. W ten sposób spółka postępuje z podobnymi aktami wandalizmu.
Trzymamy kciuki za znalezienie tego człowieka. Nie szkodzi on tylko osobom, którym nie podoba się graffiti na oknach w komunikacji miejskiej, ale także samemu środowisku ulicznych artystów, którzy do swojej pasji podchodzą bardzo poważnie. W Szczecinie są miejsca, gdzie graffiti nie tylko można tworzyć, ale także po prostu wygląda dobrze i ciekawie. To na przykład ekrany akustyczne przy ul. Taczaka, które kilka lat temu oznaczono jako przestrzeń udostępnioną do malowania. O wartości estetycznej występującej tam sztuki ulicznej możemy się spierać, ale z pewnością nikomu ona tam nie szkodzi. A może dodawać też okolicy oryginalnego kolorytu.