Skazywany na pożarcie King Szczecin wysoko zawiesił poprzeczkę w pierwszej kwarcie starcia z aktualnymi mistrzami Basketball Champions League, Unicają Malaga zwyciężając 21:17. Zespół pod wodzą Arkadiusza Miłoszewskiego zaprezentował znakomitą koszykówkę, łącząc solidną grę defensywną z precyzyjnym atakiem. Hiszpanie, grający na własnym parkiecie, wydawali się zdezorientowani dobrą grą Kinga Szczecin.
W drugiej kwarcie gospodarze podkręcili tempo. Zdominowali tę część meczu, wygrywając 21:14, skutecznie wykorzystując swoje doświadczenie. Do szatni drużyny schodziły przy prowadzeniu gospodarzy 38:35. Mimo przegranej kwarty, King Szczecin miał swoje momenty i gra szczecinian mogła się podobać. Szczególnie w dwóch pierwszych kwartach wyróżniał się Tony Meier, który zaprezentował w Maladze świetną formę. Tony zdobył 15 punktów, będąc kluczową postacią zespołu i utrzymując Kinga w grze.
W trzeciej kwarcie King miał wyraźne problemamy w ataku, co pozwoliło Unicaji zbudować solidną przewagę. Hiszpanie skutecznie wykorzystywali słabości szczecinian, a ich prowadzenie wzrosło do 15 punktów. Jednak pod koniec kwarty King odzyskał rytm i popisał się dobrą serią 7:0, która pozwoliła zmniejszyć straty. Ostatecznie po trzech kwartach było 60:50 dla Unicaji.
W czwartej kwarcie King nadal coraz większe problemy z wyjściem na dogodne pozycje strzeleckie, a błędy w defensywie stawały się coraz bardziej widoczne. Hiszpanie natomiast grali na coraz większym luzie i z coraz lepsza skutecznoscią, zdobywając 23 punkty, podczas gdy King odpowiedział jedynie 10 oczkami. Taka różnica punktowa uniemożliwiła skuteczną walkę z gigantem europejskiej koszykówki. Wilki Morskie przegrały z faworytem Basketball Champions League, Unicają Malaga 83:60.