Ma już pierwsze teledyski, w których chce przekazywać ważne społecznie treści. Lipen, czyli Jacek Lipski na co dzień jest strażakiem. Ale kiedy wychodzi z remizy, budzi się w nim artysta, który z dnia na dzień ma coraz więcej muzycznych fanów. My rozmawiamy z nim o tym, ile znaczy dla niego muzyka i realizacja wspólnych projektów z innymi.
Strażak-muzyk – jak łączysz te dwie rzeczy?
– Widząc, jak mocno muzyka pociąga za sobą ludzi, jak zapada w pamięć, uznałem, że to może być klucz do przekazania bardzo ważnych treści prospołecznych. Między innymi pierwsza pomoc, promowanie wstępowania w szeregi OSP, uświadamianie realności nieszczęśliwych zdarzeń jak np. wypadki drogowe. I tak właśnie w muzyce mogę dalej nieść pomoc, być raperem ratującym ludzi, raperem-strażakiem.
Sam piszesz teksty i muzykę? Czy ktoś Ci pomaga?
– Teksty piszę sam, a muzykę kupuję.
W teledyskach często pojawia się motyw straży pożarnej. Twoja codzienna praca Cię inspiruje?
– Tak dokładnie, czuję się mocno związany ze służbą. Straż pożarna pokazała mi od środka wiele aspektów, które poruszam w piosenkach, dlatego tak dokładnie trafiam w punkt, czyli serce słuchacza dostarczając treści wprost do jego świadomości. Przeżyte doświadczenie staram się tekstem przekazać w sposób pozwalający wczuć się w sytuację, tak żeby słuchacz miał wrażenie własnego doświadczania.
Sporo koncertujesz, na razie na mniejszych wydarzeniach. Marzy Ci się wielka scena?
– Sporo… to za dużo powiedziane, ostatnio miałem 4 występy. Szczerze to nigdy nie marzyłem, żeby być artystą scenicznym, piosenkarzem czy raperem. Tak wyszło – po prostu, ludziom się to podoba, więc dalej to robię. Powoli zaczynam oswajać się z tym, że to się dzieje, bo od początku, aż do występu na dożynkach w Reczu traktowałem całą swoją działalność artystyczną z przymrużeniem oka. Na ten występ część ludzi przyszło, a nawet przyjechało specjalnie dla mnie. Ogólnie miałem dosyć sporą publiczność, dałem z siebie wszystko i feedback był bardzo pozytywny, więc stwierdziłem, że chciałbym robić to dla ludzi jeszcze lepiej, na najwyższym poziomie, żeby wspólnie z ludźmi dobrze się bawić. A co do wielkiej sceny, reasumując to nie były i nie są moje marzenia, ale jeśli będzie mi dana wielka scena, wejdę tam… i paradoksalnie będzie ogień.
Jak reagują ludzie na to, że zapraszasz ich do swoich projektów, np. niepełnosprawni w teledysku?
– Osoby z niepełnosprawnością w moim teledysku pojawiły się za sprawą Dyrektora Zakładu Aktywności Zawodowej w Choszcznie, Tadeusza Szczepańskiego, który zaproponował mi wspólny projekt. Chciałbym w tym miejscu powiedzieć dobre słowo o nim, wspólnie w każdym calu projektu skupialiśmy się na dobru przedstawionych osób – tak, żeby ten projekt sprawił im jak najwięcej radości. No i tak jak widać na teledysku – jest dobra zabawa, są uśmiechy… to jest jeden z moich ulubionych projektów, tuż obok „Nigdy Nie Zagaśnie”, w którym miałem zaszczyt m.in. wyrazić jak wiele znaczy dla mnie służba w Państwowej Straży Pożarnej. Tuż przed „Szansą”, bo tak nazywa się projekt z ZAZ w Choszcznie, nagrywałem teledysk do utworu „Ochotnik 2.0” z jednostką OSP Recz. Tam do udziału wokalnego zaprosiłem druhnę Karolinę Biskupską, która wprowadziła do utworu nie tylko piękny, damski wokal, ale również nadała utworowi autentyczność, bo jest strażaczką z krwi i kości. Dzisiaj pomaga mi wokalnie na scenie i myślę, że stanowimy silną rotę. Ogólnie wszystkie projekty to piękna zabawa, sentyment i pamiątka. Te projekty łączą, bo muzyka łączy. Jestem szczęśliwy, że to się dzieje.