Home Lifestyle Restauracyjka na gastronomicznej pustyni. Dlaczego Tutaj jest właśnie tutaj?
LifestyleRozmowy

Restauracyjka na gastronomicznej pustyni. Dlaczego Tutaj jest właśnie tutaj?

8.7k

Większość szczecinian jest na Krzekowie jedynie przejazdem. Szczególnie zimą niewielu się w tej dawnej wsi zatrzymuje na dłużej – bo też nie ma do tego zbyt wielu powodów. Do niedawna była tu jedna, wielka pustynia gastronomiczna. Do niedawna, bowiem w samym centrum Krzekowa powstała nowa klubokawiarnia – Tutaj. Dlaczego Tutaj powstało właśnie tutaj i kto odradzał otwarcie lokalu w tym miejscu? O tym rozmawiamy z właścicielką, a właściwie gospodynią Tutaj Bernadettą Kowalczyk.


Nie ma co ukrywać, Krzekowo to nie jest pierwszy wybór restauratorów na otwarcie własnego lokalu w Szczecinie. Skąd pomysł, żeby to zrobić?

– Od urodzenia jestem związana z gastronomią, ponieważ moi rodzice prowadzili swój własny biznes w tej branży. Już jako dziecko byłam przygotowywana, żeby pracować w ten sposób. W swojej karierze przez 8 lat byłam City Managerem przy festiwalu Restaurant Week i siostrzanych, ale w końcu stwierdziłam, że chciałabym mieć coś swojego. Swoją perełeczkę, ale w miejscu, gdzie nie ma w pobliżu gastronomii – na kompletnej pustyni. 

Ale dlaczego akurat tutaj? 

– Miejsce znalazło się kompletnie przypadkiem. Sprawdzałam kilka lokalizacji w Szczecinie, które nie wypaliły. Wreszcie zobaczyłam kartkę, TUTAJ na Krzekowie. Zrobiłam zdjęcie, a na drugi dzień byłam już umówiona z właścicielką lokalu. I tutaj stało się Tutaj!

W mediach społecznościowych zamieściła pani w opisie cytat: „W tej lokalizacji!?”. Kto odradzał otwarcie restauracji w tym miejscu?

– Wszyscy! Każdy mówił: „W tej lokalizacji? Ale po co? Tutaj nie ma niczego”. Mówili, że tu nikt nie przyjdzie i ktoś pewnie otworzyłby już tutaj restaurację, gdyby to miało sens. Odpowiadałam, że ktoś musi być pierwszy. I dlatego właśnie tutaj otworzyłam Tutaj. Drugą sprawą jest to, że znam się z wieloma właścicielami gastronomii w Szczecinie i nie chciałam nikomu wchodzić w paradę. Chciałam robić wszystko po swojemu i być miejscem, do którego również oni przyjadą. A tutaj – moje „Tutaj” nie jest konkurencją dla kogokolwiek. 

Tutaj wpada w ucho. Jaka jest historia tej nazwy?

– Bardzo krótka. Któregoś wieczoru siedziałam przy winie i stwierdziłam, że mój lokal musi mieć nazwę, która jest łatwa w zapamiętaniu, ale zabawna przy podawaniu lokalizacji. Gdzie jesteś? Tutaj! I tak zostało.

Lokal otworzyliście 18 listopada. Było przygotowane coś wyjątkowego na tę okazję? 

– Tutaj postanowiłam otworzyć zupełnie inaczej niż dotychczasowe lokale, którym pomagałam funkcjonować w mojej karierze jako manager zewnętrzny. Po prostu otworzyłam drzwi. Jeszcze nie zdążyłam wyciągnąć kluczy z zamka, a przed 19:00 pojawiły się pierwsze osoby. O 19:00 już mieliśmy komplet, więc był to dobry pierwszy dzień. Zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. Mamy wspaniałych sąsiadów.

Czego mogą się spodziewać goście po przekroczeniu progów Tutaj?

– Chciałabym, żeby na Krzekowie powstało coś zupełnie wyjątkowego. Zdecydowanie ma być tutaj klimat południowoeuropejski. Jedna z naszych gościń powiedziała, że na dworze jest szaro, a do nas się wchodzi i jest Hiszpania. I taki był właśnie zamiar, żeby tutaj było ciepło, przytulnie, a przede wszystkim ma być atmosfera. Ma być gwar, a goście nie mają być anonimowi. Cieszę się, bo sąsiedzi już nas odwiedzają, przychodzą na śniadania i kolacje, dzielą się dobrym słowem. Bardzo mi na tym zależało, aby dbać o społeczność. 

Wydaje mi się, że to całkiem nowoczesne podejście.

– Myślę, że to bardziej sięganie do tradycji, do tego co było kiedyś. Do otwartych chat i domów oraz gościny, z której jako naród przecież jesteśmy znani. Stąd też często wspominam, że Tutaj ma być takim Mickiewiczowskim Soplicowem. Drzwi zawsze otwarte to sięganie do naszych korzeni. Mam wrażenie, że ta nowoczesność jest jednak chłodna.

