Jak mawia Makłowicz, „remonty na A4 są wieczne”, więc szykuj się na objazdy, ale spokojnie, nawigację możesz wyłączyć. Na południu trzymaj się nazw „Krakowska” i „Jana Pawła II” – to twoje przepustki do tunelu. I nie, to nie Świnoujście, tylko ostatnia prosta na Krupówki. Tam już stragany jak nad morzem, tłumy jak na promenadzie, wszędzie kupisz „serki”, które koło oscypków nawet nie leżały.
Ze Szczecina do Zakopanego dojedziesz autem w 7,5–9 godzin. Ten przedział czasowy jest wystarczający również, aby trafić w Alpy. Alternatywą jest gruba lektura w pociągu lub nadzieja, że nie odwołają Ci samolotu do Krakowa.
„Wheel of Zakopane” jakieś małe, a wśród turystów widoczni są mieszkańcy Półwyspu Arabskiego, dla których (serio) atrakcją jest wszystko to czego nie mają u siebie, czyli m.in. deszcz, śnieg, kałuże, no i Tatry. A te są piękne, jak cała Polska.
„Miłość w Zakopanem” – tego trzeba doświadczyć.
Arkadiusz Skrzypiński