Na trawniku przy ulicy Głowickiej pojawiła się niezwykła instalacja – dzieło, które na pierwszy rzut oka przypomina gigantycznego owada. Jednak, gdy przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że to drzewo, które tajemniczy artysta zamienił w surrealistyczny obiekt, zacierając granice między naturą a wyobraźnią.
Drzewo, pokryte farbą, z wyeksponowanymi gałęziami i nietypowymi kształtami, przypomina coś, co mogłoby pochodzić z innego świata. Mimo że przypomina gigantycznego owada, to zapewne głównym zamysłem twórcy było pokazanie, że sztuka nie zna ograniczeń – zarówno pod względem formy, jak i interpretacji. Drzewo, które kiedyś było częścią miejskiej zieleni, teraz stanowi obiekt kontemplacji i prowokuje pytania o granice artystycznej ekspresji.
Mieszkańcy już ochrzcili to „Drzewowadem” albo „Owadłem”, choć wciąż nie są pewni, czy instalacja ma zamiar ich zaatakować, czy tylko patrzy z ukosa.
To dzieło przypomina, że nawet zwykłe elementy natury, takie jak drzewo, mogą stać się punktem wyjścia dla niezwykłych artystycznych kreacji. Mieszkańcy zatrzymują się przy drzewie i komentują: niektórzy twierdzą, że instalacja to metafora – być może o zmieniającym się świecie, a może o tym, że nigdy nie wiesz, co czeka cię za rogiem. Jeszcze inni mówią:
– To jest tak zabawne, tak dziwne, że aż piękne.
Ale jedno jest pewne – ta przedziwna rzeźba przyciąga uwagę, a granice sztuki, jak widać, są równie elastyczne jak gałęzie tego „owadodrzewa”.
To nie pierwsze takie dzieło: wcześniej, choć na mniejszą skalę, artysta stworzył gada przy ulicy Krygiera.