Nieregularny przewodnik po knajpach, daniach, trunkach i ciekawostkach kulinarnych Szczecina. Z tego cyklu Szczecinera, przed weekendem będziecie mogli dowiedzieć się , gdzie warto wpaść na szybkie co nieco, gdzie zaprowadzić gości a gdzie zjeść obiad z rodziną.
Miarą naszej rekomendacji będzie liczba małych Szczeciner’ów. Im ich więcej tym bardziej warto.
———-
Tym razem obiad na szybko, przy okazji, a do tego w fabryce. Korzystając z atrakcji Fabryki Wody, postanowiliśmy zjeść w Fabryce Smaków, czyli barze-restauracji w szczecińskim aquaparku. Jak to opisać? Jednym słowem dysonans.
Skoro już zawitaliśmy do Fabryki Wody uznaliśmy, że spróbujemy tutejszej kuchni. Znajomi mówili, że warto, że dobre jedzenie serwują. Zatem zamówiliśmy. Małgorzata rosół z makaronem i burgera wołowego. On, czyli ja, pomidorową z ryżem, pierogi z mięsem, bukietem surówek i piwem bezalkoholowym oczywiście, choć alkoholowe też mają w ofercie.
Zamawiacie przy barze, płacicie przy barze, na posiłki oczekujecie przy stolikach. I tu pierwsza wątpliwość, otóż stoliki te stoją jakby trochę w hallu. Trudno tu o kameralny klimat, gdyż w oczekiwaniu na obiad możecie obserwować wycieczki wychodzące z basenu, gości poszukujących toalety, opiekunów próbujących zapanować na pociechami. Można rzec nawet, że uczestniczycie w tym wszystkim, bo gwar, bieganina i harmider dotyczy was bezpośrednio. Nie to żebym narzekał, bo wiedziałem, na co się piszę – ma to nawet swój urok i może być zabawne, ale musicie mieć dystans do siebie.
W całym tym zamieszaniu pan barman przynosi sztućce z serwetką, podane na talerzyku jak w dobrej restauracji. Proszę, dziękuję, zupę podać najpierw… prowadzimy kulturalną konwersację. Pan za chwilę z kuchni przynosi na restauracyjnej zastawie rosół drobiowo-wołowy (17 zł ) i pomidorową (17 zł) – serwis i smak na trzy Szczecinery – bardzo dobre. Po kilku chwilach wjeżdża burger wołowy dla niej za 34 zł i pierogi z surówkami (28 zł plus 10 zł za surówki) dla mnie. Pan pyta, czy zupa smakowała, czy wszystko ok ? Odpowiadamy, że wszystko w najlepszym porządku.
Zabieramy się za dania główne. Burger bardzo dobry, soczysty, smaczny. Pierogi dobre. Nic dodać nic ująć – klasyka obiadowego gatunku. Surówki świeże, jak trzeba. Najedliśmy się smacznie i zdrowo. Opowieści o dobrej kuchni nie były przesadzone. Jeśli już wybraliście się na baseny lub do edukatorium, nie warto szukać innego miejsca, trzeba spróbować dań z kuchni Fabryki Smaków. I na tym koniec pochwał. Reszta wymaga poprawek.
Mając tak dobrego kucharza, bardzo dobry serwis, restauracyjny standard obsługi nie można, nie można! proponować gościom wybierania potraw z wygniecionych kartek zafoliowanych w biurowe ofertówki. Hałas, bieganina dzieciaków jest wpisana w to miejsce – nam to nie przeszkadzało – można by jednak zastanowić się nad tym, czy nie przearanżować nieco przestrzeni, aby w restauracyjnej części było bardziej kameralnie. Po trzecie obsługa: żal nieco było patrzeć, jak profesjonalnie obsługujący nas Pan barman/kelner, musiał miotać się między barem, kasą, kuchnią i stolikami, próbując obsłużyć dwudziestoosobową grupę młodzieży, która ustawiała się właśnie po jedzenie.
Podsumowując, mamy tu totalny dysonans: jedzenie i serwis jak z restauracji kontra atmosfera i infrastruktura jak ze szkolnej jadalni. Właściciele powinni zastanowić się nad tym, na co chcą postawić. My dajemy za jedzenie i obsługę dwa mocne Szczeciner’y, lecz za tak zwaną przestrzeń i organizację restauracyjną – zaledwie pół Szczeciner’a.