Home W regionie Na progu ekologicznej katastrofy i zakłamywanie rzeczywistości. Kto naprawdę ma usunąć toksyczne odpady z Kurowa?
W regionie

Na progu ekologicznej katastrofy i zakłamywanie rzeczywistości. Kto naprawdę ma usunąć toksyczne odpady z Kurowa?

223
wysypisko - odpady
Foto: ArtPhoto_studio/Freepik

Na obrzeżach gminy Kołbaskowo zalega składowisko odpadów, które — zdaniem niezależnych ekspertów i prokuratury — stanowi realne zagrożenie dla zdrowia ludzi i dla środowiska. Mimo to część urzędowych stanowisk i komunikatów wydaje się minimalizować problem, sugerując, że nie ma mowy o niebezpiecznych odpadach i że można długo procedować administracyjnie. Tymczasem opinie ekspertów, z jakimi rozmawiamy wskazują jasno: w takim przypadku gmina ma obowiązek działać natychmiast – i to na własny koszt.

Sprawa ujawniła poważne różnice w podejściu instytucji. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) w komunikatach skupił się na pewnych elementach sprawy, ale – zdaniem redakcji – pominął istotne regulacje, które znacząco zmieniają odpowiedzialność za składowisko i działania, jakie powinny zostać podjęte natychmiast. To pominięcie sprawia, że odbiór sytuacji przez opinię publiczną może być zafałszowany i sprzyjać odwlekaniu decyzji.

Dwa tryby prawne — dwie różne konsekwencje dla gminy

W ocenie prawników, których pytaliśmy o to, co dziś powinno się wydarzyć w Kurowie, kluczowe znaczenie ma rozróżnienie między dwoma przepisami ustawy o odpadach, które przewidują dwa tryby działań wójta gminy w związku z nielegalnym składowaniem odpadów na terenie gminy. Co ważne, przepisy nie pozwalają wójtowi gminy wybrać sobie jednego z tych trybów, ale uzależniają zastosowanie jednego z nich albo drugiego od tego, czy występuje zagrożenie. Pierwszy z trybów, pozwala wójtowi gminy prowadzić wobec właściciela działki działania administracyjne zmierzające do przymuszenia go do usunięcia nielegalnie składowanych odpadów. Drugi – nakłada na wójta gminy znacznie więcej obowiązków i zobowiązuje go do natychmiastowego działania – obliguje go bowiem do niezwłocznego usunięcia odpadów we własnym zakresie i do gospodarowania nimi (czyli ich utylizacji), jeżeli ich obecność zagraża życiu, zdrowiu ludzi lub środowisku.

To właśnie tryb, który przewiduje obowiązek natychmiastowego działania wójta gminy, wydaje się tu mieć zastosowanie: składowisko znajduje się na obszarach chronionych i tuż obok punktu awaryjnego poboru wody zaopatrującego Szczecin. W takiej sytuacji ustawodawca przewidział, że ochrona zdrowia ludzi i środowiska ma pierwszeństwo przed długimi procedurami skierowanymi przeciwko właścicielowi, a kosztami usunięcia odpadów, pozwala się gminie zająć po usunięciu odpadów.

Wójt gminy próbuje bagatelizować, a opinia biegłego mówi co innego

W praktyce WÓJT GMINY KOŁBASKOWO Gmina Kołbaskowo zdaje się prowadzić narrację, że na terenie składowiska nie ma odpadów niebezpiecznych, co miałoby – w jej ocenie – uzasadniać wydłużone procedury administracyjne wobec właściciela działki. Taka strategia daje czas i możliwość rozesłania decyzji, wezwań, odwołań i nie podejmowania faktycznych działań w celu usunięcia odpadów – ale jej konsekwencją może być jednak opóźnienie działań koniecznych do ochrony mieszkańców i ujęcia wody i przyrody. Tymczasem opinia biegłego, który pracował na miejscu, jest jednoznaczna:

– (…) odpady były magazynowane w taki sposób, że mogły zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka, lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub spowodować zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym – co potwierdza Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, prokurator Julia Szozda.

Takie ustalenie potwierdza to nie jest już spór o definicje – to sygnał o realnym niebezpieczeństwie. Jak się również zdaje, jest to jednoznaczne ustalenie prokuratury, które określa, jaki tryb usunięcia odpadów ma zastosowanie w przypadku tego konkretnego składowiska.

