Home Felietony  Kilka pytań do jasnowidzów
Felietony 

Kilka pytań do jasnowidzów

166

To już ostatnie godziny 2024 roku. Już niedługo czeka nas albo huczna impreza sylwestrowa, albo szalona „domówka” lub tylko „leżing na kanaping przed telewizoring” z przerwą o północy  na tradycyjna lampkę szampana lub kieliszek czegoś ostrzejszego. Wszystko to prawdopodobnie przy wtórze eksplodujących setek fajerwerków, które pomimo apeli ludzi miłujących zwierzęta i tak są co roku sprzedawane na tony, bo są według wielu tradycją i niemałą atrakcją sylwestrowej nocy. Zwłaszcza na szpitalnych SOR-ach. Ale kiedy już zegar wybije północ i wejdziemy w Nowy Rok pewnie niejeden z nas zada sobie w duszy odwieczne pytania: jaki będzie? Co nam przyniesie?

Niektórzy cierpliwie będą czekać na to, co się wydarzy. Inni jednak udadzą się pewnie (o ile już tego nie zrobili) po odpowiedzi na te pytania do różnej maści jasnowidzących, dalekowidzących, wszystkowidzących, wróżek ze szklanymi kulami, tarocistek, astrologów, wróżów, wizjonerów i innych przepowiadaczy bliższych lub dalszych wydarzeń. Postanowiłem również nie czekać tylko zmierzyć się z tym co profesjonaliści od sięgania w przyszłość przygotowali na 2024 rok. „Wizje chodźcie do mnie, blisko najbliżej, zostańcie w mojej głowie, najdziksze sny” – śpiewał kiedyś Felicjan Andrzejczak z Budką Suflera. No to ruszyłem do dzieła. Szperanie w internecie nie zajęło zbyt wiele czasu.  Zacząłem od klasyka – Michela de Nostredame, czyli Nostradamusa. Według jego fanów ten żyjący w XVI wieku francuski lekarz i matematyk miał trafnie przewidzieć przynajmniej kilka wielkich wydarzeń historycznych m.in. narodziny Adolfa Hitlera, śmierć francuskiego króla Henryka II Walezjusza oraz atak terrorystyczny na dwie wieże World Trade Center w Nowym Jorku. Zagłębiłem się w lekturze jego wizji na 2024 rok. I już po chwili poczułem się bardzo nieswojo. Bo jego zdaniem powinniśmy spodziewać się wielkiego kryzysu finansowego w Europie. Zacznie się we Włoszech, a potem rozleje na cały Stary Kontynent. Ma to doprowadzić do bankructw wielu firm i wprowadzi w nędzę miliony Europejczyków. Do tego czekają nas spore zawirowania klimatyczne.

Na pocieszenie Nostradamus miał przewidzieć wynalezienie w przyszłym roku lekarstwo, które zahamuje ludzkie starzenie. Strach poklepał mnie po łopatce, ja się odwzajemniłem durnym uśmieszkiem. Kolejna przepowiednie pochodzi od  sławnej Bułgarki Baby Wangi. No, ta to dołożyła do pieca! Jej wizje jasno wskazują na ponowne związanie krajów Europy Środkowo-Wschodniej z Rosją, przy czym Putina określa ona jako „władcę świata”. Zgodnie z tym również Polska może być narażona na zapędy Rosji do przejęcia władzy w naszym kraju. Już poczułem mroźny, syberyjski, podmuch przerażenia na karku. Nie zawiódł, oczywiście w tym pejoratywnym znaczeniu, polski „jasnowidz z Człuchowa”. On chyba nigdy nic pozytywnego nie przewidział! Ale może się mylę. Nie śledzę na bieżąco jego „twórczości”. Tym razem jednak według jego wizji Polska może być miejscem narastającego napięcia, a nawet wybuchu konfliktu zbrojnego. Ostrzega przed incydentami na granicy z Białorusią i istnieje duże prawdopodobieństwo rozpoczęcia wojny w rejonie Polski, Słowacji i Litwy. Podłamany już tymi czarnymi przepowiedniami postanowiłem sięgnąć do naszej lokalnej jasnowidzącej – Garbatej Maryny z bagien w okolicach Cedyni. Już kilka razy korzystałem z jej porad np. jak diabolicznie spojrzeć na szefa żeby dał podwyżkę, jak smarknięciem spowodować bolesny upadek osobistego wroga, czy jak za pomocą granatnika zrobić remont w mieszkaniu. Zawsze z pozytywnym skutkiem. Tym razem jednak moje pytanie było jasne: co nas czeka w 2024 roku? Garbata Martyna nie wahała się długo: „Czyś Ty zgłupiał chłopie?! Nie masz innych problemów?! Pralka mi się zepsuła, kontrolerzy z Poczty Polskiej chcą mnie dopaść za niepłacony abonament RTV, zapomniałam napędzić bimbru a Ty mi d..ę zawracasz jakimiś pierdoletami!”. Pomyślałem więc sobie: i cóż teraz mi począć z tym wszystkim? Wierzyć w te wszystkie przepowiednie, czy nie? I przypomniał mi się wielki przebój przedwojennego polskiego satyryka, poety i dramaturga Mariana Hemara, genialnie odświeżony i wykonany wiele lat temu przez Wiktora Zborowskiego, Jacka Borkowskiego, Marina Kociniaka i Mariana Opanię. A w piosence tej takie oto wersy: „Upić się warto, upić się warto. W szynku na rynku wygłupić się warto. W dobrej kompanii popić się warto. Czystą, kroplami zakropić się warto. Upić się warto, upić się warto. Siedzieć i płakać, i śpiewać to warto. Z sercem ściśniętym i z duszą rozdartą Upić się, upić to jedno co warto”.

Wiem, wiem, wiele zakrzyczy: toż to promowanie alkoholizmu! Ale w sylwestrową noc, przytłoczony takimi wizjami cóż człowiek innego uczynić może? No to za ten Nowy Rok! Żeby przyświecało nam szczęście a nie pecha mrok, żeby zdrowie dopisało a nie w kulki z nami leciało i może jeszcze trochę pieniędzy żebyśmy nie żyli w nędzy!

Powiązane artykuły

Biznes i inwestycjeFelietony InspirationLifestyleW regionie

Najlepszy na świecie gin powstaje w Szczecinie!

Kiedyś, całkiem niedawno, jednym z produktów, z których Szczecin mógł być dumny,...

Felietony 

Bon appetit brudasy!

Na te informacje powinni czekać wszyscy autorzy kryminałów. Bo to naprawdę wielkie...

KulturaFelietony 

Aktorzy protestują, bo im źle, a „kapitan” zostawia statek i ucieka do Krakowa

Jakub Skrzywanek obejmie stanowisko dyrektora artystycznego Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Artysta...

Felietony 

Zgubne inspiracje

Co ludzie zostawiają w szczecińskich tramwajach i autobusach? Okazuje się, że  najczęściej...