Rozpoczął się sezon grzybowy. Szczecinianie problemu w wyborze lasu, do którego chcą jechać z koszem po prawdziwki, nie mają, bo przecież lasów u nas pod dostatkiem. Ale gdyby w ferworze leśnych poszukiwań przekroczyli granicę – przypominamy, że niemieckie grzybobranie może zakończyć się kilkutysięcznym mandatem, bo nie wszystkie grzyby można u naszych sąsiadów zbierać.
Przed nami weekend, w lasach pojawi się dużo grzybiarzy, warto więc najpierw zapoznać się nie tylko z atlasem grzybów trujących, ale jak się okazuje w niektórych miejscach także z obowiązującymi limitami.
W Niemczech zbieranie grzybów określa prawo. To znaczy, że są one pod ochroną i nie możemy z lasu ich przywieźć tyle ile chcemy. Są ograniczenia. Jeśli więc pokuszą nas niemieckie lasy najpierw zapoznajmy się obowiązującym prawem.
W zależności od landu jedna osoba może zebrać od 1 do 2 kg. grzybów. Nie można ich zbierać na sprzedaż, tylko dla siebie. Kto wyniesie z lasu więcej niż powinien jest traktowany jak złodziej i z grzybobrania może wrócić z gratisem w postaci wysokiego mandatu.
Pod nadzorem są grzyby chronione, czyli koźlarz, borowik, kurka czy smardz jadalny. Te grzyby w Niemczech zgodnie z prawem mogą być zbierane tylko w niewielkich ilościach, czyli tyle ile potrzeba na jeden, maksymalnie dwa obiady. Całkowicie zakazane jest zbieranie rzadkich odmian, takich jak trufle czy gąska zielona.
Żeby móc zbierać większe ilości grzybów trzeba uzyskać zgodę Urzędu Ochrony Przyrody.
Niemieckie limity zignorowali grzybiarze ze Szwajcarii i z lasu wyjechali z mandatem w wysokości 7000 euro. Znalezione w bagażniku całe torby borowików naruszyły prawo, a czterech Szwajcarów ukarano za przemyt ok. 70 kg. grzybów. Borowiki trafiły na kompost.
Grzybiarze już ruszyli do akcji, a więc jeśli ktoś się zastanawia „gdzie na grzyby” przypominamy, że jechać daleko nie trzeba, lasy w pobliżu Szczecina na pewno nie zawiodą, nawet najbardziej wymagających grzybiarzy.