Wczorajszy wieczór na scenie szczecińskiej filharmonii był prawdziwym świętem dla miłośników jazzu. Głównym bohaterem wieczoru był bez wątpienia niekwestionowany mistrz – Kenny Garrett. Jego koncert wypełniony był nie tylko muzyką, ale także typową dla jazzu energią.
Kenny Garrett, znany z mistrzowskiej gry na saksofonie, tym razem postanowił zaskoczyć swoich fanów. Jego występ to prawdziwe połączenie tradycyjnego jazzu z nowoczesnymi aranżacjami i niebanalnymi improwizacjami. Publiczność w filharmonii została wciągnięta w świat dźwięków, które z każdą nutą nabierały coraz większej mocy i głębi.
Garrett, zresztą nie po raz pierwszy, wykazał się nie tylko doskonałą techniką gry, ale także umiejętnością budowania napięcia i emocji poprzez swoją muzykę. Nie można również zapomnieć o doskonale dobranym zespole towarzyszącym muzykowi. Instrumentaliści tworzyli z nim harmonijną całość, której energia sprawiała, że cała sala pulsowała w rytm jazzowych dźwięków.
– Siedziałam przed sceną z wypiekami na twarzy, zachwyca mnie skromność i autentyczność tego człowieka. Takiego jazzu nie słucha się na co dzień w salach koncertowych – mówiła pani Katarzyna.
Podczas koncertu w szczecińskiej filharmonii Kenny Garrett zaprezentował przede wszystkim utwory z albumu Sounds From The Ancestors, który jest przepełniony brzmieniem, jakie artysta zapamiętał jako dorastające dziecko:
– To dźwięki, które podnoszą na duchu od takich artystów jak John Coltrane, „A Love Supreme”, Aretha Franklin, „Amazing Grace”, Marvin Gaye, „What’s going on” i duchową stronę kościoła” – wyjaśnia Garrett. – Kiedy zacząłem o nich myśleć, zdałem sobie sprawę, że to duch moich przodków”. Rzeczywiście, Sounds From The Ancestors odzwierciedla bogatą historię jazzu, R&B i muzyki gospel jego rodzinnego miasta Detroit – tłumaczy.