Mamy w Szczecinie ciekawy pomnik – upamiętnienie nie osoby, ale urządzenia, maszyny do drukowania. A dokładniej: do powielania wydruków, stąd nazwa „powielacz”. I nie chodzi o kserokopiarkę, ale o nieco starszy wynalazek.
Dlaczego powielacz doczekał się upamiętnienia? A no dlatego, że na takich maszynach drukowano podziemną, nielegalną w czasach komunistycznych prasę, ulotki, materiały informacyjne, dzięki którym podziemie demokratyczne w PRL mogła komunikować się ze społeczeństwem i budować społeczny ruch oporu. To między innymi dzięki takim materiałom, takim powielonym drukom, udało się obalić w Polsce totalitarną władzę komunistyczną. Zatem powielacz absolutnie zasługuje na upamiętnienie.
Czemu jednak piszę o tym akurat teraz?

Spacerowałem ostatnio po centrum Szczecina i akurat przechodziłem obok pomnika powielacza. Pomnik ma formę przeszklonej gabloty, w której ustawiony jest powielacz. Z maszyny spływa długi arkusz papieru.
Zastanowiło mnie jednak, dlaczego wnętrze gabloty wypełnia jakiś płyn? Zakładam, że nie jest to formalina, bo powielacz nie składa się w żadnej części z materii organicznej. Ale może to jakiś rodzaj oleju lub innego płynu konserwującego metal? Obstawiam jednak, że jest to … woda! Deszczówka wpłynęła do gabloty i zebrała się, niemal w całości wypełniając jej wnętrze.
Czy ktoś próbował dowiedzieć się czy to specjalne wypełnienie, czy zwykła deszczówka?
Chciałbym poznać odpowiedź. Chciałbym znać takie szczegóły. Inaczej będę zakłopotany, gdyby ktoś mnie o to zapytał. Bo jestem pewien, że powielacze nie były podwodnym sprzętem drukującym…