Home Rozmowy Aleksandra Andrukajtis: „Chciałabym pośpiewać dla szczecińskiej publiczności”
RozmowyKulturaLifestyle

Aleksandra Andrukajtis: „Chciałabym pośpiewać dla szczecińskiej publiczności”

405

Aleksandra Andrukajtis to bardzo utalentowana wokalistka, świetna tancerka, a od niedawna próbuje swoich sił w aktorstwie. Jest bardziej znana poza Szczecinem niż w mieście, w którym kształciła swoją artystyczną duszę. Rozmawiamy z nią o pasjach, sztuce, Szczecinie i marzeniach.

 

Jesteś artystką wielu talentów. Trochę aktorstwa, trochę tańca, dużo muzyki… w czym czujesz się najlepiej?

– Bardzo lubię ten artystyczny świat, stąd moje zamiłowanie do jego różnych odsłon, lecz zdecydowanie najlepiej czuję się w muzyce.  Muzyka to moje życie, zawsze jest na pierwszym miejscu!

Moja pasja można powiedzieć, że zaczęła się już w przedszkolu. Kiedy byłam małą dziewczynką potajemnie brałam słynny tłuczek do mięsa, po czym śpiewałam do niego udając, że trzymam profesjonalny mikrofon w ręku. To było coś! Kocham śpiewać! Za każdym razem kiedy wychodzę na scenę mam w sobie dreszczyk emocji i ekscytację. Bardzo dobrze się czuję, gdy mogę własne emocje oraz autorskie interpretacje wyśpiewać dla publiczności. Odczuwam niesamowitą energię, która przepływa przez moje całe ciało. Oprócz śpiewania komponuję muzykę oraz pisze do nich teksty. Muzyka to magia.

Jeśli chodzi o taniec to zanim zaczęłam profesjonalnie śpiewać, najpierw tańczyłam taniec towarzyski, więc dzisiaj  automatycznie dołączam swój ruch na scenie. Z kolei debiut aktorski miałam niedawno na szklanym ekranie w towarzystwie znakomitych aktorów Piotra Zelta, Doroty Choteckiej czy Radosława Pazury. Zagrałam w dwóch filmach ,,Ślicznotka Początek” oraz w kryminale ,,Tajemnica Łuki”. Co prawda role dalszoplanowe, ale znaczące dla wątków obu filmów. To było dla mnie ogromne przeżycie.

W social mediach wyglądasz „efektownie”. Co chwilę jesteś na scenie,  występujesz w całej Polsce. Ale jak znam życie, za artyzmem stoją wieczne podróżne z jednego miejsca na drugie.

– Tak. Jestem aktywną wokalistką, która zaczynała najpierw od przeglądów, konkursów czy castingów muzycznych, tylko po to by być po prostu na scenie. Scena zawsze mnie intrygowała, ona wyzwala we mnie ogromną emocjonalność i czułość na dźwięki, którą ciężko doznać w innych czynnościach.  Odkąd zaczęłam pracować w muzycznym Teatrze Variete Muza moje życie zawodowe przekształciło się w ciągłą podróż.

Zdecydowanie nie jest mi obce powiedzenie „życie na walizkach”, ponieważ doświadczam tego na co dzień. Jeżdżę z całą ekipą artystów po całej Polsce koncertując z różnorodnym repertuarem typu: Tribute to Abba, rewia latynoska czy koncert „Lata 20te 30te”. Wbrew pozorom jest to trudna, nieoczywista i stresogenna praca. Są to godziny spędzone w busie oraz na próbach, różne warunki na scenach i często mała ilość snu. Mimo to po zagranym koncercie słyszysz aplauz publiczności i wtedy przychodzi satysfakcja, która rekompensuje Twój cały wysiłek.

Jesteś mocno związana ze szczecińską Akademią Sztuki, natomiast odnoszę wrażenie, że jesteś bardziej znana poza Szczecinem niż w samym Szczecinie.

– Jestem absolwentką Akademii Sztuki w Szczecinie. Studiowałam na tej uczelni 5 lat zdobywając tytuł magistra Sztuki. Naturalnie jest to miejsce bardzo bliskie mojemu sercu i zawsze je ciepło wspominam.

Czy jestem znana w Szczecinie czy poza to już nie mnie oceniać, natomiast wiem, że chciałabym również pośpiewać dla szczecińskiej publiczności. Byłoby mi bardzo miło zorganizować kilka swoich koncertów w szczecińskich klubach i miejscach koncertowych. Jeśli szczecinianie są głodni muzyki rozrywkowo-jazzowej, to jestem jak najbardziej otwarta na takie przedsięwzięcia.

