Coraz głośniej robi się na temat zakupów autobusów wodorowych dla Szczecina w niedalekiej przyszłości. Władze miasta zamierzają je pozyskiwać z przeznaczeniem dla zajezdni w Dąbiu, ale na przeszkodzie stoją oczywiście środki unijne – te będą niezbędne do realizacji tych planów.
„Wodorowce” najlepiej przydadzą się właśnie w Dąbiu ze względu na odpowiednio efektywne ich wykorzystanie na długich trasach prawobrzeżnych linii. Zdaniem wiceprezydenta Szczecina ds. inwestycji Michała Przepiery, który udzielił niedawno wywiadu portalowi transport-publiczny.pl, jest to uzasadnione tym, że „aktualnie dostępne baterie z przeznaczeniem do autobusów elektrycznych nie są jeszcze w stanie sprostać dziennym przebiegom pojazdów prawobrzeżnej spółki”.
Kolejnym argumentem przemawiającym za tym wyborem jest fakt, że Grupa Polsat zamierza wybudować stację tankowania wodorem w sąsiedztwie zajezdni w Dąbiu, konkretnie przy ulicy Hangarowej. Realizacją podobnego przedsięwzięcia jest też zainteresowana Grupa Orlen.
– My w Szczecinie, patrząc szeroko na wszystkie gałęzie działania miasta, bardzo pracujemy nad wykorzystaniem wodoru w gospodarce. Wiemy też, że inwestorzy prywatni czy też publiczno-prywatni – Orlen oraz grupa PAK-PCE chcą postawić u nas w mieście stację wodorową do tankowania aut oraz autobusów. Ponadto trzeba pamiętać, że jesteśmy blisko grupy Azoty i ich ogromnego zakładu w Policach, gdzie wodór jest po prostu wytwarzany, choć oczywiście nie jest to wodór zielony. Do tego mamy też zespół portów Szczecin-Świnoujście, który ma zobowiązania wobec niskoemisyjności i po prostu będzie musiał też ten wodór użytkować – mówi Przepiera.
Przy okazji władze Szczecina nie chcą, kolokwialnie mówiąc, porywać się z motyką na słońce, jeśli chodzi o zakupy „wodorowców” – chcą uczyć się na błędach tych, którzy już eksploatują autobusy z takim napędem. Przykładu nie trzeba daleko szukać – mieszkańcy Gdańska i Poznania już korzystają z autobusów mających taki rodzaj napędu.
– Zgadzam się, że zakup wodoru ciągle jest drogi, przez co eksploatacja autobusów zasilanych tym paliwem również jest kosztowna. Do tej pory kupujemy autobusy elektryczne, a jednocześnie przyglądamy się pionierom – głównie Poznaniowi, którzy zdecydowali się na realne zainwestowanie we flotę wodorowych pojazdów i uczymy się na ich błędach, które są nieuniknione, gdy jesteś w czymś pierwszy – przyznaje wiceprezydent ds. inwestycji.
Jednak trzeba mieć też na uwadze fakt, że dzięki unijnym regulacjom kładącym nacisk na OZE, wodór będzie tańszy w zakupie. A to pozwala już myśleć w średniookresowej perspektywie na większe zakupy takich pojazdów.
– Wprowadzanie autobusów tego typu do swojej floty może być też pilotażem, bo nie musi to być od razu połowa czy cała flota w formie pojazdów wodorowych. Jeśli będzie jeszcze jakiś nabór z dofinansowaniem do zakupu autobusów wodorowych i elektrycznych, to pomyślimy o „wodorowcach”, albo przynajmniej o zakupie jakiegoś miksu tych dwóch napędów – dodaje.
Jednak należy też liczyć się z tym, że zakup takich autobusów nie będzie na razie możliwy bez udziału dofinansowania zewnętrznego, nie mówiąc o ich precyzyjnej liczbie.
– Na razie jest zbyt wcześnie, żeby mówić o liczbach autobusów, które będziemy chcieli kupić, bo to wszystko zależy od alokacji naboru i całego konkursu. My zawsze szacujemy i liczymy racjonalnie na ile pojazdów i na jakie środki możemy liczyć, bo chcemy być poważni i nie liczyć nie wiem, na 50 autobusów, jak w całym kraju można dostać dofinansowanie do zakupu np. 300. My zawsze chcemy jak najwięcej, ale rozumiemy, że jest wielu chętnych i rząd musi to jakoś dobrze godzić i podzielić między wszystkich zainteresowanych – podkreśla.
Jedno jest pewne – na dostawę pierwszych autobusów wodorowych dla Szczecina trzeba będzie poczekać w perspektywie do 2030 roku. Znacznie wcześniej, bo już w przyszłym roku, przyjedzie 14 elektrycznych Solarisów, a nieco później dołączą do nich kolejne 4 „elektryki”, na które niedługo ma zostać ogłoszony przetarg.
Swoistą okazją do zapoznania się z właściwościami i cechami autobusów wodorowych były ubiegłoroczne testy pojazdu marki Neso Bus 12, produkowanego przez powiązaną z Zygmuntem Solorzem firmę PAK-PCE Polski Autobus Wodorowy. Można było go spotkać na liniach 68, 80 i 87.