Czasami liczą się dosłownie godziny, które mogą komuś uratować życie. Tak było i dzisiaj podczas wizyty u jednej bezdomnej kobiety, odwiedzanej przez strażników z Oddziału Północ.
Zima nie odpuszcza. Nie odpuszczają też strażnicy miejscy, kontrolują miejsca przebywania osób bezdomnych z nadzieją, że nic złego się nie wydarzyło, albo że uda się jakąś osobę namówić na przewóz do schroniska.
– Bezdomni, którzy pozostają poza schroniskami również w tym roku nie pozostają bez pomocy w okresie zimy – mówi Joanna Wojtach ze szczecińskiej Straży Miejskiej. – Patrole namawiają osoby pozostające w kryzysie bezdomności i przebywające poza schroniskami do skorzystania z pomocy, jaką mogą otrzymać od miejskich instytucji. Niestety, ciągle spotykają się z odmową i brakiem zainteresowania udaniem się do schroniska czy chociażby ogrzewalni miejskiej. Służby regularnie odwiedzają koczowiska, pustostany, działki, gdzie przebywają osoby bezdomne. Czasami są to bardzo ukryte miejsca, do których trudno trafić .Taką sytuację opisywaliśmy w grudniu ubiegłego roku. To historia pewnej starszej pani zamieszkującej w drewnianej chatce na obrzeżach dawnych ogrodów działkowych w dzielnicy Żelechowa. W bardzo skromnych warunkach mieszka tam starsza pani, której skomplikowana sytuacja rodzinna sprawiła ,że znalazła się w takim miejscu i w takich warunkach. Nie udało się ją namówić na przewóz do schroniska, bowiem staruszka zamieszkuje w tym drewnianym domku wraz z ukochanym psem, którego nie mogłaby zabrać do schroniska – tłumaczy.
W związku z tym, że ogrzewanie i gotowanie w tym prowizorycznym domostwie odbywa się za pomocą butli gazowej a innej pomocy mieszkanka tej chatki nie chciała przyjąć, wtedy dwoje strażników zakupiło we własnym zakresie butlę gazową. Od tamtej pory regularnie ją odwiedzają i sprawdzają jak sobie radzi.
– Byli tam na początku tygodnia i dowiedzieli się, że kończy się gaz w butli, zatem udali się tam dzisiaj, aby tą butlę wymienić. I całe szczęście ! Okazało się bowiem, że starsza pani najprawdopodobniej doznała udaru i kolejnych godzin bez pomocy mogłaby nie przeżyć – relacjonuje Joanna Wojtach.
Błyskawicznie została wezwana pomoc medyczna, po przebadaniu starszą panią zabrano karetką do szpitala. Pozostał pies, którego nie można było zostawić samego w tym lichym domku. Strażnicy przewieźli go do schroniska dla bezdomnych zwierząt.