Szczecin jest dobrym miejscem dla rozwoju artysty? Ja ciągle spotykam się z teorią, że jeśli nie mieszka się w stolicy i nie jest się „opisywanym” przez Pudelka, to o sławę trudno.

– Dużo zależy od tego jaki cel ma dany artysta. Czy chce występować w teatrze, bądź nagrać płytę i koncertować z własnym materiałem muzycznym, albo w ogóle marzy o śpiewaniu w programach muzycznych. Uważam, że Szczecin na wiele możliwości na rozwój muzyczno-teatralny, potrzeba tylko otwartości i chęci ukazania debiutujących artystów.

Jeśli chodzi o moją drogę, to zależy mi na tym aby nie przestawać śpiewać, więc staram się nie ograniczać do jednego miejsca. Próbuję nowych rzeczy, doświadczam różne wydarzenia muzyczne, wiem, że one kształtują też moją osobowość sceniczną.

W dzisiejszym świecie, gdzie konsumpcja mediów jest bardzo specyficzna i nie zawsze związana jest z promocją sztuki, Twoja działalność kształtuje kulturę? Masz świadomość odpowiedzialności, jaka dziś ciąży na artystach?

– W dzisiejszej erze internetu, mówiąc wprost o domenie social mediów, odpowiedzialność przekazu, jaka spoczywa na artystach, jest przeogromna. Warto „wykorzystać” ją pozytywnie i w zgodzie ze sobą. Jeśli chodzi o sztukę,  jest to potężne narzędzie do promowania własnej twórczości, kreatywności i talentu, ale również wszelakiej inspiracji by motywować odbiorców do rozwijania swoich pasji. Ja zdecydowane idę właśnie w tą stronę!

Jakie wydarzenia lub doświadczenia życiowe miały największy wpływ na ewolucję twojego stylu muzycznego i twórczości artystycznej? Jak udało ci się przekuć te doświadczenia w inspirację twórczą?

– Nie lubię się ograniczać w muzyce. Co prawda są gatunki muzyczne takie jak pop, jazz i latino, które są bliżej mojej duszy, natomiast nie potrafiłabym wybrać tylko jednego stylu. Bardzo dużo dźwięków mnie ciekawi i intryguje. Muzyka ciągle ewoluuje, więc obserwuje ją szeroko. Słucham też serca, które zawsze podpowie mi czy to czuję czy nie.

Czy uważasz, że osiągnęłaś już swoje cele, czy nadal masz nieodkryte obszary, do których dążysz?

– Zdecydowanie sięgam po dalsze obszary. Marzę o tym, by nagrać swoją płytę i dzielić się tym materiałem na żywo z publicznością.  To jest jeden z moich głównych celów już od bardzo dawna. Mam nadzieję, że go spełnię już niedługo. W najbliższym czasie zdecydowanie skupiałbym się właśnie na tym.

Jaka jest Ola poza sceną? Jak się relaksujesz, gdy gasną światła reflektorów?

–  Relaksuje się wtedy, gdy mogę porządnie się wyspać! I to tak pół żartem, pół serio. Jeśli misja snu jest wykonana, to często z racji moich ciągłych wyjazdów spędzam czas z rodziną i znajomymi. Lubię również jeździć rowerem w spokojnym leśnych ścieżkach. To bardzo resetuje i koi moją sferę psychiczną. Wolnego czasu obecnie nie mam zbyt wiele, ale jak już jest, to spędzam go w sposób lekki i wesoły.

Powiązane artykuły

AktualnościKultura

Wielkie szanty The Tall Ships Races, czyli żeglarskie granie podczas finału regat

Czym byłyby żeglarskie wyprawy bez szant! Nie inaczej będzie podczas wielkiego finału...

AktualnościKultura

Drugi sezon „Odwilży” już niedługo na platformie Max. Zobacz pierwszy zwiastun! [WIDEO]

Już 23 sierpnia na platformie Max pojawi się długo wyczekiwany, drugi sezon...

AktualnościKulturaLifestyle

Jak weekend, to tylko w Szczecinie! Oto, co na nas czeka w najbliższych dniach

Przed nami ostatni weekend lipca, który zapowiada się naprawdę obiecująco. Świadczy o...

AktualnościLifestyleRozmowySport

Tomasz Bulikowski: Pobiegniesz raz po górach, nie zechcesz innych biegów

Na co dzień pracuje w firmie produkującej jachty, w czasie wolnym trenuje,...