Miało być łatwo i przyjemnie dla oka, a było dramatycznie źle. Tak słabo grających Wilków, uchodzących za zdecydowanego faworyta w starciu z Czarnymi Słupsk, nikt się nie spodziewał.
Liczyliśmy na co najmniej wyrównaną walkę, ale już pierwsza kwarta ukazała problemy drużyny Kinga. Wynik 15:20 na korzyść Czarnych był zaskoczeniem, ale prawdziwe problemy Wilków dopiero miały się ujawnić. Braki w obronie, nieskuteczność w ataku oraz niewymuszone straty sprawiły, że gospodarze stracili inicjatywę już na początku spotkania.
Druga kwarta była kontynuacją niepokojącego obrazu gry. Wilki rzuciły zaledwie 15 punktów, przegrywając tę część 15:17. Choć przewaga Czarnych nie była jeszcze ogromna, brak pomysłu na grę po stronie Kinga był wyraźny. Na trybunach słychać było coraz więcej niezadowolonych głosów.
Fani basketu wierzyli, że gra gospodarzy zmieni się w trzeciej kwarcie, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Kolejne niewykorzystane sytuacje i brak agresji w defensywie sprawiły, że Czarni znów wyszli zwycięsko, tym razem z wynikiem 16:21. Przed ostatnią kwartą goście niespodziewanie prowadzili 58:46.
W ostatniej kwarcie King próbował odrobić straty, ale Czarni na boisku byli bardziej zaangażowani, walczyli o każdą piłkę zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Nie do zatrzymania by Alex Stein, który w meczu rzucił aż 28 punktów! Ostatecznie przyjezdni ze Słupska wygrali 79:68.
Czarni pokazali, że determinacja i konsekwencja mogą przynieść sukces nawet w starciu z faworytem. Z kolei King Wilki Morskie, mimo potencjału, nie potrafili przełamać swojej niemocy. Mecz zakończył się porażką, która stawia coraz więcej pytań o formę teamu ze Szczecina, który przecież na starcie sezonu zapowiadał walkę o mistrzowski tytuł.