Coraz więcej mieszkańców buntuje się przeciwko zagarnianiu SBO przez polityków. To niszczy oddolne inicjatywy, komentują aktywiści. Radosław Adamski poszedł o rok dalej: mówi o patologii z udziałem posła i sam zgłosił projekt, który staje się symbolem tegorocznego głosowania.
O tym, co się dzieje ze Szczecińskim Budżetem Obywatelskim, pisaliśmy kilka dni temu. politycy zrobili sobie niego poligon, wykorzystując partyjne machiny, pracują w ten sposób nad autopromocją.
Szczeciński Budżet Obywatelski poligonem polityków i klęską społeczników
W tegorocznym, „zielonym” zestawie projektów SBO znalazł się jeden, bardzo wymowny: „STOP POLITYKOM ZAWŁASZCZAJĄCYM PIENIĄDZE DLA OBYWATELI: LIPA SBO” – Zielone SBO nr 10.
– Celem projektu jest zasadzenie drzewa z gatunku lipa. Jest to piękne, miododajne drzewo, które przysporzy się zarówno ludziom, jak i pszczołom. Wybór gatunku drzewa nie jest przypadkowy. Lipą oprócz gatunku drzewa nazywane jest także coś ściemnionego, oszukanego i polegającego na wykiwaniu osoby lub grupy osób. Przez szczecińskich radnych miejskich, tak właśnie jest z SBO – komentuje pomysłodawca projektu, Radosław Adamski. – Miały być to pieniądze dla obywateli, dzięki którym zwykły mieszkaniec miasta mógłby zrealizować swój pomysł. Niestety instrument ten obsiedli politycy (zwłaszcza z Platformy „Obywatelskiej”, jak pokazuje analiza wniosków z poprzednich lat) i cynicznie wykorzystują jako narzędzie swojej promocji. W razie poruszenia tej kwestii politycy bronią się argumentem że też są obywatelami. Zapominają, że stoją za nimi sztaby partyjne, pieniądze na kampanie, a także o tym, że jako radni miejscy decydują już o 99% budżetu… Niestety partyjni politycy nie potrafią sobie odpuścić tego 1% dla obywateli i poprzez swój udział niszczą całą idee oddolnej partycypacji – tłumaczy i wskazuje na trzy osoby, które szczególnie mocno „zasłużyły” się w niszczeniu SBO: to Marcin Biskupski (wiceprezydent Szczecina), Patryk Jaskulski (poseł) i Łukasz Kadłubowski (wiceprezydent Szczecina).
Radosław Adamski mówi też o brutalnym przykładzie procedowania projektu:
– W tej edycji SBO jest projekt posła, a przy okazji jest to projekt który poseł złożył wraz z radną miejską, który został negatywnie zaopiniowany przez UM Szczecin, m. in przez niegospodarność i brak zgód i który został odrzucony przez społeczny zespół opiniujący, podzielający w pełni opinię UM. Projekt został wprowadzony na listę do głosowania przez zespół odwoławczy zdominowany przez polityków obecnej koalicji rządzącej (przewodniczącym zespołu odwoławczego jest klubowy kolega zarówno wspomnianego posła, jak i wspomnianej radnej).
Radosław Adamski sam jest radnym jednego miejskich osiedli. Zapytaliśmy go wczoraj o to, czy nie obawia się, że sam zostanie oskarżony o zaangażowanie w SBO przez pryzmat swojej działalności i również wskazany jako osoba, która działa w SBO z powodów politycznych:
– Nie, bo ja w przeciwieństwie bo nich nie decyduję o tym, na co pójdzie 99 % budżetu miasta. Przecież jakby naprawdę zależało im na tych projektach, to przy obecnym składzie Rady Miasta spokojnie te projekty przejść mogłyby przez normalny budżet. One idą przez SBO z potrzeby lansu, a nie z niemożliwości procedowania ich w innym trybie – komentuje Radosław Adamski.
O politycznym „nietakcie” w SBO pisze nawet Szymon Osowski, prezes Watchdog Polska, który wskazuje na zawłaszczenie idei SBO w swoim okręgu wyborczym przez wiceprezydenta miasta, Marcina Biskupskiego:
Te wątki pokazują, że idea obywatelskiego zaangażowania i aktywnego wpływu na kształtowanie naszego otoczenia wydaje się coraz bardziej zamazywać w cieniu partyjnych interesów. Projekty, które w teorii miały być wynikiem oddolnych inicjatyw mieszkańców, stają się narzędziami w rękach tych, którzy mają władzę i wpływy. W ten sposób zamiast budować społeczeństwo obywatelskie, świadomie lub nie, uczestniczymy w politycznym spektaklu. Czas pokaże, czy uda nam się społecznikom odzyskać kontrolę nad projektami, czy też SBO pozostanie w rękach polityków, czyli tym, którzy potrafią najlepiej manipulować regułami gry.