Zgodnie z tradycją ostatni czwartek karnawału nazywa się „tłustym” – wtedy to Polacy rzucają się w wir pączkowego szaleństwa. Nastrój podniecenia i radości z powodu zjedzenia tej słodkości ogarnął także mieszkańców Szczecina.
Na początek naszej wyprawy zapraszamy na targowisko „Manhattan”. Po stronie od ulicy Staszica, bliżej parkingu, znajduje się jedno z wielu stoisk z pączkami. Około godziny 7:40 rano kolejka liczyła dziesięć osób, a w ciągu dnia coraz bardziej rosła.
Jak powiedzieli nam właściciele pawilonu, najbardziej chodliwymi pączkami były te z marmoladą i różą. Mimo ceny 5,50 zł za jedno ciastko, mieszkańcy tłumnie przychodzili po nie. Wart odnotowania był fakt, że nie zabrakło też większych zamówień – nawet po 30-40 pączków za jednym razem!
Niecałe trzy godziny później zaglądamy na pętlę Gumieńce, przy ulicy Kwiatowej – tam można się przesiąść z autobusów jadących z Mierzyna na tramwaje linii 8 i 10 w kierunku centrum. W bezpośrednim sąsiedztwie przystanku tramwajowego znajduje się cukiernia „Woźniak”, ciesząca się równie wielką sympatią szczecinian. Około 10:30 kolejka sięgała drzwi wejściowych.
– Najważniejsze, żeby pączek miał nadzienie, taki jest najlepszy – mówi nam jedna z osób stojących w kolejce.
Z kolei kasjerka z „Woźniaka” podkreśla:
– Wszystkie smaki, a mamy różę, powidła śliwkowe i ajerkoniak, sprzedają się znakomicie.
Prawdziwy armagedon przeżyła „Dobra Pączkarnia” w kamienicy vis-a-vis Bramy Portowej.
– My czekamy na swoje pączki już z dobrą godzinę – mówi jedna z par stojących w niesamowicie długim „ogonku”, sięgającym dawnej restauracji „So Tasty!”
A to jeszcze nie koniec tłustoczwartkowego szaleństwa, które potrwa najpewniej do późnego wieczora…