Pojechali do Gdyni na mecz z ostatnią drużyną ligi. King Szczecin, uznawany za zdecydowanego faworyta tego spotkania, wraca z porażką, która zaskoczyła kibiców i ekspertów. Wilki Morskie zaprezentowały się w fatalnym stylu, nie znajdując odpowiedzi na solidną grę Arki. To spotkanie pokazało po raz kolejny, że King ma problemy w meczach, w których uchodzi za faworyta.
Pierwsza kwarta spotkania pomiędzy Kingiem Szczecin a Arką Grudnia nie była zbyt udana dla wicemistrzów Polski. Zaledwie 15 zdobytych punktów po stronie Wilków Morskich to wynik, który zdecydowanie nie odzwierciedla potencjału tej drużyny. Niepokój wzbudziła nie tylko niska skuteczność w ataku, ale także problemy w defensywie, które były widoczne od pierwszych minut spotkania. Tę część gry szczecinianie przegrali 19:15. To nie koniec złych informacji: już w początkowej fazie spotkania kontuzji nabawił się James Woodard i nie mógł kontynuować gry.
Druga kwarta była zdecydowanie bardziej widowiskowa dla fanów basketu. Obie drużyny zaczęły grać bardziej ofensywnie, w drugą kwartę lepiej weszły Wilki Morskie, które nie tylko szybko odrobiły straty do gospodarzy, ale nawet wyszył na siedmiopunktowe prowadzenie 27:20. Arka broni nie złożyła i w końcówce kwarty zagrała lepiej w ofensywie, tę część meczu King wygrał 22:20, do szatni drużyny schodziły przy prowadzeniu Arki 39:37.
Początek trzeciej kwarty znów należał go gospodarzy, dynamicznie rozpoczęli kolejną część meczu i szybko uciekli szczecinianom na sześć punków. Wilki straty odrobiły, prowadzenie zmieniało się często, w końcówce kwarty skuteczniejszy był King i ostatecznie tę część potyczki wygrał 24:20 i przed ostatnią kwartą team ze Szczecina prowadził 61:59. Co ciekawe, po 30 minutach gry Wilki nie miały na swoim koncie żadnej zbiórki w ataku, co jest swoistym ewenementem w baskecie.
Gdynianie grali cierpliwie i konsekwentnie. Nie pozwolili w ostatniej kwarcie Kingowi narzucić swojego stylu gry, szczecinianom w ofensywie brakowało zarówno dynamiki, jak i skuteczności. Rzuty zza łuku niemal nie istniały, a pod koszem King nie potrafił wywalczyć przewagi. Na dwie i pół minuty przed końcem meczu Arka prowadziła już 7 punktami. W końcówce meczu gospodarze zachowali zimną krew, szczególnie dobrze spisywali się na linii rzutów wolnych i ostatecznie tę część gry zwyciężyli 24:18 i cały mecz 83:79.