Klimat klimatem, ale przejdźmy do konkretów. Co dobrego można w Tutaj spróbować?

– Główna karta będzie oparta na daniach w stylu tapas. To znaczy, że nie będą to pełne, duże porcje, tylko mniejsze formy, które sprzyjają próbowaniu i kosztowaniu. Nawet jeśli ktoś przyjdzie do nas na dania wigilijne, to też będą to pozycje podane w taki sposób. Stawiamy na pozycje śródziemnomorskie, czyli klimaty Grecji, Hiszpanii i Włoch. Oprócz tego będą twisty klasycznych dań serwowane od wtorku do piątku jako lunch – zupa i główne danie, ale wykręcone i przygotowane z wyobraźnią. 

Na pierwszy rzut oka widać, że jest pani bardzo zaangażowana w tworzenie tego miejsca. Żadnej pracy się pani nie boi.

– Jestem tutaj cały czas i wszystkie pomysły są moje. Rządzę też na kuchni. Menu budowałam również sama, ale wszystkie próbowałyśmy i dopracowywałyśmy nasze pozycje. Jest oryginalne, ale chcę, żeby było inne i odważne. Może to nie jest kuchnia molekularna, ale smaki się mocno krzyżują. Jest słodkie ze słonym, kwaśne ze słodkim. To element, który zaskakuje, bo mamy klasyczne dania, ale w zupełnie nowym wydaniu. W kuchni jestem kombinatorką. 

Czy możemy spodziewać się w Tutaj jakichś specjalnych wydarzeń?

– Tutaj na pewno się będzie działo. Będziemy szykować ciekawe wykłady np. na tematy psychologiczne czy kryminalne, żeby fani seriali w tym klimacie mogli posłuchać, jak wyglądają te tematy w rzeczywistości z perspektywy osób, które się tym zajmują. Prowadzę również współpracę z Uniwersytetem SWPS, dlatego w Tutaj pojawią się wykładowcy z tej uczelni. Organizować będziemy także seanse starych filmów oraz wieczory z planszówkami. 

Interesuje mnie ten lokalny aspekt tworzenia gastronomii. Ma pani doświadczenie z innych miast w tym temacie. Czy Szczecin się czymś wyróżnia pod tym względem? Istnieją jakieś konkretne trudności w naszym mieście?

– Myślę, że w każdym miejscu w Polsce jest trudno otworzyć gastronomię i to nawet jeżeli ktoś posiada duży budżet. Najważniejsza jest wytrwałość. Zanim nasza gastronomia się przyjmie na rynku, trzeba po prostu wytrwać. Stąd też moje nastawienie na budowanie społeczności. Mam wrażenie, że jest bardzo dużo lokali, do których ludzie boją albo wstydzą się przyjść. Natomiast TUTAJ chcę, aby jedyne emocje, które będą towarzyszyć gościom to radość, zachwyt… kalejdoskop tych pozytywnych. U nas też nie ma żadnego nakazu czy oceniania jeżeli chodzi o sposób jedzenia – można jeść sztućcami, ale można też palcami. Chcę pozbyć się tutaj tego nadmuchanego wstydu, który występuje w niektórych miejscach. Tutaj można po swojemu.

Warto też wspomnieć, że lokal prowadzą same kobiety.

– Tak, w naszym zespole są same kobiety. Samo miejsce było remontowane własnoręcznie przeze mnie i przez moją siostrę. Oprócz elektryki wszystko w lokalu było robione przez nas. Pomysł na wnętrze też jest nasz. Gdyby nie moja siostra, jej wytrwałość i to, że uwierzyła w moje szaleństwo, nie dałabym sobie rady. Przy wejściu powinna wisieć tablica osób zasłużonych i to właśnie informacja o niej powinna na tablicy widnieć!

A ja od dwóch miesięcy nie mogę skończyć remontu w jednym pokoju…

– Polecamy się! Mamy już w tym wprawę. Ale póki co – zapraszamy na coś smacznego.

Powiązane artykuły

AktualnościKulturaLifestyle

Jak weekend, to tylko w Szczecinie! Oto, co na nas czeka w najbliższych dniach

Przed nami ostatni weekend lipca, który zapowiada się naprawdę obiecująco. Świadczy o...

AktualnościLifestyleRozmowySport

Tomasz Bulikowski: Pobiegniesz raz po górach, nie zechcesz innych biegów

Na co dzień pracuje w firmie produkującej jachty, w czasie wolnym trenuje,...

AktualnościKulturaLifestyleTurystyka

Gwiazdy na koncertowej scenie The Tall Ships Races

Finał regat The Tall Ships Races to nie tylko woda, wspaniałe jednostki...

AktualnościLifestyleRozmowy

Angelika Muchowska o trudach pracy konferansjerki: „Przetłumaczyłam żart prezesa, nikt się nie zaśmiał”

Eventy, spotkania biznesowe, czy też celebrantka podczas ślubów humanistycznych. Angelika Muchowska od...