Jeszcze kilka lat temu rozkradane elementy infrastruktury wodno-kanalizacyjnej były niemal standardem. Dzisiaj, jak mówi Hanna Pieczyńska ze ZWiK-u, skala kradzieży jest znikoma. W skupach złomu także baczniej przyglądają się temu, co „trafia na wagę”.
Jeszcze kilka lat temu zdarzało się, że na jednej ulicy ginęło nawet kilka włazów studzienkowych. Ginęły też elementy hydrantów, w tym pokrywy i osłony. Same w sobie urządzenia budowane są z różnych metali, począwszy od mosiądzu, po stal węglowa i aluminium. To wartościowy kąsek dla złomiarzy.
– Od paru lat skala kradzieży jest znikoma, praktycznie niemierzalna w temacie infrastruktury ZWiK – informuje Hanna Pieczyńska, rzeczniczka prasowa Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinie. – Już dawno nie mieliśmy przypadku kradzieży, która stwarzałaby zagrożenie zdrowia czy życia. Wszelkie nieprawidłowości lub braki są na bieżąco uzupełniane – tłumaczy.
Pracownicy skupu złomów są wyczuleni na osoby, które kładą na „wagę” elementy, mogące pochodzić z kradzieży.
– Od kilku lat sytuacje, które budziły nasze wątpliwości, można liczyć na palcach jednej ręki – mówi Justyna Flis ze spółki Eko-Serwis, mającej skup złomu w Dolicach. – Bywało wcześniej, że na skup przywożono metal o wątpliwym pochodzeniu, tym bardziej nasze podejrzenia budziło to, że przywożono na skup przedmioty z oddalonych od naszego punktu miejscowości. Zawsze uczulamy pracowników, by zwracali uwagę na to, co trafia na wagę – dodaje.
Przyznaje, że w ostatnich latach problem rozkradania infrastruktury wodno-kanalizacyjnej jest mniejszy, a jednym z powodów jest brak miejsc, gdzie rozkradzione elementy można sprzedać. Do tego na skupach złomu regularnie pojawiają się służby mundurowe, które kontrolują towar przyjęty przez skup.