Nie ma dnia, żeby policjanci nie zatrzymali na drogach w regionie kierowcy, prowadzącego auto po spożyciu alkoholu. Ale czy znacie naszych rekordzistów? Pani Sabiny z Goleniowa, z niechlubnym rekordem, nie pobiła jeszcze żadna kobieta w kraju!
Pod koniec kwietnia 2023 roku policjanci z powiatu gryfickiego zatrzymali do kontroli „wesoły ciągnik”. Mundurowi szybko spostrzegli puste butelki po wysokoprocentowym alkoholu wskazujące na niezłą imprezę podczas jazdy. Pasażerowie byli bardzo radośni… kierujący niestety też. Badanie alkomatem wprawiło w zdumienie kontrolujących policjantów, okazało się, że traktorzysta ma 3,5 promila! To dużo?
Naukowcy wskazują, że zawartość alkoholu we krwi na poziomie między 4 a 5 promili jest zagrożeniem dla życia. O tym raczej nie wiedział 28-letni rowerzysta, który wpadł ręce mundurowych z Choszczna w marcu 2013 roku. Badanie trzeźwości wskazało wynik 6,3 promila we krwi. Jak trafił w ręce stróżów prawa? Otóż jadąc rowerem wyjechał z drogi podporządkowanej wprost pod koła radiowozu. Na dodatek spał na rowerze podczas jazdy, a trzymana w ręku reklamówka wkręciła mu się w przednie koło. To dopiero historia… niewątpliwie wprawiła policjantów w osłupienie.
Ale uwaga… w styczniu 2021 roku, także w okolicach Choszczna, odnotowano kolejny rekordowy wynik. Wtedy pomocy medycznej potrzebował 40-latatek, którego znaleziono na poboczu drogi wraz z rowerem. Mężczyzna był w poważnym stanie: nieprzytomny i nie reagował, kiedy próbowano go ocucić. Wynik? 10 promili.
Do dziś kobiecego rekordu nikt jej nie zabrał. Pani Sabina z Goleniowa trafiła do szpitala w 2013 roku. Zmierzono jej 11 promili. Dwa dni pod kroplówką i udało się wytrzeźwieć. Według informacji (podawanych wówczas przez prasę) kobieta relacjonowała, że pamięta, kiedy zaczęła pić… a potem… obudziła się w szpitalu.
Ale żeby nie było, że inne regiony nie mają „żadnych zasług” w tym temacie. 45-letni mężczyzna, którego w 2009 r. zatrzymano w Makowie-Kolonii (woj. łódzkie) miał 12,3 promila. Przeżył, mimo że dość znacznie przekroczył dopuszczalną dawkę alkoholu we krwi. To dużo? Skądże! W policyjnych annałach odnotowano „lepszy” wynik. Rekordzistą jest 30-letni mieszkaniec Alfredówki (woj. podkarpackie), który przeżył mając 13,74 promila we krwi. Znalazł go nieprzytomnego na skarpie przydrożnego rowu patrol straży miejskiej w lipcu 2013 r.
W 1995 r. wrocławscy policjanci zatrzymali Tadeusz S., który spowodował wypadek samochodowy mając we krwi 14,8 promila alkoholu. Mężczyzna zmarł jednak kilkanaście dni później, bynajmniej nie z powodu dużej ilości wypitego alkoholu, ale na skutek odniesionych w wypadku obrażeń.
1 miejsce na liście rekordzistów (choć to nieoficjalne złoto) zajmuje kierowca, który w 2012 roku, spowodował wypadek samochodowy w Dobrołęce pod Ostrołęką. Wjechał wprost pod tira. Nie przeżył, ale policjanci pobrali próbkę jego krwi do analizy. Wynik był zaskoczeniem dla wszystkich: 22,3 promile alkoholu we krwi! Policja jednak zastrzega, że krew pobrano z rany i mogło dojść do zanieczyszczenia. Stąd tak nieprawdopodobny wynik, uznaje się za nieoficjalny rekord Polski.
Niestety, jak wskazuje Eurostat, Polska znajduje się w czołówce Europy jeśli chodzi o zgony spowodowane zaburzeniami związanymi z używaniem alkoholu. Odsetek ten podwoił się w ciągu ostatnich 10 lat.