Wojna Sławomira Nitrasa z szefem PKOl Radosławem Piesiewiczem wkracza w kolejny rozdział. Po kontroli wykazującej rażące nieprawidłowości minister sportu i turystyki zdecydował o zakręceniu Komitetowi kurka z publicznymi pieniędzmi ze skutkiem natychmiastowym.
Podczas konferencji prasowej dla mediów argumentował swoją decyzję trwonieniem ogromnej ilości pieniędzy przez władze Komitetu, podczas gdy brakuje ich na nagrody dla sportowców.
– To bulwersujące, że wydali ponad dwa miliony na pensje, a nie mają na nagrody. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że w obecnej sytuacji PKOl nie widzę możliwości, aby z pieniędzy budżetu państwa finansować tę instytucję – powiedział.
Wspomniano też o braku jakiejkolwiek transparentności oraz o tym, że w ocenie ministra Polski Komitet Olimpijski jest folwarkiem ludzi powiązanych z poprzednią władzą i interesujących się tylko sobą – w końcu sam Radosław Piesiewicz nie ukrywa tego, że jego przyjacielem jest były minister aktywów państwowych, a zarazem jeden z najbardziej prominentnych polityków PiS, Jacek Sasin.
– Ja wiem, że to będzie oznaczało kłopoty finansowe, ale zmiany są konieczne, aby ta instytucja działać na rzecz sportowców, a nie polityków. Ktoś musi wstrząsnąć tym towarzystwem – powiedział Nitras.
Jeszcze przed konferencją minister sportu powiedział, że przez działania władz PKOl Polska może stracić swojego przedstawiciela w MKOl.
– Gra, którą uprawia pan prezydent Duda i prezes Piesiewicz powoduje, że istnieje wielkie niebezpieczeństwo – mówił minister, cytowany przez PAP.
Warto też wspomnieć o tym, że wściekłość w szefie resortu sportu i turystyki wywołała też inicjatywa Radosława Piesiewicza, wedle której Andrzej Duda miał zostać kandydatem na członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W jego ocenie miało to być nic innego, jak próba ingerencji w niezależność PKOl i zapewnienie ważnego stanowiska po upływie drugiej i ostatniej kadencji obecnego prezydenta.
Freak Fight na celowniku. Minister Nitras gale Fame MMA nazywa patologią