Jeżeli odpady stanowią zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi lub środowiska konieczne jest niezwłoczne usunięcie odpadów. Obowiązek usunięcia odpadów ciąży na niej zgodnie z ostrzejszym trybem ustawowym, musi niezwłocznie przystąpić do prac usuwających i do utylizacji odpadów. To operacja skomplikowana technicznie i logistycznie — wymagająca fachowych firm, sprzętu, badań i bezpiecznego transportu. Szacunkowy koszt takich działań może sięgnąć kilku, a nawet ponad dziesięciu milionów złotych.

To prawdopodobnie właśnie znajomość i realność tych kosztów tłumaczy, dlaczego władze Kołbaskowa próbują odwlekać decyzję lub przerzucać odpowiedzialność na właściciela działki, jednocześnie pomijając wygodnym dla siebie milczeniem, jednoznaczny obowiązek, jaki nakładają na nią przepisy prawa. Jednak prawo jasno stawia priorytet: tam, gdzie istnieje ryzyko dla zdrowia i środowiska, samorząd ma obowiązek zabezpieczyć mieszkańców i wykonać konieczne prace. Później gmina może wystąpić o regres przeciwko winowajcom – ale gros wydatków i organizacja działań spada na jej barki. Ponownie – w świetle przepisów prawa, bez znaczenia dla tego, czy gmina ma natychmiast usunąć odpady, czy prowadzić postępowania administracyjne, jest to, czy na składowisku znajdują się odpady niebezpieczne. Przepisy mówią bowiem o tym, że usunięcie przez gminę, ma nastąpić, jeśli występuje zagrożenie. Gmina jednak chwyciła się pojęcia „odpadów niebezpiecznych”, jak koła ratunkowego.

Zakłamywanie rzeczywistości? Kto na tym zyskuje?

Zaniedbanie lub zaniżanie skali problemu służy w praktyce jedynie przedłużeniu sytuacji niepewności i ryzyka. Mieszkańcy, którzy korzystają z pobliskich terenów i wodnych ujęć, nie mogą być traktowani jako zmienna w kalkulacjach administracyjnych. Zakłamywanie obrazu stanu faktycznego poprzez pomijanie kluczowych regulacji, opóźnianie decyzji lub bagatelizowanie opinii biegłych, może chronić interesy finansowe (krótkoterminowo) właścicieli działek lub ułatwić uniknięcie trudnej rozmowy o budżecie gminy. W każdym przypadku skutki finansowe i tak poniosą mieszkańcy gminy oraz środowisko.

Można jedynie ubolewać, że już w 2021 roku, kiedy pierwsze informacje o nielegalnych odpadach trafiły na biurka Wojewody Zachodniopomorskiego (wówczas Zbigniewa Boguckiego, dziś szefa Kancelarii Prezydenta RP), Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, Starosty Polickiego, wójta Gminy Kołbaskowo, RDOŚ oraz RZGW Szczecin Wody Polskie nikt nie zareagował właściwie nie zatrzymał procederu.

Powiązane artykuły

nowy terminal w goleniowie już powstaje. ruszyła największa inwestycja w historii lotniska
W regionie

Nowy terminal w Goleniowie już powstaje. Ruszyła największa inwestycja w historii lotniska

Port Lotniczy Szczecin–Goleniów wkracza w nową erę. Rozpoczęła się budowa nowego terminala...

retencja-miedzyodrze
W regionie

Międzyodrze dzieli samorządy i inicjatorów. Nowy pomysł na park narodowy po prezydenckim wecie już nie łączy

Prezydenckie weto wobec ustawy o powołaniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry nie...

inwestycje
W regionie

W Kołbaskowie i Dobrej widać niepokojące trendy. Najnowszy ranking „Inwestycje samorządów 2025” pokazuje bierność

Czasopismo „Wspólnota” opublikowało najnowszą edycję rankingu „Inwestycje samorządów 2025”, w którym przeanalizowano wydatki inwestycyjne...

protesty mapa
MotoryzacjaW regionie

Nie ma zgody na blokadę S3, ale jest mnóstwo innych lokalizacji. Rolnicy protestują dziś na drogach regionu

Piątek w województwie zachodniopomorskim upłynie pod znakiem szeroko zakrojonych protestów rolników. Blokady...